Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Teraz? Jak wszystko jest w internecie? To tylko chyba niemowlaki w to wierzą 
Dzieci w obecnych czasach bardzo szybko się uświadamiają pod tym względem, niestety najczęściej przy pomocy pornografii. Sama podziwiam tych którzy podejmują się np. w szkole prowadzic takie zajęcia, bo język młodzieży w tych sprawach jest porażający i trzeba się zderzyć z ich kpinami, artami i zachowaniem poniżej wszelkiego poziomu...
Ale to że wszystko jest dostępne, nie zwalnia rodziców od tego żeby z dzieckiem rozmawiać, przecież żadna normalna mama nie powie na pytanie skąd się biorą dzieci: a zobacz sobie na www....
Gdybym miała z kimś nieletnim o tym rozmawiać to przede wszystkim zadbałabym o atmosferę, żeby nie było skrępowania. Oczywiście to musiałby być ktoś bliski, np. młodsza siostra czy własne dziecko, wtedy jest chyba prościej niż np. tak w szkole, publicznie o tym mówić...
[quote=vogueswing]
Właśnie często rodzice tłumaczom dzieciom skąd się biorą dzieci: Mamusia i tatuś są razem, całują się a później dzidziuś rośnie w brzuszku. A dzieci myślą (nawet większe dzieci), że bobasy biorą się poprzez pocałunek 
[/quote]
Dobrze, ale skoro młodzi ludzie nie wiedzą, że przez pocałunek nie można zajść w ciąże to chyba oznacza to, że nie wiedzą skąd się biorą dzieci... Bo jeśli ktoś wie, że do zapłodnienia potrzebne są plemniki (czyli sperma) i skąd się one biorą, to chyba wtedy to jest oczywiste, że przez pocałunek nie można zajść w ciążę.. A to jest naprawdę straszne.
Właściwie to można, bo pocałunek zachęca do dalszego ciągu
Ale sam pocałunek nie powoduje ciąży. Dlatego mówienie, że od tego się w ciążę zachodzi to błąd. Jak ktoś naprawdę chce, to poprzestanie tylko na całowaniu. Trzeba mówić jak jest, a nie dodawać jakieś napisy małymi literkami. To wcale nie zapobiegnie niechcianej ciąży.
heheh odnośnie filmów - również panowała u mnie dziwna atmosfera na "tych" scenach... nie wiedziałam jak się zachować i błądziłam wzrokiem po ścianach albo udawałam, że robię coś innego, udawałam, że w ogóle nie skupiam się na tym co się dzieje na ekranie:) To było głupie uczucie, totalna krępacja.
Rozmowy z młodzieżą... myślę, że w dobie internetu obecnie są jeszcze bardziej potrzebne. Tak jak mówiłyście, teraz dostęp do wszelakiej wiedzy jest nieograniczny, trzeba uświadomić dziecko, być pewnego rodzaju filtrem tych wszystkich informacji i pokazać, które są istotne.
[quote=Ramczeska]Tak jak mówiłyście, teraz dostęp do wszelakiej wiedzy jest nieograniczny, trzeba uświadomić dziecko, być pewnego rodzaju filtrem tych wszystkich informacji i pokazać, które są istotne.[/quote]
Dokładnie, w necie też można się naczytać niezłych bzdur
Jestem również tego zdania. Nie można się usprawiedliwiać, że dzieci są już uświadamiane przez Internet itp. i zwalnia to rodzica z odpowiedzialności. A wiadomo, że każda kobieta jest inna, każdy organizm jest inny a to niczego tak naprawdę nie uczy.
[quote=Ramczeska]heheh odnośnie filmów - również panowała u mnie dziwna atmosfera na "tych" scenach... nie wiedziałam jak się zachować i błądziłam wzrokiem po ścianach albo udawałam, że robię coś innego, udawałam, że w ogóle nie skupiam się na tym co się dzieje na ekranie:) To było głupie uczucie, totalna krępacja.
