Odp: Zdrada
Każdy ma swoje za uszami, i kobiety i faceci
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 19 20 21 22 23 … 77 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Każdy ma swoje za uszami, i kobiety i faceci
Generalizowałem - masz rację. Zaraz potem dodałem jednak, że jesteście zawiłe - każda inna. Tak czy siak, pewne grupy można posortować, pomijając wyjątki potwierdzające regułę. Nie powiesz mi chyba, że i Ty nie masz w głowie paru głównych typów facetów, już tym bardziej, że my rzeczywiście jesteśmy prostsi? Co przykre to fakt, że ostatnio można dodać kolejny typ faceta - metro i pochodne (chusta na klacie, pionowa torebka przy d---e). To ja się pytam się jakiej kobiecie się taki jazzowicz podoba.
Chyba mylisz się co do "nie spotkasz - nie ocenisz". Ja szukam właśnie tych spoza nurtu nocnego. Znajduję głównie poza życiem nocnym - za szarego dnia, gdy są nieprzygotowane, a więc bliższe rzeczywistości. Wybieranie po paru głębszych przerobiłem - jest fajnie, ale rano trzeba spojrzeć na nią ponownie, a do tego co to za "wspaniałe przeżycie", skoro go nie pamiętasz. Jeśli już poznasz jakąś po paru głębszych, to wtedy buziak na dobranoc i powtórka na od-trzeźwości. Będzie jednocześnie jasny sygnał czy zainteresowanie było pod wpływem, czy jesteś czymś więcej dla niej.
Zdecydowanie przyłączam się do Twojej części tekstu o ceniących się kobietach. Najwspanialsze, jakie znam, są poza klimatem życia nocnego w mieście. Co nie oznacza, że nigdy nie wychodzą.
A teraz pytanko za 73 punkty - no to lubisz być adorowana-pożądana-obserwowana, no i czy jesteś jednocześnie w związku?
A Ty Kolorowa Kobieto opisz tak zupełnie szczerze - jeśli już robisz ze sobą total-ogarek, zakładasz najlepsze ciuchy i spędzasz godzinę w łazience, golisz, wyrywasz, wklepujesz, nacierasz - to właściwie po co i dla kogo? (na potrzeby Twojego komfortu zostawiamy teraz na boku to, że jesteś zmachana pracą, dziećmi, sprzątaniem, gotowaniem i myciem, i jeszcze raz myciem)
Kawa na łąwę - to przecież damski portal
Fakt, 90% młodych dziewczyn na żony to się nie nadaje...
Mam jeden typ, za to dokładnie skonstruowany:) Nie jestem niezdecydowana i rozdarta między np.szalonym rockmanem a poukładanym księgowym, pewnie dlatego, że oba te typy są mi dalekie... "Metro" w ogóle za faceta nie uważam, więc jesteś bardziej tolerancyjny niż ja;)
Oczywiście że lubię być zauważana (ale nie obserwowana nachalnie) i adorowana, ale nie lubię, jak ktoś przekracza granice bez zaproszenia. Tym się różnią kobiety od mężczyzn - nie cierpimy dosłowności.
Flirt wystarcza, jeśli ktoś tylko podoba się. Jeśli bardzo podoba się - wtedy może liczyć na coś więcej - oczywiście jeśli po drodze sam, własnymi rękami - albo inną częścią ciała (zwłaszcza mózgiem i językiem) - czegoś nie zepsuje.
A w związku aktualnie nie jestem.
A co powiesz na szalonego księgowego? Poukładany rockman to już raczej niewyobrażalne. Co do dosłowności - to fajnie, że potwierdzasz jedną z moich niedawno odkrytych teorii, że "im bardziej chcesz szybko trafić z nią do łóżka, tym mniej mów o seksie". Mój nowy motyw jest taki, że mówię, że nie lubię seksu i że jestem zbyt nieśmiały. Wyobraź sobie później to zaskoczenie (lubię, nie znam wstydu). Większość nie daje się nabrać, ale sam ten bodziec wzbudza w kobietach przekorę. Och kobieca przekoro - napisałbym odę do Ciebie!
Wracając do "metro"... jestem za tym, by czerpać jak najwięcej z kobiet, no bo jestem za tym, by faceci zaczęli myśleć, zamiast działać, ale patrzaj Kaźmirz - Witia wierzchem jedzie - niemożliwe! na kocie? - mamy efekt uboczny tego procesu i te nowotwory. Tu w Poznaniu jest ich pełno - jeśli porównać ich do grzybów, to w Poznaniu jest końcówka września teraz! Chcę widzieć tych chłopaków jak zarabiają na swoje dzieci, ale zaraz - zapomniałem, że dziś dzieci są niemodne...
P.S. A już myślałem, że powiesz o tej części ciała P.P.S. W Twojej wypowiedzi czuć ten soczek "fajny dostanie troszke", "świetny dostanie więcej", no ale że "żadnemu za darmo". Ostatnio dostałem grę wiedźmin i miałem nie grać, ale coś mnie wciągnęło. Podoba mi się w niej to, że jest jak życie - każda kobieta, którą chcesz tam zdobyć, musi coś najpierw od Ciebie dostać. Kurtyzany idą za kwiaty lub 150 orenów, ale już np. czarodziejka chce złoty pierścień i to z rubinem. Księżniczka chciała, by odgadnąć jaką potrawę lubi nabardziej...
Kobiety są także dlatego bardzo ciekawe, że dzień w dzień uczą mnie, iż w życiu zawsze "coś za coś". Nic za darmo :):)
Hej.
Żadne odmiany rockmana i księgowego mnie nie interesują.
Pomysłowo z tymi tekstami, ale ja bym nie uwierzyła...
Mylisz się, fajny też nic nie dostanie - bo czymże jest tylko uśmiech? A bardzo fajny może dostać wszystko - tylko problem w tym, żeby chciał chcieć:)
I znowu pojechałeś stereotypem - coś za coś to nie u mnie. Inaczej patrzyłabym na kasę, a tego nie robię. Owszem - za to coś, co ma mi się spodobać - to tak:)
Czytam i zastanawiam się nad słowami koleżanki, która w klubie zauważyła mnóstwo zadbanych, starających się o wygląd kobiet i tyle samo mężczyzn, którzy uważają, że metro to geje. Stwierdziła wówczas, że mogliby bardziej zadbać o siebie i nie chodzi jedynie o higienę.
To, że chodzenie do kosmetyczki jest niemęskie, to wynik myślenia, że wystarczy być facetem w czystych skarpetach, żeby podobać się kobietom, że wystarczy fura, pieniądz, poczucie humoru. Kiedyś to kobieta musiała różnymi metodami zapewnić sobie uwagę mężczyzny - tego jednego, żeby ją wziął i tej reszty, żeby ten jedyny nie żałował wyboru, bo jeśli facet ma kobietę podobającą się innym, to jej wartość w jego oczach rośnie. Nie chcę i ja generalizować, ale tak stwierdzili sami mężczyźni.
To jedna z przyczyn, dla której kobiety chcą się podobać.
Co do wyzywających ciuchów, podobno jest to sposób na dowartościowanie się, walka z niską samooceną, próba zwrócenia na siebie uwagi, kiedy nie można jej przyciągnąć czym innym. Czasem kobiety ubrane w ten sposób sprawiają wrażenie niezwykle pewnych siebie dopóki nie pojawi się konkurencja
A propos tego ulegania, że tam niby kobieta mięknie, bo nudzi się z partnerem i oto pojawia się ON, który ją urabia itd. Myślę, że niektóre zajęte kobiety same rozglądają się za kimś, kogo można wykorzystać, zabawić się i niech sobie idzie, dupy więcej nie truje, bo ona i tak zostanie z mężem, ma jakiś powód ku temu.
Jest jeszcze jedno - niektórzy panowie nie nadają się do stałych związków, więc nikt ich na stałe nie chce.
Nie chcę przez to powiedzieć, że wartość człowieka ocenia się po tym czy nadaje się do stałego związku.
Rozwinę Twoją myśl odnośnie rosnącej wartości, nawiązując jednocześnie do metro. Gdy dziś przejdziesz się po pierwszym lepszym C.H. od razu rzucą Ci się w oczy 2 modele społeczne: ona i on - oboje błyszczą jak psu j--a, właściwie sam (-a) nie wiesz które jest piękniejsze i bardziej wypięlęgnowane; alternatywnie: ona i on jak wyżej + zgrajka dzieciątek, przyzwyczajonych do spędzania każdej niedzieli na lawiracji wokół dóbr i rozpusty. Pominę chwilowo to, że dzieciaczki też jak z malunku, choć im pewnie niewygodnie w ciasnych rurkach z jeansu.
