Temat: Brak miłości- co zamiast?
Witam, jestem spokojnym, normalnym facetem, który ma pewien problem. Niczego mi nie brakuje, mam przyjaciół, znajomych, koleżanki... Właśnie. Ktoś mi kiedy powiedział, że 'friendzone' nie istnieje. Kolejny raz się przekonałem, że to nieprawda.Próbowałem w uczciwy sposób (o ile coś takiego istnieje?) odbić dziewczynę, która naprawdę wpadła mi w oko. Poza tym na początku znajomości nie wiedziałem, że ona ma kogoś. Może i było blisko, by coś osiągnąć... Ale jak to mówią ciężko wbić klin między scementowaną parę. Spędzałem z nią dużo czasu, wychodziliśmy wspólnie ze znajomymi na kluby, do pubów i tym podobne. Były chwile sam na sam przy winie, ale to było tylko winko, nic poza nadzieją na więcej... W końcu sama zasugerowała mi coś pewnym ogłoszeniem o pracę... "Tester wierności" (sic!) he, he - cóż za ironia a zarazem strzał poniżej pasa... 'Wyrywanie na dyskotekach to nie moja domena, nie ma jak porozmawiać w takim hałasie. Z reguły taka 'impreza' kończy się na jakimś łóżku czy kanapie (jednorazowy numerek)... Nie jestem wapniakiem, lubię dobrą zabawę i na pewno nie jestem nudziarzem.
Myślę, że w takiej sytuacji, iż lepiej zająć się sobą i nie przejmować się tym, że 'inni' mają drugą połowę, a ja nie... Niedawno skończone 24 lata skłoniły mnie ku refleksjom, w których doszedłem do wniosku, że powinienem chyba sobie darować miłosne podboje. Zaczynam ćwiczyć, biegać, ograniczam imprezy z alkoholem w tle, biorę się za siebie - trzymajcie kciuki.