Odp: jaki nastrój macie dziś...?
I on i ja.
Ale to nie jest relacja na takiej zwyczajnej płaszczyźnie damsko - męskiej.
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 93 94 95 96 97 … 128 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
I on i ja.
Ale to nie jest relacja na takiej zwyczajnej płaszczyźnie damsko - męskiej.
Ale skomplikowane... Jedyne wyjście to chyba milczeć.
Skoro tak jego uśmiech na Ciebie działa to mniemam, że najbardziej "bierze' Cię jego wygląd...?
Owszem jest przystojny, ale bardziej niż wygląd "bierze" mnie ten uśmiech.
Chciałabym mieć z Nim więcej kontaktu, ale właśnie dlatego, że Jego uśmiech tak mi się udziela. Po takim nawet przypadkowym spotkaniu humor mi się zawsze poprawia, choćby był bardzo zły. Ale spotkania z nim napawają mnie swego rodzaju lękiem, bo zawsze wydawało mi się, że potrafię robić dobrą minę do złej gdy i nawet kiedy nie mam humoru, to mało kto potrafi się zorientować, że tak jest, a On to potrafi... Choć prawie mnie nie zna. Dlatego przeraża mnie to, że czyta ze mnie jak z otwartej książki...
[quote=Size_36]Oj, dziewczyny, bo w końcu popadniecie w uzależnienie - od spotkań i winka [/quote]
Nie wykracz, bo na następnym zlocie oblałyśmy spotkanie po latach szampanem. Jutro będzie tylko kawa, mam taką nadzieję...
Ninek, jeśli relacja jest skomplikowana to chyba dobrze? Coś prostego i łatwego szybko mogłoby się znudzić.
Może to lepiej, że czyta Twoje emocje, nie musisz przy nim robic tej swojej dobrej miny do złej gry, więc zamiast wystraszona poczuj się naturalnie i swobodnie. Miej też na uwadze to co napisałaś... po co przed nim udawać dobry humor gdy jest Ci nie do końca dobrze, skoro można pokazac jak jest, a on zrobi tak, że będzie lepiej
Oj Niechcemisie Stęskniłam się za Twoimi opiniami
Nie chodzi o to, że chcę coś udawać, tylko o to, że mimo wszystkich pokrętnych emocji, łączącej nas relacji, jest to prawie obcy mi człowiek. I to mnie przeraża, że ktoś obcy może tyle widzieć. Zbyt łatwo widzieć.
Wiem wiem Kochana, że nie chodzi o udawanie typu zakładanie maski. Napisałam tak jakoś nieprecyzyjnie. To takie [b]nie obnoszenie się[/b] po prostu z czymś ściśle osobistym. Kurczę, dalej nie wiem jak to nazwać. Pokazywanie wszystkiego jest dziecinne (bywało, że się tak zachowywałam ) Mniejsza już z tym Do sedna...
Z jednej strony rozumiem czemu Cię to przeraża, bo to dosyć niepokojące, że ktoś łatwo może się wejść w strefę intymną, w tą emocjonalną otoczkę naszej duszy, dostrzec to co powinno być niewidzialne, wiadome tylko Tobie i osobom, którym chcesz to wyznać... a tu pojawił się ktoś, komu wyznawać nie musisz, bo już wie, bo zna Ciebie bardziej niż na tym etapie chcesz mu się dać poznać? Coś w tym stylu?
Mi w takiej sytuacji przeszłyby przez głowę dwie myśli:
a) bratnia dusza, osoba nastawiona pozytywnie, wrażliwa na moje emocje, ktoś kto mnie rozumie, wiesz, te same fale itd. jakaś szczególna więź od początku
b) niezły bajerant, pokazuje jaki jest troskliwy i jak dba o mnie i mój stan emocjonalny. I już bym go sprawdzała.
A jeśli myśl z podpunktu "a" jest tą prawdziwą, to... nie chciałabyś mieć kogoś, kto rozumie Cię bez słów?
Mojemu Mężowi mogłoby się to nie spodobać
Mniej więcej o to mi chodzi, co napisałaś, że zna mnie bardziej niż na tym etapie bym tego chciała.
