Mam dość samotności. Zamknęłam się po bardzo toksycznym związku, 3 lata temu. Właściwie tkwię ciągle w tym samym zamknięciu, które miałam przez kilka lat w tamtym "związku". I mimo, że podjęłam właściwe decyzje, nie umiem się wyrwać z błędnego koła. Pracuję w domu - dla niektórych raj - dla mnie wygodna wymówka, że mogę bezpiecznie posiedzieć w swoich 4 ścianach, a decyzja o jakichkolwiek zmianach lepsza będzie jak przełożę ją "na jutro". Mam obecnie partnera, nie szukam tu romansów. Brak mi szczerych ludzi w moim otoczeniu. Tamci, których nazywałam przyjaciółmi, ulotnili się wraz z zakończonym związkiem. Od 3 lat mam blokadę na nowe znajomości, z obawy na hipokryzję. Nie mam przyjaciół, ba - nawet znajomych! Za niedługi czas stanę się mieszkanką pięknego Wrocławia, zrobię krok do przodu, pozbędę się mijanych niechcianych spojrzeń, wspomnień. Ale co dalej? Marzę o szczerych relacjach. I o tych przyziemnych. O ploteczkach. O wspólnych imprezach, również zakrapianych. O zakupach, wspólnych aktywnościach.... Ale nikt z mojego otoczenia nie ma na to czasu.