„Kot Dalajlamy” – recenzja

29 stycznia 2014, dodał: zofya
Artykuł zewnętrzny

David Michie: „Kot Dalajlamy”

Oto książka zawierająca osobliwą relację z codziennego życia duchowego przywódcy Tybetańczyków. Najciekawsze jest to, że narracja jest prowadzona z punktu widzenia bardzo bystrej kotki, która została ocalona od pewnej śmierci na jednej z ulic Indii. Jej historia to kotpretekst do ukazania mądrości i filozoficznego podejścia Dalajlamy do życia i świata. W całej swej powadze okazuje się on również wielkim miłośnikiem kotów, co sprawia, że po lekturze tej książki stanie się bliższy milionom posiadaczy tych sympatycznych zwierzaków.

Kotka opisuje swoje otoczenie i obserwowane wydarzenia oraz ludzi na sposób właściwy zwierzętom – a więc autor znakomicie zna kocią psychikę, dzięki czemu udało mu się dobrze wczuć w jej położenie.
Łączy beletrystykę i rozważania o najpopularniejszej filozofii Wschodu. Jej sednem zdaje się być prosta prawda: każdy chce być kochany. Poznajemy więc zasady buddyzmu, który ma na celu uszczęśliwienie ludzi poprzez wskazanie im źródeł szczęścia w ich codzienności.
To również historia ocalenia – dla kotki jej życie to sprawa najważniejsza, a Dalajlama doskonale to rozumie. Nie wartościuje on istnienia zwierzęcia i człowieka, nie wskazuje, które jest więcej warte. Na tym właśnie polega głębia mądrości jego filozofii.

W tej książce znajdujemy też receptę na życie w zgodzie z samym sobą, bez nierealnych oczekiwań i poczucia winy. To właśnie ono, zdaniem Dalajlamy, prowadzi do największych zniszczeń w życiu każdego z nas. Polecam tę powieść ku refleksji nad tym, czy nasze życie jest takie, jak być powinno. Warto poszukać w niej odpowiedzi na to, jak żyć, by nareszcie czuć się spełnionym.
Magda

Książkę poleca Wydawnictwo HELION – można kupić ją TUTAJ

Dziękujemy Wydawnictwu za przekazanie egzemplarza do recenzji –
Redakcja