Temat: Jak sobie radzić z negatywnie nastawionymi ludźmi?
Ostatnio otaczają mnie sami marudzący, niezadowoleni ludzie, którym trudno dogodzić. Macie jakiś sprawdzony sposób na takich typów?
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ostatnio otaczają mnie sami marudzący, niezadowoleni ludzie, którym trudno dogodzić. Macie jakiś sprawdzony sposób na takich typów?
Próbowałam takich zainfekować optymizmem, ale zwykle kończy się tym, że sama tracę cierpliwość. Na jedno wyszło dobrze: mam teraz świadomość, że kiedy ja emanuję niezadowoleniem, marudzę i narzekam, staję się równie toksyczna i staram się pilnować, żeby nie nakręcać siebie samej i nie wysysać energii z innych.
Tłumaczenia i przekonywania zupełnie nie działają na takich ludzi/na ludzi w takim nastroju, bo każde słowo obrócą na lewą stronę. Jedyne co wydaje mi się w miarę skuteczne to rozbawić ich. jeśli nadal będą zamęczać... unikać.
Może rzeczywiście lepiej ich unikać, żeby takie nastroje nam się nie udzielały?...
Niestety czasem się nie da unikać takich osób. Osobiście stosuje dwie metody unikanie(uciekam gdzie się da byle dalej od nich) albo "zdartą płytę"(powtarzanie tego samego zdania na jakiś temat do skutku)
Trzeba starać się ich zarażać swoim optymizmem, pokazywać dobre strony życia...
Jedno jest pewne - jeśli mamy wystarczająco dużo cierpliwości w danej chwili lub do danych ludzi i nastrój, który nie jest podatny zbytnio na takie wpływy, nie damy wyssać z siebie entuzjazmu, to możemy popróbować wpłynąć na nich, choć myślę, że jeśli coś miałoby im się udzielić, to by się udzieliło. Natomiast w momencie, gdy czujemy, że zaczyna nas męczyć ich zachowanie, powinniśmy podjąć odwrót, chyba że bardzo nam na kimś zależy i chcemy zaryzykować.
Mi osobiście to ryzyko nigdy się nie opłaciło, ale na moje głupie żarty, czyli metodę rozbawiania, raczej reaguje większość poprawą nastroju, choć zdarzył się też ktoś, kto bardzo się obraził, że dowcipkuję. Wiem sama po sobie, że śmiech potrafi zdziałać cuda, mi pomaga.
Być do nich pozytywnie nastawionym, może się "zarażą"?
Oby się to udało, zanim wirus przejdzie w druga stronę
[quote=Finao]Trzeba starać się ich zarażać swoim optymizmem, pokazywać dobre strony życia...[/quote]
Tak, najlepiej opowiadać, jak to jest fajnie, bo mają przecież lepiej niż np. niepełnosprawni, którzy są zdani na łaskę innych, nie mogą się ruszyć z domu itp.. Może cudze nieszczęście ich skłonni żeby pomyśleć, że jednak mają za co dziękować losowi?
Uśmiech i próba zrozumienia dlaczego tacy są, czasem pozwala im zmienić nastawienie:)
W ostatnim czasie chyba sama stałam się trochę zgorzkniała i negatywnie nastawiona. Zwrócił mi na to uwagę facet, który właściwie sam taki jest U siebie tego jednak nie dostrzega.
Nie chciałabym być osobą, która zaraża innych takimi nastrojami, ale zastanawiam się, czy dłuższe przebywanie z taką osobą nie wpłynęło na to, że sama zaczęłam tak marudzić. Mam taką narzekającą mamę. Pesymistyczną koleżankę, dla której jest i zawsze będzie źle. Miałam chłopaka, któremu ciągle coś nie pasowało. Jak bronić się przed wpływem takich ludzi? Niezamierzonym oczywiście, bo przecież żadne z nich nie chce zmieniać nikogo w pesymistę. Chyba nie da się być wiecznie odpornym.
Przypomniałam sobie jakie to męczące jest, kiedy się tak narzeka i postanowiłam za wszelką cenę nie zatruwać ani siebie ani innych, ale są takie dni, kiedy naprawdę wszystko jest na nie...
A do takich ludzi, którym nie dogodzisz, to ja już nie mam siły. Starasz się to albo tego nie widzi, albo nie okazuje że widzi, wszystkie wysiłki na marne. Nie starasz się to wtedy taka relacja niszczeje. Czujesz, że kochasz, robisz wszystko, żeby grało, a ktoś powie "Masz mnie w d., nigdy mnie nie kochałaś".
Takich ludzi trzeba ELIMINOWAĆ ze swojej przestrzeni życiowej. Okrutne, ale proste.
Ooo... jaki ciągle na czasie ten temat. Z perspektywy czasu przyznaję całkowitą rację przedmówczyni
Ja bym nie eliminowała, ale ograniczała z nimi kontakt. Może wtedy coś zrozumieją?
Trzeba uczyć ich optymizmu, zarażać wręcz!
Myślisz, że to się może udać? Negatywne nastawienie lubi trzymać w swoich szponach mocno.
Jak się komuś często powtarza optymistyczne słowa, to w końcu się przełamie....
I obudzi się w nim uśpiony optymizm. Trochę jestem sceptyczna, bo widziałam już u kilku osób tak silny opór, że nie byłam w stanie go przełamać. A zaznaczam, że początkowo byłam pełna wiary. No ale w sumie... jeśli musimy mieć do czynienia z takimi ludźmi, to co szkodzi próbować dalej. Z większym dystansem, z mniejszymi oczekiwaniami, ale bez ustanku.
Omijać takich ludzi - szkoda życia na złą energię pesymistów!
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź