Temat: Życie na emigracji
Czy znacie kogoś, kto mieszka za granicą? Czy same byście wyjechały z Polski, gdyby była taka możliwość? Jakie są plusy i minusy emigracji?
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Czy znacie kogoś, kto mieszka za granicą? Czy same byście wyjechały z Polski, gdyby była taka możliwość? Jakie są plusy i minusy emigracji?
Byłam za granicą 1, 5 roku, ale jakoś się tam nie odnajdowałam... Praca, dom, praca, zero znajomych, bo byłam akurat tam, gdzie Polaków niewielu... Wyjechałabym jeszcze raz, ale tylko na parę miesięcy, na pewno nie dłużej niż na pół roku, bo tam się usycha towarzysko...
Ja bym nie mogla żyć na stałe za granicą, mam tu liczną rodzinę i jesteśmy bardzo przywiązani do siebie. No chyba że wszyscy by ze mną wyjechali:) Ale rozumiem ludzi którzy wyjeżdżają bo u nas nie ma pracy, wtedy nie ma innego wyjścia jak szukać jej za granicą.
Ja bym mogła wyjechać, ale na pewno nie sama, tylko z kimś kto już tam był i ma jakieś doświadczenia
Mam wielu znajomych za granicą np. Anglia, Irlandia. Początki są trudne, dlatego tak ważne jest żeby jechać z bliską osobą. Jeśli miałabym wybierać, to życie za granicą tylko z ukochanym.
Tak, zaraz będę znała kogoś takiego...siebie Wyprowadzam się za granicę za niecałe dwa tygodnie i jestem szczęśliwa.
Jeden z kandydatów na prezydenta mówi, że w najbliższym roku wyjedzie 2 mln Polaków i sama się nad tym też zastanawiam...
Jestem w związku od niespełna roku. Pojawiła się okazja do wyjazdu za granicę (bardzo daleko). Prawdopodobnie żyje się tam lepiej, ludzie są milsi, wypłata wyższa. Tzw. jedno z najlepszych państw do życia. Żeby tam wyjechać trzeba mieć wizę, którą jest ciężko dostać. Mój facet jest w stanie ją zdobyć, ja nie. Więc jedyną opcją, żebyśmy pojechali razem jest wzięcie ślubu. On nie widzi innej opcji, liczy się tylko wyjazd.
Wszystko by było pięknie i ładnie, gdyby ten związek był szczęśliwy. Dla mnie ważne jest uczucie - miłość, namiętność, itp. On chyba jednak nie jest w stanie odczuwać głębszych uczuć. Dla niego związki są czysto partnerskie - ważne, żeby się akceptować, żeby można było żyć na akceptowalnym poziomie, praca, itp. Nie jest aż tak istotne czy się ludzie kochają czy nie.
Takie podejście jest wbrew moim zasadom. Może żyję w wyidealizowanym świecie, gdzie miłość istnieje? Powinnam złamać swoje zasady i wziąć ten ślub, żeby wyjechać a następnie założyć rodzinę? Bardzo trudno teraz znaleźć normalną osobę, z którą można się związać. Dwa lata szukałam i znalazłam, ale on jest taki egocentryczny. Mam już 30-stkę na karku i chciałabym w końcu założyć normalną rodzinę. Boję się, że prawdziwiej miłości już nie znajdę, więc czy powinnam się z nim wiązać na stałe i wyjeżdżać, czy lepiej zaryzykować i szukać dalej? Chcę mieć lepszą pracę i ciekawsze życie, podróżować i poznawać nowe miejsca, ale już sama nie wiem co robić....
Och Milky Nie myśl proszę, że nie znajdziesz miłości, bo to chyba nie jest zależne od wieku. ( I nie strasz mnie, bo też mam 30 lat, haha)
Co do związku... z jakichś powodów jesteś z nim, więc może jako partnerzy jesteście z tego układu zadowoleni, a to też ważne, bo dobrego partnera sama wiesz, że nie jest łatwo znaleźć. Ok, chcesz czegoś więcej, chyba jak my wszystkie, ale niech to pragnienie nie stanie Ci na drodze do osiągania innych życiowych celów. Chcesz, tak jak napisałaś, jeszcze kilku innych bardzo ważnych rzeczy w życiu, oprócz namiętności.