To jak to wygląda po godzinach? On statystycznie zaczytany w Playboy'u, specjalista od gadżetów, z designerskimi gaciami. Wątek uciekł trochę od zdrady, ale przyznasz chyba, że bardziej "swojski" jest stary dobry chłopak, który w czasie wolnym zasuwa w dresach i nie zważa za bardzo na "jak mnie widzą" oraz nie posiada większej kosmetyczki od Ciebie...
Wada zniewieściałych facetów jest taka, że są podobni do Was Kobiet - przeczuleni na punkcie kształcików, kolorków, ogólnej aparycji, tego co powiedzą inni gdy owi przejdą po trotuarze. Zmierzam do tego, że proponuję Paniom, by jednak wybierały starych dobrych minimalistycznych zmaskulinizowanych (?) facetów, którzy wiążą się ze starymi dobrymi damskimi problemami. Czy to nie jest fajne, że możecie sobie ponarzekać na naszą rasę, że zbyt olewcza, bezpardonowa, nierozgarnięta, monotematyczna, szorstka, nonemocjonalna... Gdyby sprawa miała odwrotny przebieg, byłbym zły jeśli kobieta rozpieprzałaby mi szafkę z narzędziami, ingerowała w układ kanałów telewizyjnych na dekoderze czy rzucała dla zabawy naszym dzieckiem po tapczanie (to winna być wyłącznie męska rola!). Już i tak włożyłyście spodnie i zdobywacie świat biznesu Czy ktoś mnie rozumie? Ahoj!
P.S. Zadbany facet, to pachnący, umyty, z czystymi uszami, w eleganckim, dysrketnym, minimalistycznym koszulowo-biurowym lub dresowo-jeansowym stylu. Wiadomo - czyste skarpetki, świeże gacie, codziennie zmieniana koszulka. Niekoniecznie nowe, ale zawsze czyściutkie buty. Obcięte paznokcie, ale czy błyszczące? W miarę ogarnięta fryzura. Brak torebki ku----a
Nie mieszkam w dużym mieście (ok. 70 tys.) Tutaj nadal trudno jest znaleźć mężczyznę, który sam o siebie dba. Zwykle jeśli facet z mojego miasta jest atrakcyjny fizycznie pod względem stopnia zadbania i przyodziewku, to dzięki kobiecie. Widocznie żyjesz w lepszym niż ja świecie, skoro częściej widujesz zadbanych ludzi, być może w takim, gdzie jest popyt na takich facetów, skoro jest ich więcej.
Torebka jest niemęska? Pragnę przypomnieć, że kiedyś mężczyźni chodzili w koronkach, tunikach, togach bardzo podobnych do tych damskich. Nie wiem kto jest odpowiedzialny za podział odzieży na damską i męską, ale wiem, że tak jak spodnie mogą świetnie wyglądać zarówno na kobiecie jak i na mężczyźnie, tak samo i szalik i cała masa innych elementów garderoby.
Wygląd zewnętrzny: dbałość o czystość, wygląd skóry, dopasowaną fryzurę, zarost tudzieź jego brak oraz odzież, obuwie, dodatki, to elementy wizerunku, a właśnie on jest czymś, co przyciąga wzrok w pierwszym momencie. Ten całokształt, w którym nie bez znaczenia jest ubranie. Dlaczego samce w świecie zwierząt są bardziej kolorowe? Bo muszą zwrócić uwagę samicy. Tylko u nas póki co było na odwrót, ale jestem przekonana, że gdyby mężczyzn było więcej, te zmiany, o których rozmawiamy, nastąpiłyby szybciej.
Kiedyś konkurencja polegała na tym, który facet więcej zarabia, bo kobieta zdana była na utrzymanie mężczyzny.
Dziś wiele kobiet potrafi utrzymać się samodzielnie, więc trzeba o nie konkurować w nieco inny sposób.
Oczywiście zdecydowanie więcej jest kobiet, które mają odmienne myślenie o tych sprawach. Sama pod wieloma względami jestem staroświecka.
