Temat: Dieta zgodna z grupą krwi
Muszę dowiedzieć się więcej niż wiem, na temat diety zgodnej z grupą krwi. Wyklucza to, co uwielbiam, po co sięgam najchętniej, więc trudno mi się za nią zabrać. Nie myślę o tym w kontekście odchudzania (diety odchudzającej), tylko jak o tymczasowej zmianie sposobu odżywiania na próbę, a jeśli okaże się, że to naprawdę działa, to niewykluczone, że przyzwyczaiłabym się do niej.
Co nieco już wiem, mam podstawowe informacje, ale potrzebuję się jeszcze zagłębić w temat.
Ogólnie rzecz biorąc, to każdy z lekcji biologii pamięta, że jedna grupa krwi niekoniecznie lubi się z drugą.
Taki kontakt grozi aglutynacją, czyli sklejeniem się cząsteczek i wszyscy pamiętamy taki obrazek:
[img]//us.cdn4.123rf.com/168nwm/hfsimaging/hfsimaging1208/hfsimaging120800009/14671890-wyniki-typowego-krzy%C5%BCa-krwi-dopasowa%C4%87-test-pokazuj%C4%85cy-aglutynacj%C4%99-i-zbicie-z-niezgodnej-grupy-kr.jpg[/img]
Aglutynacja zachodzi nie tylko podczas mieszania krwi. W ogóle to są dwa jej rodzaje: bezpośrednia, kiedy cząsteczki x sklejeją się z cząsteczkami y i pośrednia, gdy cząsteczki x i y najpierw zostają "oblepione" aglutynogenem, za pośrednictwem którego się sklejają.
Kiedy coś zagraża naszemu organizmowi, produkuje on przeciwciała, które wykorzystują właśnie aglutynację - przeciwciała oznaczają, oblepiają, sklejają się z wirusami czy bakteriami, dzięki czemu łatwiej jest je zlikwidować. Ktoś to trafnie porównał do zakucia przestępcy w kajdanki i łańcuchy. Wirus/bakteria już nie uciekną, można je dzięki aglutynacji wyłapać i usunąć z organizmu.
Nie będę wypisywać innych przykładów, fakt jest jeden - w naszych organizmach zachodzi taki proces. I mimo, że jest to mechanizm obronny, nie wystawia się go na próbę. Nie przetaczamy biorcy z grupą B krwi od dawcy z grupą A, bo krew się zetnie. Z wirusem sobie poradzi, z inną grupą nie, bo ją zaatakuje i wygra, ale jakim kosztem?
Do naszej krwi trafiają składniki z pożywienia, które ona transportuje, by odżywić organizm. I niestety mitem jest, że powinniśmy jeść wszystko, a określenie "urozmaicona dieta" nie jest z nim jednoznaczne.
Wykluczamy najchętniej to, czego nie lubimy, wykluczamy z jadłospisu to, na co mamy alergię, wreszcie wykluczamy czasami to, co zabronił jeść lekarz - nie jest więc prawdą, że powinniśmy jeść wszystko, by być zdrowymi.
Okazuje się, że pożywienie także aglutynuje krew. Składniki po strawieniu pokarmu, wchodząc z krwią w reakcję, co jest konieczne, skoro je transportuje, mogą ją w pewnym stopniu sklejać. Nie w takim, żeby nas to zabiło, ale zaburza procesy metaboliczne.
Konkretny artykuł spożywczy ma mnóstwo różnych składników, wiadomo, ale będzie zawierał większe stężenie niektórych, a one z kolei będą korzystnie oddziaływać na jednych, bo krew z grupy powiedzmy A rozprowadzi je bez problemu, a szkodzić innym, bo wejdzie w konflikt z grupą B. Organizm i z tym sobie radzi, ale ogromnym kosztem.
Z tej walki jedzenia z krwią, podczas której organizm zmuszony jest usunąć posklejane cząsteczki, wynika podrażnienie śluzówki jelit, które może nawet prowadzić do zapalenia, utrudniony jest przepływ krwi przez nerki, rozwija się marskość wątroby (tak tak, nie tylko przez alkohol i wirusa, ale przez zastój krwi może do tego dojść), zwalnia przemiana materii, więc możemy mieć problem z utrzymaniem prawidłowej masy albo dziwić się dlaczego jemy mało i lekko, a nie chudniemy. To wpływa nawet na nasze ogólne samopoczucie.
Dziś każda grupa krwi ma już listę produktów jak najbardziej wskazanych, takich, które powinniśmy spożywać w umiarze i tych, których winniśmy się wystrzegać, bo prowadzą do aglutynacji krwi.
Brzmi to wszystko sensownie i logicznie, więc w jakimś stopniu mnie przekonuje, ubolewam jednak, że na liście zakazanych mam właśnie co, co lubię najbardziej, choć z drugiej strony... może właśnie ta moja miłość do tychże produktów sprawia, że czuję się tak, jak się czuję.
Dlatego chcę spróbować.
Ktoś może ma jakieś doświadczenia związane z dietą opartą na grupie krwi?