To już 3 część kultowego ostatnio filmu Uprowadzona z kultowym Liamem Neesonem w roli głównej. Po obejrzeniu filmu pragnę podzielić się kilkoma spostrzeżeniami. Nie ukrywam, że już od samego początku film powoduje, że uwaga skupiona jest na ekranie, a to za pomocą dość mocnych, drastycznych scen.
Reżyser Olivier Megaton, potrafi skupić uwagę widza na rozgrywającej się akcji, która potrafi wbić w krzesło. Jest to to samo dobre, bezpruderyjne kino akcji, które pamiętam z pierwszej i drugiej części. Nie mogę sie jednak oprzeć wrażeniu, że to właśnie pierwsza część (która to zresztą osiągnęła najwyższe noty na filmwebie) wzbudziła we mnie największe emocje i to właśnie tę część obejrzałam aż 3 razy… Niestety nie mam takiej potrzeby przy kolejnych częściach, co pokazuje, że może jednak dość daleko im do pierwotnego filmu.
Tym razem główny bohater walczy z równie brutalną mafią rosyjską, starając się dociec, kto tak naprawdę stoi za uprowadzeniem i morderstwem jego żony. Cały czas za bohaterem wlecze się niemiłosierny ogon policji, kilka pościgów samochodowych (których osobiście nie lubię, ale panom się to spodoba), sporo strzelania i jak zawsze Bryan Mills wychodzi bez szwanku, co jest też dużą zasługą jego kolegów po fachu, których spotkaliśmy w pierwszych częściach.
Być może cała fabuła osadzona w dość mało prawdopodobnych realiach mnie nie przekonała, może za dużo akcji, ale z pewnością pierwsza odsłona filmu jest nie do podrobienia. Temat pierwszej części związany z handlem ludźmi, wykorzystywaniem kobiet do prostytucji jest tak obecnie palący i na czasie, że mnie jako kobiecie szczególnie łatwo się z tym problemem utożsamić i już za samo wybranie tematu przewaga filmu jest znaczna. Podczas oglądania filmu zwróćcie uwagę na cyniczny czasem wręcz irytujący uśmieszek komisarza Francka Dotzlera, które gra w tym filmie Forest Whitaker – rola świetna i idealnie obsadzona.
Liamowi nadal nie można nic zarzucić, mimo, że to aktor nie pierwszej młodości, ale jego skupienie na roli i ta siła charakteru wypływająca z ekranu powoduje, że wciąż trzymamy za niego kciuki i nie możemy od niego oderwać wzroku. No i ten głos – niski, męski, chrypliwy, mistrzostwo!
Generalnie polecam film jako świetną rozrywkę na wieczór, szczególnie w zimowe, pochmurne dni. W skali od 1 do 10 oceniam na 7 czyli bardzo dobry.