To nie jest fajne kiedy kobieta może sobie ponarzekać na niezrozumienie, ingnorancję, nieposzanowanie jej pracy (bałaganiarstwo) i inne wady przypisywane mężczyznom.
PS: Rzucanie dzieckiem po tapczanie zarezerwowane dla mężczyzn? Mój facet nie miał nic przeciwko temu, a dzieci tym bardziej (a przecież to o ich opinię chodzi najbardziej), kiedy biegałam z kałachem po osiedlu.
To bym jeszcze wybaczył, ale nic nie mówisz o narzędziach i kanałach, więc o tyle dobrze.
P.S. Czyli nazwałabyś swoje gusta kanałem popytu na torebkowato-chustowych czy raczej staroświecko - dyskretnie i minimalistycznie (chyba dobrze dobrałem bieguny... wiadomo, że są formy pośrednie)?
P.P.S. Dobra to przyznaj się - ile razy zrobiłaś sobie dzień dziecka i rzuciłaś się do wyra bez akcji mycia całego ciała? Jak widzę - masz dzieci, to pewnie kojarzysz o co mi chodzi, a może również pracujesz?
Powyższe to akurat mało szkodliwy przykład, ale chyba sama przyznasz, że liczba śmierdzących kobiet, z tłustymi włosami itd., również nie jest zerowa. Podejrzewam, że masz ich nawet więcej w mieście, niż ja...
A skoro już rozmawiam bezpośrednio z Tobą - oceń proszę jak bardzo Ci się nie chce?
Ha ha Tak dobrze nie będzie, bo jako dziecko uwielbiałam przypatrywać się jak tato majsterkuje i grzebać się w narzędziach (oczywiście odkładając wszystkie na miejsce jeśli ruszałam, bo tato ma wszystko poukładane). Często przynosiłam odpowiednie klucze, suwmiarkę i przeróżne inne narzędzia. Popełniłam tylko dwa razy w życiu błąd, który na szczęście zrozumiałam już... naprawiłam chłopakowi kran i prysznic, ale przynajmniej następnym razem wziął się za usterkę pod zlewem od razu... zanim wzięłam się ja, stanowczym tonem mówiąc:"Odsuń się."
Moje gusta są gdzieś pomiędzy. Nie wiem, może moja miłość do kosmetyków sprawia, że najchętniej położyłabym faceta i zrobiła mu maseczkę na twarzy, próbowalam swojemu wmusić odżywkę do włosów, ale nie dało rady, pomadkę do ust (męską oczywiście), ale użył raz, bo i tylko raz okazała się naprawdę konieczna, zmuszam go do używania kremów z filtrem i wogóle uwielbiam mu dawać kosmetyki. Jedynie nie kombinuję z zapachami, bo ma do nich lepszy nos. Jest tak... pozwala informować się o nowościach, bo po co ma chodzić po drogeriach i szukać, jeśli ja powiem mu, że jest nowa wersja antyperspirantu i nowa linia kosmetyków do golenia dla mężczyzn itd., ale interesują go jedynie: perfumy, antyperspiranty, żele/mydła, szampony, kremy nawilżające, kosmetyki do golenia, kremy do stóp, a więc podstawy, męskie podstawy, tradycyjne. Powiem szczerze, ze nie miałabym nic przeciwko, gdyby używał trochę wiecej kosmetyków, np. żele do mycia twarzy, osobny krem na dzień i noc i coraz bardziej jestem przekonana, ze to wynika właśnie z tego, że ja uwielbiam kosmetyki i podświadomie próbuję zarazić innych tą miłością. Koleżanki też molestuję. No ale że jesteśmy przy szeroko pojętej atrakcyjności, jako jednym z elementów seksualnego zainteresowania drugą osobą, to przyznam, że używanie kosmetyków pielęgnacyjnych przez ludzi ogólnie, wiąże się dla mnie z dbaniem o wygląd, o zachowanie urody i pielęgnowanie jej. Postrzegam osoby napełniające kieszenie koncernom kosmetycznym jako atrakcyjniejsze fizycznie.
Te dzieci nie były moje. Byłam opiekunką dwóch chłopców, a że bardzo się wczuwałam w swoje obowiązki, to efektem była sytuacja przeze mnie opisana.
