Szkodliwe kremy do opalania?

19 czerwca 2017, dodał: Marta Dasińska
Artykuł zewnętrzny

Pogoda coraz lepsza, słońce zaczyna wychodzić zza chmur. Lada moment pojawią się pierwsi amatorzy słonecznych kąpieli. Ale uwaga! Okazuje się, że kremy, które mają nas chronić przed szkodliwym promieniowaniem – mogą być też niebezpieczne…

Skąd pomysł na krem do opalania?

Moda na opalanie nastała dopiero w minionym stuleciu. Wcześniej opalenizna była domeną ubogiej warstwy społeczeństwa, która zmuszona była przebywać na słońcu, najczęściej pracując np. w polu. Wyższe sfery ceniły bladość, szczególnie wśród kobiet. Również z tego względu, że jasna skóra zdradza wszelkie problemy zdrowotne. Kobieta z nienaganną alabastrową cerą była więc doskonałym, pewnym „okazem” – dobrym materiałem na żonę i matkę. Gdy jednak ludzie zaczęli się opalać, bardzo szybko popadli w kolejne ekstremum. Wiele osób nadużywało słońca, a coraz bardziej skąpe stroje kąpielowe, zmuszały ich do większej ochrony przed poparzeniem. Kamieniem milowym okazały się jednak amerykańskie działania wojenne na Pacyfiku w latach 20-tych, gdy to miliony żołnierzy doświadczało poważnych poparzeń słonecznych. To właśnie piekąca skóra żołnierzy zmotywowała naukowców do opracowania kosmetyków przeciwsłonecznych.

Z rakotwórczego wpływu promieniowania słonecznego ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę dopiero pod sam koniec XX wieku. Chemicy i biolodzy rozpoczęli więc szukanie substancji chroniącej przed słońcem. Pierwszym kandydatem była czerwona nafta. Substancja ta to jedna z frakcji destylacji ropy naftowej. Wkrótce po tym odkryciu, buteleczki z czerwoną naftą trafiły do standardowego ekwipunku żołnierzy amerykańskich. W 1944 roku Benjamin Green rozpoczął sprzedaż wśród cywilów czerwonej nafty wzbogaconej jaśminowym olejkiem o miłym zapachu. Tak rozpoczęła się era kosmetyków do opalania. Nieco wcześniej – w latach 20-tych, założyciel koncernu L’oreal – Eugene Schueller, opracował krem do opalania z aktywną substancją – kwasem para-aminobenzoesowym (PABA), który chronił przed poparzeniem UV.

Produkty do opalania pod lupą

Nadmierna i częsta ekspozycja na słońce jest powszechnie wiadomo jest szkodliwa. Dlatego coraz częściej mówi się o świadomym opalaniu, a nawet unikaniu słońca. Lekarze zabraniają wychodzenia z domu bez kosmetyków do opalania. Paradoksalnie, sam krem może być jednak tak samo szkodliwy jak jego brak.
Skóra to jeden z najważniejszych organów naszego ciała. Poza podstawową funkcją – bariery przed środowiskiem zewnętrznym, jest również elementem układu odpornościowego każdego człowieka. Komórki skóry zapewniają także właściwą gospodarkę witaminową i odpowiadają za termoregulację całego organizmu. Nic więc dziwnego, że fizjologia osób z rozległymi oparzeniami skóry jest silnie naruszona. Zdrowa skóra to nie tylko nasze opakowanie – to filar naszego zdrowia. Opalenizna nie oznacza jedynie wartości estetycznej. To forma naturalnej ochrony skóry przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym. Melanina – barwnik, który produkują komórki skóry – melanocyty zapewnia barierę przed słońcem, która pozwala na najlepszą ochronę przed szkodliwym jego działaniem. Niestety, w przypadku jasnej karnacji, która jest charakterystyczny m.in.dla naszej szerokości geograficznej, skóra nie nadąża z produkcją wystarczającej ilości tego barwnika. W związku z tym musimy wspomagać się wszelkiego rodzaju produktami do opalania. Należy jednak pamiętać, że nie można pozbawiać skóry możliwości wytworzenia tej naturalnej bariery, bo badania wykazały, że jest ona najlepszą z fizyczno-chemicznego punktu widzenia ochroną – a nadużywanie kosmetyków do opalania uniemożliwia produkcję zbawiennej melaniny.
Krem, olejek, balsam, mleczko – obojętnie na jaką formę się zdecydujemy – kosmetyk do opalania zapewni nam bezpieczeństwo podczas zażywania kąpieli słonecznych. Do niedawna większość kremów chroniła jedynie przed najbardziej szkodliwym typem promieniowania ultrafioletowego – promieniowaniem UVB. Wiele badań i apelów ekspertów zmusiło producentów do wypuszczenia produktów, które zabezpieczają również przed promieniowaniem UVA, które nie opala tak intensywnie, a mimo to – podobnie jak UVB – może szkodzić skórze. Zasada działania kosmetyków do opalania jest prosta. Zawarte w nich organiczne bądź nieorganiczne elementy sprawiają, że dawka promieniowania ultrafioletowego zostaje odbita na powierzchni naszego ciała bądź zaabsorbowana, nie trafiając do komórek skóry bądź w głąb warstw naskórka. Użycie tego typu kosmetyków zalecane jest głównie przez lekarzy na całym świecie, a powszechna opinia publiczna traktuje te specyfiki jako niezbędne w zachowaniu zdrowia i profilaktyce nowotworowej. Niestety, nawet to, co ratuje, może również szkodzić. Decydując się na opalanie i ochronę przed słońcem w postaci kremu lub olejku, narażamy się na szereg niebezpieczeństw.

