Pani Czerń – królowa czy demon wybiegów?

3 marca 2010, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
c17
Wprawdzie pisałam już kiedyś o swoim stałym uwielbieniu do koloru czerwonego i o odcieniach, których moja podświadomość nie toleruje, muszę jednak z ręką na sercu przyznać, że jakby specjalnie zapominałam o czerni. Nie jest to wcale moja ulubiona barwa, a często zauważam, że nawet do osób, które uwielbiają czerń, nie zawsze ona pasuje. Podkreśla wszakże naturalną bladość, uwypukla sińce pod oczami, zmęczenie czy poszarzałą cerę. I oczywiście zdecydowanie postarza. Spokojnie takie osoby mogłyby występować w jednym z koszmarnych horrorów o duchach i zjawach lub zombii…
Niestety fascynacja projektantów i mody pozostaje nieuleczalna. Faktem pozostaje ślepa miłość do tego koloru w każdym sezonie i chyba można powiedzieć, w każdym roku. Nie warto nawet wymieniać nazwisk, bo lista byłaby bardzo, bardzo długaśna. Spokojnie można powiedzieć, że w każdej kolekcji czerń pojawia się notorycznie, w najróżniejszych odmianach, krojach i fasonach, pozostając królewskim kolorem, chociaż tak ponurym i mogłoby się wydawać – nieciekawym.
EN_00240541_001 EN_00240510_050 EN_00240541_034
EN_00240507_012 EN_00240503_023 EN_00240547_075
EN_00239579_025 EN_00239933_077 EN_00239579_027
EN_00240861_007 EN_00239958_039 EN_00240861_079
c13 EN_00240872_022 EN_00239910_026
Dla mnie jako osoby o zamiłowaniu do barw żywych i ciepłych czerń zawsze pozostawała jedynie dodatkiem, akcentem gaszącym, czasami odskocznią. Cała w czerni – zawsze wydawało mi się niemożliwością. A jednak bywają wyjątki i takie stylizacje, które mimo postumentalnej, jednolitej czerni, łapią mnie zdradliwym cieniem za serce i nasuwając czarny woal na oczy – zachwycają. Z pewnością do takich kreacji należą, ostatnio odkryte przeze mnie, dzieła Garetha Pugha. Chciałoby się rzec – niezrównanego mistrza formy. Są dla mnie piękne, tylko tak można je, najkrócej i najpełniej określić. Urzeka mnie geometryczność jego projektów (o uwielbieniu której też już kiedyś wspominałam). Według mnie to już nie ubrania, to rzeźby. A czerń jest tutaj wyjątkowa, tak ekstrawagancko szykowna, że jej nadmiar zupełnie mi nie przeszkadza. Moją fascynację podsycają chociażby takie kreacje, jak przedstawione na zdjęciach.
c18
c19
c20
Pierwszy płaszczyk od razu zdobył moje serce, a wydawać by się mogło, że czarna, skórzana garderoba to temat całkowicie wyeksploatowany, a tu proszę – prawdziwa niespodzianka. Okrągła tyłem, a przodem wydłużona w formie ostrego trójkąta urzekła mnie linią fasonu i uroczym kapturkiem. Podobnie ostatni płaszczyk z zamkiem umieszczonym z boku, co dodaje kreacji geometrycznego zróżnicowania, zachwycającego odmiennością od tradycyjnych trendów. W zestawie obcisłe spodnie, nadające kompozycji linii i gustownego wykończenia. Same spodnie, wąskie, przylegające do ciała, mają w sobie swoisty urok. A całość, to prawdziwa kompozycja przestrzeni i formy. I wcale nie przeszkadza mi, że wszystko jest smoliście czarne. Natomiast środkowa propozycja – sukienka, to już dla mnie prawdziwe cudo. Kwadratowe wycięcie z przodu i poszerzone ramiona nadają jej futuryzmu, a zarazem swoistej elegancji i mimo, że zrezygnowałam z noszenia krótkich sukienek ze względu na wiek, chyba będę musiała to jeszcze raz przemyśleć. Jestem bowiem swoiście oczarowana. Oczywiście całość uzupełniają buty, które są dla mnie prawdziwym dziełem sztuki. Może to dziwne, ale nie znajduję słów aby je opisać. Piękne to zbyt mało, a czarujących słów używałam tutaj aż nadto. W tym wypadku moje zauroczenie czernią, mnie samej wydaje się dziwne. Owe kreacje są dla mnie przesycone tajemniczym magnetyzmem, jakby czarna magia wyciągała po mnie swoje szpony.
I już niemal słyszę krzyk dobiegający z mojej szafy, że takie kreacje powinny się w niej znaleźć. Mimo że zupełnie czarne i trudno będzie je znaleźć w jej mroku. Niestety słyszę równocześnie jęk portfela, także, podobnie jak szafa, dziurawego i cienkiego. Wiem, że na te zestawy na pewno mnie nie stać, ale może najwyższy czas odwiedzić dobrą krawcową? Może czas utonąć w czerni wbrew swoim umiłowaniom do ciepłych barw i na moment stać się czarną różą? Kwiatem pięknym i rzadko spotykanym. Bo moda ma różne oblicza, a piękno można dostrzec nawet w najmniej spodziewanym miejscu.
c16
Dodała: Marta