Leczniczy korektor na trądzik – opinia o kosmetyku

7 lutego 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Acne camouflage, leczniczy korektor na trądzik

Niespodzianki na twarzy nie są dla mnie abstrakcją (niestety). Pojawiają się i biorąc pod uwagę fakt, że codziennie wychodzę do ludzi należałoby je jakoś zamaskować, a jeżeli przy okazji można 'zgreda’ zaleczyć to już w ogóle pełnia szczęścia.
Dziś więc napiszę Wam o leczniczym korektorze acne camouflage:
Kosmetyk ten przyszedł do mnie zapakowany w ciekawy sposób: sitkowy woreczek z wstążeczką z dołączoną 'metką’ z niezbędnymi informacjami:
Sam korektor, jak widać, zamknięty jest w mały plastikowym słoiczku o prostej, ale bardzo trafionej szacie graficznej:
Opakowanie takie jest dobre, w kwestii używania i pędzelka i palucha. W obydwu przypadkach 'wyjmowanie’ go nie sprawia problemu, ale kwestia zachowania higieny może być sporna.
Korektor w pierwszy rzut oka wygląda na dosyć ciemny, jednak jak się okazało w użyciu, pod wpływem ciepła jego kolor jaśnieje i bardzo ładnie stapia się ze skórą.
Nie wiem, jak prezentowałoby się jego użycie na cerze jasnej bądź bardzo jasnej. Mogę tylko powiedzieć, że dla mnie odcień jest trafiony, żeby nie powiedzieć idealny. Nie wiem, czy to kwestia jego wtapiania się w koloryt, czy faktycznie miałam tyle szczęścia by dostać produkt tak dopasowany:
„Acne Camouflage to profesjonalny korektor leczniczy do skóry trądzikowej. Wyjątkowo skuteczna mieszanka roślinnych składników antybakteryjnych przyspiesza gojenie niedoskonałości, a dodatkowe właściwości kryjące pozwalają znacznie poprawić wygląd cery. Kosmetyk nie zatyka porów i w żaden sposób nie przyczynia się do zaostrzenia zmian.
Polecany dla: wszystkich, którzy cierpią na trądzik i chcieliby połączyć działanie lecznicze z makijażem kamuflującym.”
W moim przypadku korektor zdał egzamin.
Po pierwsze ładnie maskował niedoskonałości – nie odznaczał się od skóry i zakrywał zaczerwienienia. Mam jednak małe obiekcje w tej kwestii … Otóż korektor nakładałam na oczyszczoną i nakremowaną wcześniej skórę. Potem nakładałam podkład i następnie puder brązujący i zauważyłam, że podczas nanoszenia pędzlami na twarz kolejnych kosmetyków korektor się niestety ścierał. Wobec tego 'właściwe maskowanie’ następowało u mnie jako ostatni element wykonywania makijażu twarzy.
Po drugie – choć na początku miałam, co do jego działania leczniczego pewne obawy, to stwierdzam, że faktycznie miało ono miejsce. Z takimi malutkimi niespodziankami radził sobie bez problemu nawet w ciągu dnia pod makijażem. Zaskoczył mnie  fakt, że chyba działa nawet i głębiej niż powierzchownie. Miałam wątpliwą przyjemność pojawienia się na policzku brzydkiej podskórnej grudy. Jak tylko zauważyłam, że ów niespodzianka zaczyna się 'rodzić’ stwierdziłam, że nie zaszkodzi, jak i na dzień i na noc będę to newralgiczne miejsce smarować korektorem acne camouflage. I powiem Wam – chyba zadziałał, ponieważ niedoskonałość ta nie rozwinęła się dalej, nie ujrzała światła dziennego i zniknęła.
Piszę 'chyba’, ponieważ nie mam pełnej pewności, czy faktycznie ten korektor tak rewelacyjnie zadziałał, czy był to zbieg okoliczności i na zgreda podziałała coś innego. Nie mniej jednak on się nie pojawił, a korektor pokochałam :)
Dodam jeszcze, że jest wydajny i nie wyrządził mi żadnej krzywdy – nie spowodował zapychania, czy zaognienia zmian.
Ma jednak jeden umiarkowanie duży minus – zapach … Mocny aromat ichtiolu, czyli bardzo charakterystyczny, który przy aplikowaniu w okolicach nosa trochę przeszkadza. Niestety dłuższa chwilka musi minąć zanim się ulotni, ale w końcu to robi (albo nos się przyzwyczaja) i nie czujemy na twarzy żadnych dziwnych zapachów ;)
Skład dla zainteresowanych:
Ja polecam. Kamuflowanie plus leczenie – niczego więcej nie śmiałabym oczekiwać od korektora :)
Cena: 25,90zł/8ml do kupienia w drogerii internetowej Ciao.pl TUTAJ
Testowała:

Magda – lat 28 – matka, żona i kochanka (oczywiście SWOJEGO męża). Pasjonatka kosmetyków z rozwijającym się w szaleńczym tempie lakieroholizmem. Kocham się się uśmiechać, kocham optymizm, kocham życie no i moich dwóch facetów – synka i męża. W chwilach luzu prowadzę bloga http://wchwililuzu.blogspot.com , który jest dla mnie genialną odskocznią i małym rachunkiem sumienia względem posiadanych przeze mnie kosmetyków. Kilka słów o blogu: prowadzę go od końca maja jeszcze bieżącego roku, głównie opisuję testowane przeze mnie kosmetyki, ale czasami wkardnie się też trochę ‘prywaty’ a każdą recenzowaną przeze mnie rzecz staram się rzetelnie i wg własnego zdania opisać dodatkowo załączając zdjęcia. (nick jamapi)
Prowadzi bloga: wchwililuzu.blogspot.com

Zobacz również:

  1. Wszystkie testy blogerek
  2. Baza blogerek i testerek – dołącz do nas!
  3. Kosmetyki, które testujemy obecnie