Wyniki badań i ekspertyz

Jakie składniki kosmetyków do opalania mają najbardziej negatywny wpływ na nasze zdrowie?
Eksperci twierdzą, że produkty do opalania szkodzą ludziom pod trzema głównymi względami. Przede wszystkim:
1. mogą być kancerogenne,
2. powodują zaburzenia w produkcji witaminy D
3. oraz powodują nadprodukcję wolnych rodników.
Kosmetyki do opalania zawierające dużą ilość substancji natłuszczających powodują pod wpływem słońca trądzik wiosenny, znany również pod nazwą trądzik majorka (acne mallorca). Typowym dla niego objawem są drobne, silnie swędzące krostki, pojawiające się w obszarze szyi, ramion i dekoltu. Trądzik majorka zawdzięcza swoją nazwę hiszpańskiej wyspie, gdyż to właśnie tam po raz pierwszy zaobserwowano jego masowe występowanie.

Telnki cynku

Badania przeprowadzone przez dr Hansona i jego zespół w 2006 roku dowiodły, że pierwsze 20 minut ekspozycji na słońce po aplikacji kosmetyków do opalania jest bezpiecznym czasem dla skóry. Niestety, podczas kolejnych minut krem (olejek, balsam bądź mleczko) tak głęboko wnika w skórę, że powoduje tworzenie znacznej liczny reaktywnych form tlenu (wolnych rodników). Wiadomo, że molekuły te wpływają negatywnie na wiele narządów naszego ciała, powodując ich starzenie i niszczenie. Wśród substancji, które wzmagają produkcję wolnych rodników, a które zawarte są w kosmetykach do opalania, wyróżnić możemy przede wszystkim tlenek cynkudwutlenek tytanu. Choć przedłużają one czas działania filtrów słonecznych, są szkodliwe, a nawet mogą zabijać. Szczególnie groźne są dla naszych dzieci. Dlaczego? Badania przeprowadzone przez naukowców nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Kremy przeciwsłoneczne mogą zabijać! Szczególnie groźne są dla naszych dzieci. Dlaczego? Chodzi właśnie o cząsteczki tlenku cynku występujące w kremach. Połknięcie nawet małej ich ilości może spowodować zgon – twierdzą naukowcy z Utah. Wystarczą 2 g kremu aby tlenek cynku uszkodził przewód pokarmowy i doprowadził do uszkodzenia jelita grubego.

