CHCEMY, żeby:
- partner zauważył, że czegoś potrzebujemy, że coś sprawia nam przyjemność,
- domyślił się i by ta domyślność wynikała z jego troskliwości,
- zainteresował się, zapytał, zaproponował.
To bardzo przyjemne, gdy ktoś okazuje nam na tyle duże zainteresowanie, że ubiega naszą prośbę, na przykład kiedy zapyta "Napijesz się czegoś ciepłego?" zanim same powiemy "Zrobiłbyś mi herbatkę... Misiu " (bleah)
ALE
zdecydowanie lepiej jest komunikować swoje potrzeby, emocje, uczucia.
Dzięki temu:
- druga strona się nie pomyli odbierając sygnały (ktoś jest zmęczony, a wygląda na złego, kogoś coś boli, a sprawia wrażenie niezadowolonego itp. itd.)
- uważny partner nauczy się dzięki temu rozpoznawania powyższych, właściwej interpretacji i szybszego reagowania.
Porozumiewanie się bez słów na początku wspólnej drogi to przypadek moim zdaniem Cudowny... przypadek
Prawdziwie można na tym polegać po wielu latach poprawnej komunikacji WERBALNEJ
Na początku związku czasami troszczymy się o drugą osobę robiąc to, co NAM wydaje się dla niej dobre, rozpieszczamy ją tą troską. Super... bo na początku związku tak naprawdę tyle tylko mamy do roboty Oczywiście też zwracamy uwagę na jej reakcje, zadajemy dużo pytań o to czego chce, potrzebuje, co lubi, staramy się na każdym kroku upewnić, czy komuś dobrze, czy mu smakuje, czy jest zadowolony... sorry... na dłuższą metę ocipieć można, gdyby trzeba było przez kolejne 10 lat tak zwracać uwagę na każdy sygnał, intonację, grymas, spojrzenie, pytać co chwilę czy tak dobrze, czy może inaczej, czy chce tego, czy chce tamtego, czy bliżej, dalej, więcej, bardziej słono... jeeeejku... tak, mimowolnie zwracamy na to uwagę, ale przychodzi czas, kiedy być może trzeba przypomnieć partnerowi, że jakieś zachowanie sprawia nam przyjemność, że go oczekujemy i choć to bywa przykre, że musimy przypominać, to jednak jest jedyną drogą do uzyskania tego, czego chcemy.
Proponuję Princesko, jako kobieta, która sama wścieka się w sobie, gdy zabraknie troski, uwagi i adoracji (o taaak, ja też tego potrzebuję), żebyś dała mu jakoś znać. Choćby zwykłym: "Chooodź, przytul się do mnie". O ile nie powie: "Taaa... żebyś mnie zaraziła", jest duża szansa na to, że zauważy, iż spełnienie Twojej prośby przyniosło Ci radość. Jeśli to dostrzeże (dostrzeże, jeśli pokażesz), być może kolejnym razem zrobi to bez zaproszenia z Twojej strony.