Co do kobiet niezadbanych - jest ich, tak jak piszesz, wiele. Ubolewam. To wogóle jest obszerny temat i przyczyn też jest wiele. Poza tym dziwi mnie takie wybiórcze dbanie o siebie, np. kiedy kobieta jest modnie ubrana, schludnie, ma perfekcyjny makijaż i ... przetłuszczone włosy. Rozumiem, że może to wynikać z przekonania o tym, że częste mycie włosów prowadzi do ich przetłuszczania się, ale efekt jest odrażający.
I tutaj chyba warto zwrócić uwagę na to, że te zaniedbane kobiety wychodzą z założenia, że nie mają dla kogo o siebie dbać, a więc znów powraca wątek bycia atrakcyjnym po to, żeby się podobać płci przeciwnej.
Nieraz miałam taki "dzień dziecka". Zawsze świadczył on o kiepskim samopoczuciu. Kiedy jestem podłamana odzwierciedla się to w moim wyglądzie... i wyglądzie pokoju. Balagan i dzień w szlafroku oznacza, że jestem załamana. Często jednak wykorzystuję malowanie paznokci, zrobienie wyjątkowo ładnego makijażu, wsmarowanie balsamu jako czynności poprawiające humor. Kiedy zadbam o siebie czuję się weselsza, pewniejsza. Nie do końca potrafię wyjaśnić sama sobie dlaczego tak jest, ale ważne, że działa.
Jak bardzo mi się nie chce? Czasem bardzo, choć na ogół jestem pełna energii. Mój nick ma swoją historię. Na kursie kazano nam założyć nowego maila, tylko na potrzeby szkolenia. Miałam trudności z wymyśleniem go, bo ten mi nie pasował, tamten był zajęty, a trzeba było zrobić to szybko, więc zirytowana powiedziałam pod nosem:"Nie chce mi się nad tym myśleć" i olśniło mnie! Potem stwierdziłam, że login jest zabawny i zaczęłam go używać. Tak więc nie bardzo ma związek z moim życiem w szerszym aspekcie.
Oj byłaby polemika, bo ja z kolei jestem zwolennikiem ekstremalnego wyhamowania z kosmetykami. Dałem spokój w edukacji kobiet, bo zawsze przegrywam, ale z facetami to już krócej. Zestaw - piana, maszynka, szczoteczka, pasta, szampon lub żel (marketing typu "coś na każdą cześć du---y" to dla mnie szczyt - szampon świetnie myje ciało, żel świetnie myje włosy) + oczywiście perfumy. Już ten kremik po goleniu znoszę, bo pianki to oni robią specjalnie wysuszające (na bank!). Dodam, że całą kwestię nawilżenia załatwiam wodą czystą lub zawartą w innych płynach czy żarciu. Spierzchnięte usta Twój facet może posmarować zwykłą niveą za 3,50 i efekt będzie nawet lepszy, bo nie wiem czy wiesz, ale istotą wszelkich kremów jest ciekła parafina, jak zreszą balsamów. Ważne są wszelkie ew. olejowe sprawy, jak wyciąg z oliwek, ale już ylang ylang czy inne lilie z Madagaskaru albo kaktusy z południowego Meksyku uważam za ściemę.
Skoro już poruszyłaś temat kosmetyków, to należy zadać pytanie czy jakiemukolwiek producentowi produktu poprawiająco-leczącego zależy na tym, by jednorazowo wykurować i upiększyć swojego klienta, czy może też będzie to na zasadzie chwilowej namiastki efektu (marchewki) i powodu do ponownego kupna (wędki).
Wiele razy po nocach zastanawiam się jaki to byłby problem dla takiego np. Glaxo, by co pewien czas wpuścić do autobusów w danym mieście kolesi z wyhodowanymi chorobami czy to bakteryjnymi, czy wirusowymi. Jesteśmy już na etapie masowych podróży, więc wystarczy rozsiać co nieco np. w Warszawie, a samo dojdzie do reszty Polski.
Nagle okazuje się, że apteki i banki są na każdym osiedlu i to w zdumiewających ilościach
I to się nazywa myślenie spiskowe:)
Jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze, to jednak wolę, jeśli facet używa nawet więcej kosmetyków, niż gdy wcale ich nie "potrzebuje"... Efekty zapachowe są tu kluczowe.
Nie widzę też nic zdrożnego w tym, jeśli używa bezbarwnej szminki nawilżającej/ochronnej. To wcale nie jest niemęskie.