Rozmowy z młodzieżą... myślę, że w dobie internetu obecnie są jeszcze bardziej potrzebne. Tak jak mówiłyście, teraz dostęp do wszelakiej wiedzy jest nieograniczny, trzeba uświadomić dziecko, być pewnego rodzaju filtrem tych wszystkich informacji i pokazać, które są istotne.[/quote]
Otóż to!!! Jestem jak najbardziej za tym co napisałaś! Właśnie w dobie Internetu trzeba uświadamiać dzieci zanim podłapią jakiś zlepek bzur z Internetu!
Jeżeli chodzi o oglądanie filmów- czułam się i robiłam to samo co Ty
[quote=vogueswing]Aaaa i jeszcze przypomniała mi się śmieszne sytuacje z dzieciństwa. Jedna z nich: Oglądanie TV z rodzicami. Bardzo lubiłam oglądać z nimi filmy, nawet jak miałam zaraz zasnąć 
Jak ukazywały się sceny erotyczne (chociaż nie były wulgarne)- udawałam, że właśnie zasnęłam i podglądałam jednym "półokiem" Mama w życiu nie pozwoliłaby mi oglądać takich filmów, gdzie nawet jest ukazana jedna sytuacja łóżkowa lub rozebrani ludzie.[/quote]
Dopiero teraz to przeczytałam Ja nie pamiętam, żeby kiedykolwiek rodzice zabraniali mi oglądać takie sceny Dla mnie to było normalne, wiedziałam o co chodzi i w ogóle a rodzice też nie robili z tego czegoś złego
Ale z drugiej strony jeśli pozwolić dziecku wszystko oglądać to ono może zacząć myśleć że to tak samo normalne i oczywiste jak mycie zębów i nie będzie czuło że to coś wyjątkowego i dla wybranej przez nie osoby... Tak się właśnie zachowują te gimnazjalistki które pozwalają przypadkowym chłopakom na zbyt dużo, bo to dla nich niewiele znaczy
Na dzieci w tym wieku najbardziej wpływają rówieśnicy i nawet normalne dziecko będzie skrzywione jak się będzie obracać w nie odpowiednim środowisku. Żeby się przypodobać koleżankom i kolegom będzie robiło to co oni nawet wbrew sobie...
Chyba po to są lekcje z wychowania do życia w rodzinie? Jeśli dom i szkola sobie nie radzą z nastolatkami to one zostają same z problemem i potem mamy nastoletnie mamy. Współczuję dzisiejszym nastolatkom że muszą sobie za wcześnie radzić z takimi obciążeniami, za moich czasów szkolnych było zupełnie inaczej.
Nie demonizujmy: małoletnie dziewczyny od zawsze rodziły dzieci...
Racja, raczej wpędza w kompleksy, przecież ciała po operacjach plastycznych nie wyglądają jak te przeciętne. I wtedy się zaczyna dramat, odchudzanie tabletkami, czy nieśmialość w kontaktach z chłopakami czy dziewczynami. Szkoda, że rodzice nie chcą zauważać, jak ciężko jest młodym ludziom pogodzić się z własną niedoskonałością. Często sami rodzice dołują dzieci swoimi uwagami na temat ich wyglądu, zamiast z nimi porozmawiać.
Dobrym sposobem na poznanie spraw intymnych jest np. wspólna wizyta matki i córki u ginekologa. Nastolatka na pewno poczuje się traktowana "po dorosłemu" jeśli dowie się ważnych informacji o antykoncepcji itd. od fachowca
[quote=wittchen]Nie demonizujmy: małoletnie dziewczyny od zawsze rodziły dzieci...[/quote]
Ale nie w takiej ilości jak dziś że w jednej klasie w gimnazjum są po 3-4 z brzuchami... Kiedyś to się zdarzało raz na parę lat,a nie tak nagminnie. A teraz to nie ma różnicy czy to miasto czy wieś, wszędzie się tak samo dzieje.
Dlatego są potrzebne szczere rozmowy matki z córką - może warto się otworzyć, porozmawiać o swoich błędach z młodości żeby córka ich nie powielała? Przecież tyle małżeństw było i jest zawieranych przez "wpadkę", że nietrudno obliczyć, czy ślub był krócej niż 9 miesięcy przed urodzeniem dziecka. Nie warto udawać świętej kosztem szczerości z własnym dzieckiem...
Sama znam takie przypadki, że i matka, i córka rodziły jako niepełnoletnie. Zabrakło i kontroli, i świadomości, że pewne skłonności dziedziczy się w genach. A wystarczyłoby, gdyby dziewczyna miała wiedzę o antykoncepcji, toby uniknęła ciąży.
Niby mamy czasy bez tematów tabu, a tu okazuje sie, że takie słowa nadal nie chcą rodzicom przejść przez gardło. I nastolatki "edukują" się same, błądząc po sieci błędnych informacji, zasłyszanych plotek, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Brakuje porozumienia między pokoleniami, aby dzieci mogły zaufać rodzicom, że od nich mogą się dowiedzieć wszystkiego, co ich interesuje.
Oto moje rady:
- nie unikać odpowiedzi: jeżeli nie odpowiemy na pytanie "skąd się biorą dzieci" od razu, nie tylko stracimy okazję do przekazania dziecku ważnej wiedzy, ale też sprawimy, że dziecko prawdopodobnie więcej nie zwróci się ze swoimi wątpliwościami do nas, tylko poszuka odpowiedzi gdzie indziej. Nie będziemy mieć wówczas wpływu na źródło, z którego dziecko czerpie wiedzę
- jeśli wyrobimy w dziecku przekonanie, że nie powinno się interesować całą tematyką cielesności, możemy doprowadzić do nieprawidłowości w jego przyszłym rozwoju
- nie serwujmy dziecku wymyślonych historyjek, ponieważ uczymy je wówczas kłamstwa. Prędzej czy później dziecko dowie się prawdy, a wtedy nasz autorytet zostanie mocno podważony.
Trzeba używać słów, które są konkretne i zrozumiałe dla dziecka. Nazywając narządy lepiej nie używać zdrobnień czy zamienników, lecz fachowych określeń. Jeżeli dziecko nie pyta, najprawdopodobniej dowiedziało się wszystkiego z innego źródła. Warto sprawdzić jakość tej wiedzy, ponieważ wiele dzieci utrwala sobie mylne wyobrażenia. Innym powodem braku pytań może być fakt, że dziecko zauważyło, że są to tematy krępujące, a pytania o nie są w rodzinie niepożądane.
A może zanim zaczniemy odpowiadać na pytanie, warto najpierw skierować pytanie do dziecka: „No właśnie, a ty jak myślisz, jak to się dzieje?”. Wtedy prowokujemy dziecko do opowiedzenia, co samo wie na dany temat:)
Dziecko w miarę dorastania będzie wracać co jakiś czas do tego rodzaju pytań i będzie potrzebowało bardziej szczegółowych i wyczerpujących odpowiedzi. Nie wolno tego przemilczać, bo inaczej dziecko zacznie na własną rękę szukać odpowiedzi na dręczące je pytania...
Najlepszy moment na takie rozmowy jest wtedy, jak dziecko zacznie pytać. Trzeba tylko dostosować tłumaczenia do wieku. Dzieci są i będą ciekawe. Nie można im mówić o kapuście czy bocianie, bo później, po latach, poziom ich wiedzy o zapłodnieniu jest dramatycznie niski. Jeśli wtedy mu rodzic nie odpowie w odpowiedni sposób, to jako nastolatek już nie przyjdzie do rodziców tylko będzie dowiadywać się z internetu czy od kolegów, a to jeszcze gorzej.
To jest taki temat, że trzeba mieć naprawdę dobry kontakt z dzieckiem żeby swobodnie o nim rozmawiać... a w dzisiejszych czasach jak się widzi dziecko trochę rano i wieczorem i w weekendy, to trudno zbudować taką relację.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