Pamiętaj, że te, które ją dostają, nie dostają jej NA ZAWSZE. Ile jest takich związków, w których ona po jakimś czasie wygasa? Tak więc rezygnowanie z kilku innych elementów dobrego życia na rzecz ryzyka, że może znajdziesz kogoś, kto przez jakiś czas da Ci namiętność, a pewnie nie da wielu innych rzeczy, nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem, ale decyzja jest Twoja, bo jeśli czujesz się przy nim źle, czujesz się nieszczęśliwa, to nie ma sensu.
Stałe związki, tudzież małżeństwa, wcale nie są takie ekscytujące, to normalne. Czasem czegoś nam brakuje, czegoś, czego nie możemy już dostać w rodzinnym środowisku.. a może owe środowisko rozleniwia, a my poszukujemy adrenaliny i chwili oddechu... W życiu bywa tak, że jak jest nam dobrze, to chcemy mieć jeszcze lepiej, ale zmiany nie zawsze wychodzą nam na lepsze..
Budzisz się rano koło tej samej osoby i nie czujesz już tego, co wcześniej... Pytasz: Co się wypaliło? Co zmieniło? Czy da się to jeszcze odwrócić lub cofnąć? Ale czy warto? Czy jest sens? I najważniejsze- czy jeszcze mam na to ochotę.. Zamiast wcześniejszej miłości jest złość, brak cierpliwości i dystans.....
Ajć... i znów zaczynam się zastanawiać czy tymczasowość nie jest jedną z norm w związku. I czy warto wiązać się na stałe...
Dlatego miłość trzeba cały czas pielęgnować i o nią cały czas dbać. Mówię wam, że ja byłam na emigracji na wakacje w przerwie międzysemestralnej i właśnie pracowałam ciężko na taśmie, za marne grosze. Holender za taką stawkę nawet by nie poszedł robić a Polak robi aż ma uśmiech na twarzy.
emigracja dotyka nie tylko ludzi młodych, kuzynka mojej mamy wyjechała, bo jej sytuacja w Polsce była kiepska, mąż zmarł dzieci na szczęście usamodzielniły się jako tako, a ona pani 50 plus bez szans na emeryturę, rentę, pracę - cokolwiek, musiała zacząć wszystko od początku, jak na razie daje sobie radę pracuje jako opiekunka i gosposia we Włoszech ale tęskni za bliskimi - dziećmi i wnukami
Ostatnio edytowany przez Pmajfana (2015-05-26 20:24:59)
Przykre, że polskie państwo nie potrafi zadbać o starszych ludzi, którzy spędzili tu młodość i oddali Polsce swoje najlepsze lata wychowując następne pokolenie... Nic dziwnego, że więcej dzieci Polki rodzą za granicą niż tu.
[quote=klementynna]Dlatego miłość trzeba cały czas pielęgnować i o nią cały czas dbać. Mówię wam, że ja byłam na emigracji na wakacje w przerwie międzysemestralnej i właśnie pracowałam ciężko na taśmie, za marne grosze. Holender za taką stawkę nawet by nie poszedł robić a Polak robi aż ma uśmiech na twarzy.[/quote]
A za zakwaterowanie płaciłaś osobno?
Summa summarum i tak się bardziej opłaca, weź tu stań przy taśmie
Sama myślę o wyjeździe na Wyspy, znam język i znajomi już tam są, ale jednak szkoda rozstawać się z bliskimi , już sama nie wiem, co robić...
Jeśli u nas nie ma perspektyw, to chyba nie ma się nad czym zastanawiać,. Jeszcze osoby mające rodziny to rozumiem, ale takiego singla zwykle tu nic nie trzyma, można wyjechać w każdej chwili.
Nie do końca, jednak to jest rozłąka z rodzina, a często też szkoda wspólnych wyjść ze znajomymi...Za granicą chyba trudno o szybkie znalezienie towarzystwa na czas po pracy...
Z Polakami na emigracji to jest różnie, jedni tęsknią, a drudzy chcą jak najszybciej upodobnić się do obywateli danego państwa i nie być kojarzeni z Polską... Podobno lepiej udawać Rosjanina, bo tych się wszędzie boją i kojarzą z jakąś mafią:)
Polacy też dobrej opinii za granicą nie mają... W Anglii zwłaszcza nie są lubiani.
Teraz bardziej jeździ się do Niemiec, Szwajcarii, tam zwykle cenią Polaków za umiejętności i solidność.
Wg mnie jak ktoś pracuje za granicą kilka lat to już powinien się sprowadzić tam na stałe z rodziną...
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź