Związki są teraz mniej trwałe bo wszędzie nam nabijają głowy pustotą. Każdy myśli, że faktycznie życie wygląda jak w filmie a tak wcale nie jest i przy związku "z rozsądku" albo "w interesie" często zderzamy się z rzeczywistością i jak szybko się zaczęło tak szybko się kończy. Nie ma miłości, nie ma uczuć, troski, opieki, miłych gestów + jeszcze jak dochodzą dzieci życie staje się karą bo o czasu do czasu łakniemy czegoś egzotycznego (szczególnie jak naoglądamy się reklam RAINBOWTOURS) a partner, który nas nie kocha nie da nam tego. Bo w związku z miłości egzotyczny może być zwykły spacer a dzieci to szczęście i przyszłość a nie kara...
W ogóle zauważyłam, że coraz mniej zależy ludziom na poprawnych stosunkach z innymi. Nie mówiąc już o rozumieniu ideii związku. Bo związek to w pewnym sensie idea. Dążenie do czegoś. Branie drugiej osoby jaką jest i bez względu na wszystko. Wtedy buduje się silną rodzinę, działa wspólnie i uczy tego kolejne pokolenie. A dla wielu pierwsze potknięcie to już koniec, rezygnacja i szukanie nowego. Smutne jest to, że tak niewiele jest miłości wokół nas:/