Odp: Wakacyjna miłość...
Od uczucia....
Właśnie się dowiedziałam, że "mojej jagodowej wróżce" dziecko się rozchorowało. Lekarz stwierdził zanik mięśni....coś strasznego...od razu facet ją zostawił...dupek...
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 … 14 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Od uczucia....
Właśnie się dowiedziałam, że "mojej jagodowej wróżce" dziecko się rozchorowało. Lekarz stwierdził zanik mięśni....coś strasznego...od razu facet ją zostawił...dupek...
[quote=gusia1000]Miłość wakacyjna raz przetrwa, a raz nie- to zależy od : charakterów obu partner, od odległości gdzie zamieszkują, od upodobań, itp.[/quote]
Pewnie. Ale mi się kojarzy z czymś, czego się szuka tylko na lato. Np. jakiś romansik na urlopie w górach czy nad morzem, żeby pochodzić na dyskotekę razem, pospotykać sie i tyle.
[quote=emilia_s292]Od uczucia....
Właśnie się dowiedziałam, że "mojej jagodowej wróżce" dziecko się rozchorowało. Lekarz stwierdził zanik mięśni....coś strasznego...od razu facet ją zostawił...dupek...[/quote]
Okropność. Mam ochotę temnu człowiekowi bardzo źle życzyć. Przynajmniej tego samego co spotkało dziecko, które zostawił.
Ja też jak się o tym dowiedziałam to bym takiego.......powiesiła za ......
Jemu się wydaje jakby wyrzucił przedmiot gorszej jakości. Tacy ludzie nie zasługują na szacunek, ani nawet na miłość. Choć mówi się, żę niby każdy na to zsługuje.
Ale jak w takiej sytuacji można zostawić tę biedną dziewczynę i to dziecko, któremu lekarz dał góra 3 lata życia??? Jak ona musi się czuć???
Dobrze, że chociaż dziecko nie będzie miało pełnej świadomości, że zostało porzucone.
Ja jestem w szoku. Boże, tyle cierpienia co oni oboje muszą doświadczyć. Nie pojmuję tego nawet. Coś takiego nie powinno mieć miejsca na tym świecie.
Nieraz jesteśmy w stanie tyle wycierpieć że nawet o tym nie wiemy....Ja też myslałam, że nie dam rady. Mojej szwagierki pierwsza córka zmarła w 6 miesięcy po urodzeniu. A potem miała jeszcze trójkę dzieciaczków... nie wyobrażam sobie patrzeć jak dziecko własne umiera....
Ja też nie. Mój chłopak to przeżył. Coś się w nim zmieniło nieodwracalnie. Dziecko miało wypadek, było zmasakrowane. Podobnie znajoma, której dziecko zmarło na rękach w dwa tygodnie po wyjściu ze szpitala, gdzie lekarze mówili, że już będzie dobrze.
to chyba najgorsze co może spotkać rodziców ...
moja koleżanka straciła kilka miesięcy temu dziecko kilka godzin po porodzie - z winy lekarzy
Najgorsze to patrzeć jak umiera.... Jeśli umrze nagle (podobnie jak z dorosłymi) to tez boli ale nie tak bardzo.
Moja koleżanka opiekuje się chłopcem, który miał wylew po porodzie - lekarze za mocno ścisnęli główkę. Nie dopuściłabym takich ludzi do żadnego więcej porodu. Tu nie ma miejsca na błąd.
MOjej szwagierce zrobili to samo...lekarze podczas porodu ścisnęli za bardzo główkę i mała urodziła się uszkodzona. Z mózgu robiła się woda ale serduszko miała silne. teściowa bardzo to przezyła do tego stopnia, że jak ja rodziłam i ona czekała na poczekalni to wpadła w panikę i miała najczarniejsze mysli a mój mąż w końcu do niej: "zamknij się!" bo tez się denerwowałał, bo długo rodziłam.
Chodził ze mną do klasy taki cwaniaczek, który się puszczał. W końcu była wpadka, ale jak zobaczył, że dziecko urodziło się bez stópki to się go wyrzekł.
A gdybyście wiedziały że dziecko urodzi się chorę lub bez jakiejś części ciała to zgodziłybyście się je urodzić?
panika to najgorsze co może się przydarzyć w czasie porodu... tylko spokój może pomóc kobiecie i lekarzom...
Nie zawsze można być spokojnym...
domyślam się
Myślę, że tak, co innego, gdyby dziecko miało być przez całe życie rośliną. Ale jeśli mogłoby w miarę normalnie funkcjonować, nawet gdyby wymagało sporej opieki to tak. Jeszcze kwestia tego, czy by nie cierpiało, wiecie, jakieś ciągłe bóle itd. Chyba że są szanse na leczenie.
ale krzyk pomaga....ja nie sądziłam że będę krzyczała podczas porodu a jednak...
Pomaga, pomaga, ja pred operacją się darłam i pomogło.
[quote=emilia_s292]ale krzyk pomaga....ja nie sądziłam że będę krzyczała podczas porodu a jednak...[/quote]
ale krzyk to nie panika, to faktycznie pomaga...
choć ja przed operacją się śmiałam, bo trafiłam na takiego lekarza-wesołka... po prostu zanosiłam się śmiechem na sali przed narkozą
O widzę że obie dziewczyny po operacjach....No tak tylko że krzyk to tez nie spokój...to nerwy, złość....
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 … 14 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź