Różana maseczka młodości Ziaja z kwasem hialuronowym
Maseczka różana Ziaja wpadła mi w ręce podczas sprzątania przed świętami. Włożyłam ją do kosmetyczki i po prostu umknął mi ten fakt z pamięci, co może świadczyć albo o przemęczeniu albo o kłopotach umysłowych w obrębie pamięci. Sama nie wiem, najważniejsze, że trafiła w moje łapki i ją przetestowałam, właśnie przed świętami, celem uczynienia z siebie istoty nieco ładniejszej i wiosennie odnowionej. W końcu zjazd rodzinny wymaga zadbania o każdy detal naszego image.
Maseczka ma kremową, dość gęstą konsystencję, a jej ilość w zupełności wystarcza na pokrycie twarzy, szyi i dekoltu i to bardzo grubą warstwą preparatu. Można naprawdę bardzo dobrze się nasmarować, albo podzielić sobie maseczkę na dwa razy, jak prawdziwa, gospodarna i praktyczna kobieta. Maseczka rozprowadza się dobrze, przyjemnie chłodzi skórę, pachnie różą, ale niezbyt intensywnie, więc przyjemnie. Niestety nie przepadam za zapachem róży dlatego tak bardzo byłam zadowolona z faktu, że maseczka nie ma bardzo intensywnej nuty zapachowej. Jak wygląda się z maseczką na twarzy chyba nikomu nie muszę opowiadać, mnie przestraszył się nawet Kot, więc na pewno nie jest to temat do głębszych refleksji. Zgodnie z instrukcją po 15 minutach zmyłam resztki preparatu tonikiem i podziwiałam efekty.
Po pierwsze maseczka bardzo odżywia i lekko natłuszcza, dzięki czemu twarz od razu staje się rozjaśniona i promienna. Czyli efekt odmłodzenia i wiosennej świeżości widać od razu. I oto mi właśnie chodziło. Same wiecie, jak wygląda człowiek (czytaj kobieta) przed świętami po tysiącu prac domowych i godzinach spędzonych nad świątecznym menu. Nieciekawie, to na pewno mało powiedziane. Byłam więc niezmiernie zadowolona z faktu wyeliminowania wszelkich oznak zmęczenia. Po drugie skóra staje się milutka i aksamitna w dotyku, taka jak lubię. Wygląda na wypoczętą i zdrową. Czyli atuty, które trzeba i należy podkreślić. Koniec z szarzyzną zimowych dni, twarz promienna i rozświetlona powinna nam towarzyszyć, zwłaszcza teraz wiosną, gdy słoneczko zaczyna nieśmiało przyświecać nam od samego rana. I niestety podkreśla wszystkie niedoskonałości. A jak patrzy na nas teściowa, albo ciotka, która właśnie przyjechała na święta, warto jeszcze bardziej się postarać. Po trzecie mam też wrażenie, że maseczka różana poprawia humor. Przynajmniej uśmiechałam się do siebie widząc odświeżoną i ładną cerę, którą otrzymałam niby w prezencie, bez zbędnego wysiłku, jedynie stosując maseczkę. Polubiłam jej efekty i działanie i cieszę się, że została mi jeszcze jedna saszetka. Na pewno już o niej nie zapomnę. Tym bardziej, że naprawdę usłyszałam komplement od „kochanej” teściowej, której miłe słowa przychodzą z ogromną trudnością. Czyż potrzebna lepsza rekomendacja?
OD PRODUCENTA:
Różana maseczka młodości z kwasem hialuronowym
Kremowa maseczka bogata w składniki odżywcze przeznaczona do odnowy każdego rodzaju skóry po 30 roku życia. NATURALNIE ZDROWA SKÓRA 30 +
Skład: masło różane, kwas hialuronowy, hydroksyprolina, NNKT z oleju oliwkowego i palmowego, trójglicerydy KT – kaprylowego i kaprynowego, ECO-certyfikowany olej Canola, witaminy E, C, B3, B5, B6.
SPOSÓB UŻYCIA: 1-2 razy w tygodniu na oczyszczoną różanym peelingiem skórę twarzy i dekoltu nanieść grubą warstwę maski. Po 10 – 15 minutach nadmiar wmasować w skórę lub zmyć wacikiem zwilżonym ciepłą wodą.
Marta – Mam 35 lat, jestem świadomą i dojrzałą kobietką z duszą dziecka i głową pełną marzeń. Jestem niepoprawną optymistką, która na świat patrzy przez różowe okulary. Jestem szczęśliwą mężatką, mam nastoletniego syna Dominika i kocura o imieniu Figiel. Mieszkam w Krośnie na Podkarpaciu. Moją pasją są książki fantastyczne i nauka. Uważam, że staranny makijaż i ciekawa fryzura są niezbędnym atrybutem każdej kobiety. Uwielbiam indywidualizm i kreatywność, a nawet odrobinę szaleństwa. Nienawidzę zimy i ludzkiej głupoty. (Nick: pinkmause)