Natomiast przesadą jest np. makijaż oczu.
Jestem "ofiarą" tego marketingu i będę, dopóki korzystanie z kosmetyków sprawia mi przyjemność
Nowo wydana książka też ma swoją kampanię reklamową, a autor nie napisał jej po to, abysmy mieli dosyt, tylko abyśmy kupili następną. Czytanie także sprawia mi przyjemność. Może nie powinno się tego wrzucać do jednego worka, bo literatura to zazwyczaj rozrywka wyższych lotów, ale jeśli akurat rozważam ją w kategoriach sprawiania mi przyjemności, to jedno i drugie mi ją daje, a jej żródło zawarte jest w przedmiocie i sposobie w jaki oddzialuje na mnie.
Hm... no to wiem już dlaczego mój facet nie wchce wykraczać poza męski zestaw standardowy. Może najwyższa pora przestać go nękać nowościami z innych kosmetycznych kategorii niż te podstawowe. Choć właściwie powoli przestaję.
Rzeczywiście... od zdrady poprzez prowokację wyglądem i atrakcyjność przeszliśmy do dbania o wygląd fizyczny jako jeden z czynników przyciągających. Czyli rozmowa się rozkręca
Powiedz mi, dlaczego facet, który zdradza jest nadal przy żonie? Wiem, Ty odszedłeś, ale może wiesz coś więcej na ten temat?
Bo przecież nie jest chyba tak, że tu się chce zabawić, a kiedy już poszaleje to chciałby wrócić do domu, w którym czeka ktoś bliski, bo z czasem ta bliskość chyba się zatraca jeśli ktoś zdradza.
[quote=Ksymena]I to się nazywa myślenie spiskowe:)
Jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze, to jednak wolę, jeśli facet używa nawet więcej kosmetyków, niż gdy wcale ich nie "potrzebuje"... Efekty zapachowe są tu kluczowe.
Nie widzę też nic zdrożnego w tym, jeśli używa bezbarwnej szminki nawilżającej/ochronnej. To wcale nie jest niemęskie.
Natomiast przesadą jest np. makijaż oczu.[/quote]
W pełni się z Tobą zgadzam
Do efektów zapachowych dodam stan cery i dłoni.
Eeee powiem Ci, że facet to wygodny jest, no i potrafi ostro kombinować, w tym zwodzić kochankę, żeby sobie pociupciać. Akurat ja nie - ja stawiam to jasno na początku, dlatego moje przygody trwają zazwyczaj króciutko lub nie zaczynają trwać, ale mam spokojne sumienie.
Och Kobietki, żebyście Wy wiedziały jak ważne to dla nas jest i po 3, 5, 7, 10 latach przywiązywały tyle samo uwagi do tematu stosunków, co na początku, to nie byłoby romansów. Po intensywnych okresach rż---cia z partnerką ja nie miałem nawet siły spojrzeć na inną kobietę, poza tym zakochuję się po każdym stosunku od nowa - to przez te endo, hista, dopa i inne ...miny. Dają kopa na jakieś 2 - 3 dni, kiedy to latam i umilam życie Pani, która dała mi taką rozkosz różnymi sposobami. Potem chciałbym od nowa, ale... sinusoidka pożądania u Pani rozmija się już z moją.
Ale dobrze wiecie jak to jest (jeśli jesteście lub byłyście dłużej w związku), że nieraz odmawiałyście facetowi pieszczotek i innych gierek, a oni, w tym także ja, traktują to ekstremalnie poważnie - każdą jedną odmowę biorą na klatę osobiście. Odmowy to jedyny aspekt, który doprowadził mnie w dorosłym życiu do łez, a ostatecznie do obcych majtek.
Nie miałem do swej Pani wyrzutów, bo osoby będące ze sobą codziennie powszednieją, to inna kwestia, ale już robienie mi scen o to, że jestem infantylny, to była przesada - gdy te akcje się zaczynały, miałem 24 lata. To co - miałem przywdziać mokasyny, zbudować garaż, kupić gazetę prawną, siedzieć na patio na działce do końca swego życia i ograniczyć się do pracy, domu, zakupów i snu?
