Błyszczyk No Limits Color
„Delikatnie, a zarazem efektownie podkreśla usta, nadając im subtelny kolor i blask. Dzięki odpowiedniej formule, chroni usta przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych„
OPAKOWANIE: Zwykła, plastikowa tubka, zero zbędnego kiczu. Mimo kilkunastu upadków o dziwo nie pękła. Niestety po kilku tygodniach nadruk znika co powoduje nieestetyczny wygląd. Nie wiem dlaczego ale nigdzie nie ma składu. Błyszczyk kupuje się bez tekturowego kartonika.
PĘDZELEK I APLIKACJA: Na pierwszy rzut oka jest w porządku, ale podczas aplikacji nabiera się za dużo błyszczyka. Pędzelek czy też gąbeczka z czasem kurczy się? nie wiem jak to nazwać, ale po jakimś czasie robi się mniejszy :P
ZAPACH I TRWAŁOŚĆ: Zapach to zdecydowana zaleta, po otworzeniu go po raz pierwszy poczułam gumę? Tak, tak taką balonową gumę, która kupowałam będąc dzieckiem w sklepie spożywczym za 20 groszy. Błyszczyk jest bardzo przyjemny dla nosa. Jego trwałość niestety należy do minusów, bo po 29 minutach błyszczyk znika z ust, a ja nie należę do żarłoków błyszczyków :P
KOLOR: W opakowaniu czy na białej kartce kolor jest intensywniejszy. Na usta jest bardzo delikatny, a ja niestety wolę mocniej podkreślone usta..
POJEMNOŚĆ: 10 ml
CENA: 6,99 zł
DOSTĘPNE KOLORY:
Miałyście jakiś błyszczyk firmy Ingrid? Wolicie delikatne podkreślenie ust czy raczej mocniejsze?