Terry Goodkind: Skradzione dusze
„Skradzione dusze” to kolejny, 15 tom serii znakomitych powieści bestsellerowego cyklu „Miecz prawdy”. Samego autora na pewno nie trzeba przedstawiać wielbicielom dobrej fantastki, tym bardziej, że książki doczekały się także swojego serialowego odpowiednika.
Richard i Kahlan w towarzystwie Pierwszej Kompanii żołnierzy zmierzają do Pałacu Ludu. Ich stan zdrowia jest coraz gorszy, jad Zaszytej Służki zatruwa ich ciała, omdlenia zdarzają się częściej, przez co Zaświaty i Demony upominają się coraz gwałtowniej o ich dusze. Ich dary nadal nie działają, pojawia się miano „siewcy śmierci” oraz przepowiednie, które wcale nie są dobre i pomyślne. Dodatkowo blokada Trzeciego Królestwa została złamana, mur został pokonany i rozpoczęła się inwazja nieumarłych, żywiących się ludźmi i polujących na ich dusze. Armia potworów dowodzona przez biskupa Hannisa Arca i króla-ducha Sulachana także zmierza do Pałacu. Bohaterowie, potrzebują czasu, który przecieka im między palcami oraz pola ograniczającego do próby oczyszczenia. Ścigani przez armię półludzi, nękani przez smoki i duchy, muszą pogodzić się ze śmiercią i stratą oraz pokonać własne słabości. Muszą stawić czoła nie tylko nowym wyzwaniom w walce o życie, ale także wygrać z wrogami, którzy wśród nich ukryli swojego wysłannika.
Cechami wyróżniającymi książki cyklu jest niewątpliwie jej atmosfera, mroczna, tajemnicza i pełna napięcia. Liczne walki, których opis jest detalicznie przejrzysty, nieustanna akcja i wszechobecna magia, a także doskonale sportretowani bohaterowie, to atuty Terrego Goodkinda, którego można śmiało nazywać mistrzem swojego gatunku. Fabuła jak zawsze zachwyca drobiazgowością, wieloma wątkami pobocznymi, a zakończenie wręcz onieśmiela, zaskakując i otwierając wyobraźnię na wiele nowych możliwości.
Można jednak zauważyć, że w tej części autor postawił na mnogość opisów, dialogi dawkując minimalnie, przypomina także wiele wydarzeń, wraca historią do wielu innych wątków, co niekiedy może irytować, stanowi jednak dopełnienie, eleganckie i dopracowane. Filozofia, przemyślenia, głębokie prawdy skrywające się w treści, są filarami tej znakomitej twórczości, tutaj zwłaszcza mocno podkreślone i uwypuklone.
Fabuła początkowo mocno zdystansowana, krocząca przez mroczne ostępy i wąwozy, przyspieszająca w wirze walki i magii zaczyna nabierać tempa po czym zaskakuje i urywa się skazując czytelnika na niecierpliwe oczekiwanie kontynuacji. Autor doskonale wybrał moment, pozostawiając napięcie i domysły, wyostrzając wyobraźnię i apetyt literacki. Miejmy nadzieję, że zwieńczenie serii dostarczy nam podobnych wrażeń. Pozostaje ciekawość i niedosyt…
Nie jest niemożliwe przeczytanie „Skradzionych dusz” bez poznania wcześniejszych tomów, jednakże podkreślić trzeba, że jest to kontynuacja i dobrze jest znać wcześniejsze zdarzenia, aby mieć pełen obraz wydarzeń. Tak to bywa z sagami, nawet tymi kunsztownymi, że czytać należy w określonej kolejności i doceniać artyzm, rozmach i mistrzostwo autora, do zbudowania świata, który zaczyna w pewnym momencie, być tak bliska nas, że wydaje się wręcz oczywisty.
Tytuł: „Skradzione dusze”
Autor: Terry Goodkind
Seria: „Miecz prawdy”
Tom: 15
Język oryginału: angielski
Przekład: Lucyna Targosz
Gatunek: fantasy
Okładka: miękka
Ilość stron: 464
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: REBIS
Cena: 34.90 zł