Polecana restauracja Navona Warszawa blisko Dworca Centralnego
5 maja 2014, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
W ramach naszej ogólnopolskiej akcji Blogerzy Smakują prezentujemy kolejną restaurację, tym razem autorka bloga: http://www.krolestwogarow.pl/smakowała dania restauracji włoskiej NAVONA w Warszawie:
Restauracja Włoska NAVONA
ul. Bitwy Warszawskiej 1920r. nr 19,
Warszawa-Ochota
Mimo, iż restauracja znajduje się niecałe 4 kilometry od Dworca Centralnego czujemy się jakbyśmy byli poza miastem. Nie dociera gwar z pobliskiej ulicy a przez okna zagląda do środka zieleń.
Restauracja jest całkiem spora, jednak ustawienie stolików oraz przepierzenia sprawiają, iż nie czuje się ogromu sali. Całość utrzymana w tonacji beżowo brązowej, wystrój stonowany. Ogólnie przyjemne wrażenie.
Navona to restauracja włoska a więc w menu oczywiście jest pizza, risotto, makarony… oraz przystawki w stylu włoskim: vitello tonatto (plastry cielęciny w sosie z tuńczyka), bruschetta, carpaccio, sałaty….
Karta win jest krótka. Znajdziemy w niej między innymi kilkanaście win w cenie do 100 zł za butelkę. Jak na restaurację specjalizującą się w kuchni włoskiej, win z tego kraju powinno być więcej i powinny być bardziej zróżnicowane.
Dobrym pomysłem jest krótki opis każdego wina z sugestią do czego będzie pasowało.
Do wyboru miałam trzy dowolne dania z menu.
Ponieważ bardzo lubię szparagi a w Navonie w tej chwili jest specjalne menu szparagowe wybrałam dwa dania z nimi. Miało być jedno ze szparagami a dwa z pozostałej części karty ale gdy ujrzałam delikatny „mus szparagowo – pistacjowy z białą czekoladą” nie mogłam się oprzeć. I w ten sposób zamówiłam deser, a czy zrobiłam dobrze … o tym później.
Do Navony poszłam z córką i razem wybrałyśmy pozostałe dwa dania.
Wybór padł na „Tournedos z truflowymi tostami, szparagami, selerowym gratin, cebulkami chipolino w sosie balsamiczno – kawowym” za 67 zł oraz „Eskalopki cielęce w sosie z suszonych pomidorów podane ze smażonym na maśle szpinakiem” 44 zł.
Jako czekadełko podawane są małe bułeczki pieczone na miejscu z oliwą.
Do picia otrzymałyśmy świeżo wyciskany sok z pomarańczy oraz kawę do deseru.
Tournedos – małe okrągłe befsztyki przyrządzone z cieńszej części polędwicy wołowej.
Na początek słowo krytyki, aby za pięknie nie było.
Wolałabym polędwicę jednak ciut bardziej krwistą, ale… długą chwilę zajęło mi robienie zdjęcia i …. ale naprawdę była pyszna, delikatna… godna polecenia.
Spróbowałam samą cebulkę i wydała mi się ciut za ostra i za bardzo octowa – nie za bardzo lubię ocet balsamiczny. Ale połączenie tych cebulek z całością „podbijało” smak całego dania, wydobywało smak kawy z sosu. Gratin z selera – w domu będę musiała spróbować zrobić… może uda się stworzyć coś podobnego…
No i szparagi, ugotowane idealnie. Nie za twarde i nie za miękkie, takie na ząb.
No i ten tymianek jako garnie idealnie zgrany z całością.
O eskalopkach powiem jedno, co powinno wystarczyć za całą recenzję dania – moja Córka powiedziała – smaczne – a ona nie lubi suszonych pomidorów i dań z nimi.
Ja dodam od siebie słowo o szpinaku – jak dla mnie idealny. Nie rozgotowany, idealnie doprawiony, nie przesolony – dla niektórych przyprawić oznacza dużo posolić.
No i na koniec deser. „Mus szparagowo – pistacjowy z białą czekoladą”…
i nagle się okaże, iż skłamałam wcześniej, mówiąc, że napiszę coś o deserze… Nic, nie napiszę… rozmarzyłam się… przepraszam ;)
Testowała:
www.krolestwogarow.pl