Od producenta:
Skład:
Pojemność: 100 g
Moja opinia:
Informacji na opakowaniu balsamu dużo nie znajdziecie, także dociekliwym polecam zajrzeć na stronę producenta. Osobiście lubię kosmetyki do rąk w takich słoiczkach. Nie muszę niczego wyciskać z tubki, widzę ile jeszcze produktu pozostało mi do wykorzystania, mogę swobodnie odłożyć nadmiar mazidła z powrotem. Wiem, wiem że to niehigieniczne :) Jak możecie zauważyć na zdjęciu ( przynajmniej mam taką nadzieję), balsam ma naprawdę lekką konsystencję, na pewno lżejszą niż wiele kremów do rąk. Wystarczy nałożyć odrobinkę by nakremować dłonie bardzo obficie. Balsam szybko się wchłania nie pozostawiając lepkiej, tłustej warstwy, brrr… tego nie mogłabym przeboleć. Pachnie tak normalnie, szczerze to nie wiem nawet czy brzoskwiniowo :) Ważne że nie wyczuwam chemii bo w składzie niestety sporo jej siedzi. Na zimę potrzebuję mocno nawilżającego kremu do rąk, ale ten oto balsam raczej nie spełnia tych zasad. Nawilża, ale słabo i krótkotrwale. Raz się odważyłam zaufać mu przed wyjściem na mróz, potem już zmądrzałam i wybierałam coś cięższego i lepiej chroniącego. Do nawilżenia łapek w domu to i owszem, sprawdza się, ale w bardziej ekstremalnych sytuacjach niestety już nie. Balsam brzoskwiniowy jest bardzo wydajny, a i cenowo też wypada korzystnie. Skusicie się na niego ? :)