Za nic nie dziwię się facetom, którym odbija po 40-tce czy 50-tce. To są Ci, którzy nagle zdali sobie sprawę, że zmarnowali grubą część swego życia na budowanie czegoś dla dobra swej Pani, nie dostająć w zamian tego, czego oni chcieli. Teraz na nią jest za późno - jest już cała zatopiona w sprawach doczesnych, no a on się obudził i... jeśli ma siano - znajduje młodą z aspiracjami majątkowymi (mówta co chceta - młode ze starym żyć nie powinno, młode chce szaleć, stare chce spokoju, nie wierzę w te "cudowne ponadpokoleniowe miłości") albo, jeśli go nie ma - wyhacza jakąś wdowinkę lub kobietę w życiowej beznadziei (pozdrowienia dla taty ). To jest o tyle nie fair, że to właśnie kobiecie ciężko się pozbierać... Lepiej więc odejść zawczasu i zamiast ostatencznie krzywdzić swoją kobietę, pokrzywdzić siebie samego (no bo nie ma się do kogo na co dzień przytulić - to boli najbardziej) nadrabiając przelotnymi sprawami.
Wku---ia mnie jednocześnie ta grupa facetów, która mi psuje reputację, będąc nieogarniętymi. Tym akurat zawsze chwalę się otwarcie - sam sobie wypiorę, posprzątam, umyję, zjem, poukładam, poprasuję itd.. Spokojnie omiatam czas, gdy jestem sam z dzieckiem - dam mu jeść, umyję go, wyczochram w celu wymęczenia, ubiorę, nauczę, poczytam i tak dalej. Do czynności codziennych kobieta jest mi niepotrzebna. Co prawda jestem zajechany tym wszystkim, ale przynajmniej wiem jak wygląda życie Was - Panie, a jednocześnie nikt mi nigdy nie wytknie, że go wykorzystywałem.
P.S. Wróciliśmy do tematu! Pociągnijmy go dalej - uważam, że wszystkie Panie, które sądzą, że zadowalają swoich facetów w 100 % i mniemają, iż na 1000000000 % nie są zdradzane, powinny zweryfikować swoje poglądy. Męskie zdrady nie są takie, jak Wasze - nie wiążą się z tzw. "depresją", "rutyną", "gdybaniem nad sensem" jaką miewają wobec partnera zdradzające kobiety. Ba! One się wiążą jednoznacznie z tym, że facet Wam nadskakuje. Ktorejś z Was facet nadskakuje? Akurat to można zgeneralizować - zdradzający faceci trochę za bardzo dbają o swoje kobiety. Dywersja jest wpisana w naszą wojenną naturę. To jedyny fakt, jaki Wam sprzedam, a dalej to już wąchanie kołnierzyków i szybkie akcje na jego komórze
Ksymena - podałem niezbędny zestaw.
Antyperspiranty to kłamstwo, wyjątkiem jest Etiaxil - ale to chyba lek?
Pomadka może być - ja nikomu nie bronie, ale już męski krem na oczy, jakieś kapsułki przeciw wypadaniu włosów, balsamy, odżywki do włosów, o nein!
Ja używam właśnie takiego zestawu i jakoś wystarcza do celów, jakie sobie postawiłem Częściej to jestem oskarżany o zbytnie pachnienie. Mam też wspomnianą wcześniej niebieską niveę za 3,50 zł.
To za mało?
Przecież nie mówimy o totalnym braku kosmetyków - swoją drogą - jeden z wychowawców mojego syna właśnie taki jest - śmierdzi na 20 metrów zewsząd - z gęby, tłustych włosów, ciuchów i właściwie sama świadomość jego osoby śmierdzi. Syn mi mówił, że dzieciaki biegają i wołają na siebie "śmierdzisz jak Pan Patryk". :):)
No to jest dobry biegun południowy w kwestii kosmetyków u facetów!
Oba bieguny żenujące
W tym z poprzedniego wpisu masz rację...
Zawsze jednak się zastanawiałam, dlaczego generalnie mężczyźni tak pozwalają sobą manipulować i dlaczego zwykle nie odchodzą z takich związków. Czyż to nie masochizm?
Co do kosmetyków - zawsze ich liczba jest względna - jednak nie decyduje o tym, czy kogoś wybiorę czy odrzucę. Bardziej całokształt się liczy.
Ostatnio edytowany przez Ksymena (2012-04-03 15:27:54)
niechcemisie - zapomniałem dodać, że mimo, iż ucierpi na tym Twa misja niesienia kosmeto-pomocy, dyskretnie sugeruję, że dobrze zrobisz, dając facetowi spokój z tymi sprawami
To nie jest nawet tak, że my jakoś tam tego nie chcemy - ja bym i może nawet skorzystał z jakiejś nowości tak pro forma, ale uwielbiam upraszczać swoje życie.
Skomplikowany to jest wszechświat, a nasze życie powinno być łatwe. Łatwo jednocześnie skoczyć stąd do następnego wątku - dlaczego Kobiety właściwie lubują się w utrudnianiu sobie życia i wiecznym rozmyślaniu o tym? Po co Wam to?
Ostatnio edytowany przez maciej_r (2012-04-03 16:19:18)
Kurcze, a mnie sie podobaja umalowani faceci, to znaczy jak mają podkreślone oczy np: ciemne kreski lub pomalowane na czarno paznokcie, strasznie mnie to kręci! Mam fantazję, że no wiecie co z takim facetem, eh
Ksymena - masochizm przytłumiony wygodnictwem, tak zawzięcie wspominaną i utęsknioną "stabilizacją".
Przecież każdy z nas chce mieć i zjeść ciastko, ale co najbardziej ciekawe - niektórym się to niemal udaje i jest im z tym dobrze.
Gdzieś jednak energia musi się zrekompensować i zazwyczaj jest to serduszko żon takich facetów - gdy bańka pęknie.
Mi udało się nie zniszczyć życia swojej kobiety - mam czyste łapki. Wszelkie zło mi wybaczyła i jeszcze podziękowała za szczerość. Proponuję nowe przysłowie: "chcesz dać szczęście kobiecie, którą kochasz? Wyprowadź się!" (to subiektywna sprawa, ale ja to poważnie właśnie tak widzę)
Coś w tym jest, bo najcenniejszych rzeczy mieć na własność mieć nie powinniśmy - za czym wtedy byśmy gonili, skoro wiecznie za czymś gonimy? To jest pytanie ponadpłciowe!
To dlatego ludzie, którzy zarabiają 3.000 zł, mają 30.000 zł długu, a ludzie któzy zarabiają 30.000 zł mają 3.000.000 zł długu. Generalizując...
Nie no, to jakaś pomyłka - w TV strawię, skoro to jest element scenicznej wizji, ale w realu to chyba nie można się przy takim skupić, bo nie wiadomo, czy wszystko z nim w porządku;)
Piszesz:
Mi udało się nie zniszczyć życia swojej kobiety - mam czyste łapki. Wszelkie zło mi wybaczyła i jeszcze podziękowała za szczerość. Proponuję nowe przysłowie: "chcesz dać szczęście kobiecie, którą kochasz? Wyprowadź się!" (to subiektywna sprawa, ale ja to poważnie właśnie tak widzę)
Ale trochę czasu z Tobą zmarnowała... Więc z tą Twoją szlachetnością to bym nie przesadzała.
Ostatnio edytowany przez Ksymena (2012-04-03 16:08:01)
O nie moja Droga, to nie tak, że ona była świętą osobą!!! Mało tego, po 2 roku związku zrobiła mi taki numer, że gdybym był typowym facetem, dostałaby w py---k i poleciała za drzwi, ale ja wybaczyłem. Jego troszkę tylko obiłem...
Później w jej życiu też działy się różne dziwne rzeczy damsko-męskie.
Nie przyznała się do niczego związanego ze zdradą fizyczną, ale coś w tle było i to kilka razy, z kilkoma odbiorcami! Marnowaliśmy ewentualnie oboje, bo teraz już wiem, że i jej nie chciało się zbytnio trwać w naszym związku.
Takie to już czasy - o monogamię ciężko u obu płci, wbrew zapewnieniom Pań z tego wątku. Winnych - nie ma! Są tylko spełnieni lub nie.
Myślę, że wtedy trzeba było działać, a nie wybaczać. Nigdy nie rozumiałam takiej postawy - myślałeś, że zapomnisz i wszystko wróci do normy? Dla mnie nigdy by nie wróciło, dlatego nie wybaczam.
Strony Poprzednia 1 … 19 20 21 22 23 … 77 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź