Najlepiej poznaje się drugiego człowieka mieszkając z nim.
Może to usuwanie się gruntu pod nogami to jakiś rodzaj przedślubnej paniki? Niedobrze, że nie jesteś pewna, ale masz jeszcze trochę czasu, który powinnaś wykorzystać, być może na przedstawienie swoich wątpliwości partnerowi albo na baczniejszą obserwację, jeśli obawiasz się, że mógłby zacząć ukrywać to, co Tobie się nie podoba.
Poznawać będziecie się i tak jeszcze przez lata, a jeśli jesteście ludźmi, którzy się rozwijają, to będziecie się troszkę zmieniać przecież i na pewno postaracie się eliminować to, co uznacie za wady, a Wasze poglądy też będą się kształtować wraz z nabywaniem doświadczeń życiowych. Człowiek się zmienia kiedy doświadcza go los, kiedy poznaje więcej życiowych prawd, kiedy przyjmuje na siebie nowe role (męża, żony, ojca, matki). Czy to powód, żeby rezygnować? Chyba że wzbudził w Tobie aż taką niepewność. Musisz się czuć przy nim bezpiecznie. Jeśli tak nie jest... to źle. Bardzo źle. I wtedy rozważyłabym, czy rzeczywiście pchać się w małżeństwo już teraz.
Kiedyś poleciłabym tę książkę: [url=http://urodaizdrowie.pl/czy-bedzie-z-nas-dobrana-para-dr-barbara-de-angelis]"Czy będzie z nas dobrana para" - Barbara De Angelis[/url]
Dziś musiałabym przeczytać ją po raz kolejny, ale pamiętam, że autorka zawarła w niej listę spraw, w których para powinna być zgodna, w których nie ma pomiędzy nimi większych różnic, ponieważ prędzej czy później staną się punktem zapalnym.
Należą do nich, z tego co pamiętam, między innymi:
- status materialny (wiecie, ktoś pochodzi z bogatej rodziny, ktoś inny z biedniejszej, więc zapewne otaczają się innymi ludźmi, mają inny styl życia i mogą pojawić się zarzuty, że ktoś z kimś jest dla pieniędzy)
- wykształcenie (podobna sytuacja - im bardziej zbliżony poziom wykształcenia tym lepiej, im większa przepaść, tym gorzej)
- religia (nawet jeśli się dogadują i akceptują zwyczaje, obrzędy, praktyki, nawet jeśli uda się uniknąć braku akceptacji ze strony rodzin, to pojawi się zapewne konflikt, gdy przyjdzie na świat dziecko i każde z rodziców będzie chciało wychować je zgodnie ze swoją wiarą)
- różnice kulturowe
- i chyba była tam też polityka, ale oczywiście są ludzie mniej i bardziej w nią zaangażowani. Ja sprzeczałam się o te sprawy z chłopakiem i na tym się kończyło. Żadne z nas zdania nie zmieniło i nie miało to jakiegoś wpływu na relację, zwykłe sprzeczki podczas oglądania wiadomości lub w trakcie kampanii wyborczej, bardzo rzadkie zresztą. Przez cały związek tylko kilka razy, bo uznaliśmy, że skoro mamy tak odmienne poglądy, to nie ma sensu się o nie żreć (więc żarliśmy się o co innego).