Problematyczny oxybenzone

Wiele spośród produktów nie zawiera dokładnego opisu składu. Co więcej, sama lista zawartych substancji to nie wszystko. Producent powinien zamieścić informację na temat rozkładu danych substancji wraz z upływem czasu spędzonym na słońcu. Z przeprowadzonych badań wynika, że zawarte w kosmetykach faktory ochronne, których zadaniem miała być ochrona naszego zdrowia, nie są nam obojętne i prowadzą, poprzez zmianę roli hormonów, do bardzo groźnego w skutkach zatrucia organizmu. W sytuacji kiedy kosmetyki zawierające szkodliwą substancję nie są – mimo faktów – wycofywane z rynku, sami musimy nieco uważniej studiować listę skłądników danego preparatu. Niekiedy dany związek chemiczny może być nieszkodliwy, ale jego ekspozycja na promieniowanie UV i wysoką temperaturę wpływa na jego przemiany chemiczne. Jedną z takich substancji jest benzofenon-3 czyli oxybenzone. Jest to substancja aktywna hormonalnie – jej stosowanie należy zatem postawić pod wielkim znakiem zapytania. Stosowany jest bardzo często zarówno w kremach, mleczkach, balsamach oraz żelach kosmetycznych do opalania na plaży i nie tylko. W takim zastosowaniu substancja ta ma bezpośredni kontakt z naszym ciałem i skórą co ułatwia jej dotarcie do naszego organizmu. W nim doprowadzać może ona do reakcji hormonalnych, które nie pozostają obojętne dla naszego zdrowia. Reakcje te to zaburzenia przepływu informacji doprowadzające do zmiany funkcji niektórych z 50 hormonów odpowiedzialnych za poprawną pracę naszych układów.
Amerykańskie Towarzystwo EWG (The Enviromental Working Group) nagłośniło badania prowadzone przez CDC (Centers for Disease Control and Prevention) rządową agencję amerykańską. Wyniki tych badań dotyczyły one ryzyka towarzyszącego stosowaniu preparatów zawierających Oxybenzone, a więc między innymi kosmetyków z filtrem przeciw słonecznym opartym na organicznym blokerze pochodzenia chemicznego czyli oxybenzone. Amerykańska CDC podaje jeszcze jedną zatrważającą statystykę. 96,8 % amerykańskiego społeczeństwa posiada ślady tej substancji w swoim organizmie co uwidoczniło dokładne badanie moczu przeprowadzone na wielu tysiącach obywateli. Zatrucie organizmu tą chemiczną substancją (4-methoxy-2-hydroxybenzophenone) jest najbardziej niebezpieczne dla przyszłych matek. Znalazła się ona bowiem na liście odpowiedzialnych za niedorozwój płodu jak i idących z nią parze szeregiem chronicznych chorób na jakie narażone są takie dzieci. Badania przeprowadzone w 2007 roku dowiodły, że kobiety, w których organizmach wykryto znaczne ilości tego związku chemicznego rodziły dzieci o małej masie. Niebezpieczeństwo to dotyczy jednak nie tylko matek. Wszystkie substancje zaburzające pracę naszych hormonów są bardzo szkodliwe dla zdrowia a szkody jakie wyrządzają mogą być bardzo różne i stosunkowo ciężko obliczalne. Substancja ta, podobnie jak inne składniki kremów do opalania: oktokrylenokrtynoksat mogą przyczyniać się do rozwoju czerniaka złośliwego. To typ nowotworu, który odpowiada za 75% zgonów wśród pacjentów cierpiących na nowotwory skóry. Oxybenzone przenika do skóry, zaburza pracę hormonów i przyczynia się też do zwiększenia produkcji wolnych rodników – informują amerykańscy naukowcy.
Amerykańscy naukowcy określali już wielokrotnie filtry chemiczne jako mało skuteczne i posiadające dyskusyjne działanie. Dla wielu, nie stanowiły one ochrony lecz przesunięcie czasowe negatywnych skutków ekspozycji skóry na UV. Szczególnie w przypadku przedawkowania, zgromadzona pod skórą energia szkodziła nam po czasie w inny sposób. Badanie te doprowadziły kilka lat temu do powstania kompanii ostrzegających przed organiczno-chemicznymi filtrami, których rola ograniczała się na absorbowaniu i magazynowaniu energii, szczególnie w przypadku stosowania ich u bardziej wrażliwych na promienie UV dzieci. Ci sami naukowcy polecali szereg innych substancji, których szkodliwości w przeciwieństwie do oxybenzone nie udowodniono a ich skuteczność w blokowaniu i odbijaniu UVB była zdecydowanie lepsza.
Niemiecka organizacja nadzorująca Guete podaje również informacje z której wynika, że substancja ta w powiązaniu z promieniami UV może wywoływać odczyn wysoce fotoalergenny. Substancje z grupy ketonów mogą wywoływać również szereg innych reakcji w naszym organizmie, do których należą nienaturalne odtłuszczenie się skóry oraz jej stany zapalne, negatywne oddziaływanie na płuca, wątrobę, nerki, trzustkę i dwunastnicę. Objawy zatrucia są przejściowe – zawroty i bóle głowy oraz nudności.
Oto inne nazwy pod którymi ukrywać się może oxybenzon:  3-Benzophenon, Oxybenzone, Hydroxi-methoxi-benzophenon, 2-Hydroxy-4-methoxy-benzophenon, 2-Hydroxy-4-methoxyphenyl-phenylmethanon, 2-Hydroxy-4-methoxybenzophenon, Benzophenone-3, Cyasorb UV 9, Uvinul M 40, Eusolex 4360, Chimasorb 90, 2-Hydroxy-4-methoxybenzophenon, (2-Hydroxy-4-methoxyphenyl) phenylmethanon.

Awitaminoza

Po raz kolejny produkty kosmetyczne chroniące przed poparzeniem na słońcu stały się tematem bardzo burzliwej dyskusji naukowców. Wiele badań naukowych poświęconych tematyce ochrony skóry przed słońcem dowiodło w ostatnim czasie, że stosowanie kosmetyków z filtrami może po części zapobiegać poparzeniom słonecznym, nie chroni jednak w żaden sposób przed nowotworami. Wręcz przeciwnie, blokowane przez filtry  promienie UVB, nie prowadząc do syntezy witaminy D3, odpowiedzialnej za pracę układu immunologicznego, mogą wywoływać wręcz odwrotny skutek. Negatywny wpływ stosowania produktów do opalania wynika więc również z zachwiania równowagi witaminowej. Człowiek syntetyzuje witaminę D w komórkach skóry wyniku ekspozycji na promieniowanie UVB. Dlatego tak ważne jest, by choć dwa razy w tygodniu przez ok. 15 minut przebywać na słońcu bez zastosowania kremu do opalania. Ci, którzy nadużywają tych specyfików, mają problemy wynikające z niedoboru tej witaminy. Problem ten jest szczególnie istotny wśród małych dzieci. Po 2001 roku, gdy rząd Australii i Nowej Zelandii zachęcał mieszkańców tego regionu do stosowaniu kremów z filtrem, badania wykryły, że wielu z nich miało poważne niedobory witaminy D. Wniosek po tej ekspertyzie był bardzo prosty – należy stosować te kosmetyki, ale z umiarem. Francuscy naukowcy dowiedli również, że osoby stosujące kremy z faktorem częściej ulegają częściowemu poparzeniu, niż te nie stosujące żadnej ochrony. Dzieje się to poprzez podświadome przeniesienie odpowiedzialności na producentów kosmetyków, którzy na opakowaniu obiecali ochronę przed słońcem – ludzie opalają się więc o wiele za długo.

Inne interakcje kosmetyków ze słońcem

Trzeba zrezygnować podczas kąpieli słonecznych z preparatów, które w połączeniu z promieniowaniem słonecznym mogą wywoływać na skórze reakcje zapalne w postaci krostek, swędzących grudek, plam i przebarwień.
1. Perfumy, dezodoranty, mgiełki do ciała i wody kolońskie oraz innego rodzaju preparaty zapachowe mogą pod wpływem słońca wywoływać trudne do usunięcia przebarwienia. Nieestetyczne plamy mogą pojawić się na skórze po zastosowaniu kosmetyków zawierających w swym składzie alkohol. Dlatego też z preparatów antyseptycznych i przeciwtrądzikowych korzystać lepiej wieczorem.
2. Kosmetyki upiększające, stosowane na co dzień do makijażu, w połączeniu z promieniami słonecznymi mogą negatywnie wpływać na skórę. Dzieje się tak za sprawą zawartych w tych preparatach środków konserwujących oraz różnego rodzaju barwników.
3. Kremy z retinolem i kwasami owocowymi nie tolerują słońca i mogą wywoływać na skórze reakcje zapalne.
4. Peeling z tubki wygładzi, odświeży i złuszczy wierzchnią warstwę naskórka. Podrażniona po domowym zabiegu skóra będzie jednak w szczególnym stopniu narażona na przebarwienia i uczulenia. Plackowate plamy mogą także wystąpić po depilacji, np. po usuwaniu wąsików. Wiąże się to z faktem, że wystawiana na słońce skóra nie jest jeszcze wystarczająco wygojona.
Na pojawianie się plackowatych plam i rozległych zażółceń na skórze narażone są w szczególności osoby ze śniadą cerą oraz osoby, które w przeszłości miały już kiedyś problemy z przebarwieniami. W ich przypadku należy wystrzegać się długiego przebywania na słońcu.
Za nieestetyczne plamki na skórze odpowiadają nie tylko kosmetyki, ale także i niektóre leki. W przypadku osób przyjmujących antybiotyki, preparaty hormonalne (w tym tabletki antykoncepcyjne), lekarstwa obniżające ciśnienie tętnicze lub poziom cholesterolu we krwi oraz o działaniu przeciwcukrzycowym kąpiele słoneczne nie są wskazane.
Jaka będzie nasz reakcja na wyniki badań? Czy nadal będziemy stosować kremy zawierające aktywne hormonalne składniki? Pewnie tak. Czytanie długiej listy składników raczej nie jest naszą dobra stroną ponieważ w realnym życiu wszyscy musielibyśmy zostać biotechnologami i dobrze znać się na właściwościach tysięcy substancji znajdujących się zarówno w kosmetykach jak i żywności.

Materiały:
www.yaacool-uroda.pl,www.fakt.pl, www.solarium.pl, www.odkrywcy.pl

Zobacz również:

  1. Zasady bezpiecznego opalania
  2. Solarium – fakty i mity
  3. Słońce a starzenie się skóry
  4. Jak wygląda czerniak?