A co do Twoich podpunktów... To raczej "a" mi pasuje. Choć nie od początku tak było. Na początku mnie wkurzał, nie lubiłam go, irytowało mnie to, że muszę spędzać, czas w jego towarzystwie... Ale potem on zaczął komentować różne rzeczy, wtrącać dygresje kierowane do mnie, a potem to już jakoś samo się toczyło...
On mnie intryguje. Ta relacja mnie intryguje. I ten uśmiech... Mmm...
Kto się lubi ten się czubi... A flirtujecie troszeczkę czy tak na dystans tylko się uśmiechacie do siebie?...
A jak się poznaliście i dlaczego "byłaś zmuszona" być w jego towarzystwie? Pracowaliście razem?
[quote=Ninek]Finao masz rację. Te spotkania są zbyt rzadkie - żeby cieszyły, zbyt upragnione, żeby ich sobie odmówić.
Minęły 4 dni, a ja nadal cieszę się tym uśmiechem [/quote]
Też jestem w takiej relacji, więc doskonale wiem o czym mówisz... To są takie spotkania, na które się czeka. Tylko w tym przypadku jedno z nas jest zajęte, a drugie nie, co dodatkowo komplikuje sprawę.
Zakrawa to o flirt. Choć od kiedy wie, że wyszłam za mąż, to zrobił się bardziej subtelny... Często nawiązuje do różnych sytuacji w tak wyrafinowany sposób, że tylko ktoś kto wie, że coś takiego miało miejsce jest w stanie się zorientować, że do czegoś pije... Dla pozostałych jest to zwyczajna rozmowa. Kiedyś koleżanka, dość bystra nawiasem mówiąc, stwierdziła, że nie wie o co chodzi i co z tą rozmową było nie tak, ale nie była ona zwyczajna... I że ten Jego uśmiech, kiedy rozmawialiśmy, był jakiś specjalny... Wcześniej u Niego takiego nie widziała...
Wittchen, nie pracowaliśmy razem. Choć był taki pomysł, ale to później, jak już się rozwinęła trochę ta relacja. A zmuszona byłam ze względu na uczelnię...
Co chciałabyś z tą znjomością zrobić?
Rozwinąć, zakończyć, zmienić warunki?
Chyba nic.
Może trochę rozwinąć, ale tylko pod kątem częstotliwości rozmów. Nie chcę, żeby zmieniła charakter, to mi się w niej podoba, że jest taka trudna do zdefiniowania, w pewnym sensie nieuchwytna. I mało kto o niej wie... Co akurat jest plusem
Nie żebym ją specjalnie ukrywała, ale gdyby wszyscy o niej wiedzieli, mogłoby to rodzić pewien dyskomfort.
Mieszkacie blisko siebie?
Nie. Nawet nie w tym samym mieście.
To trudno będzie się chyba częściej spotkać?
Zawsze jest jeszcze telefon, mail... Maile od Niego bardzo lubię
Oooo, a co takiego w nich pisze? Jest odważniejszy niż '"na żywo"?...
Ach, te emotikonki, prawda...?
Oj dziewczyno, chyba kusisz los...
Gdybyście widzieli się częściej , może by relacja spowszedniała, a tak wciąż jest świeża, jest o czym gadać. Ja bym nic nie zmieniała
Coś mi się zdaje, że Ksymena ma rację.
Chyba nie da się zrobić tak, zeby relacja pozostała jaka jest, lekko rozwinięta, bo prędzej czy później mogłoby coś wyniknąć. Nie mam przez to na mysli czynów, ale pragnienie ich dokonania, choćby tylko z jego strony.
Też sobie kiedyś coś takiego pomyślałam, że igram z ogniem... Że taka relacja niezupełnie jednoznaczna, może w końcu sporo spraw pokomplikować. A tego bym nie chciała. Chciałabym, żeby to pozostało takie jakie jest.
Powinnam się wycofać? Zachowywać jak gdyby nigdy nic?
Oto są pytania... Ja bym zostawiła tak jak jest, po co pozbawiać się przyjemności widzenia z nim choć raz na jakiś czas? A z myśli, jakie by nie były, nikt Cię przecież nie będzie rozliczał.
Strony Poprzednia 1 … 93 94 95 96 97 … 128 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź