Kontrowersyjny „efekt Mozarta” może jednak pomagać, przynajmniej w medycynie. Słuchanie muzyki genialnego kompozytora podczas kolonoskopii może zwiększać skuteczność lekarzy w wykrywaniu zmian przedrakowych w jelicie grubym – sugerują badania naukowców z USA. Zaprezentowano je w Waszyngtonie podczas 76-ego spotkania American College of Gastroenterology.
O efekcie Mozarta większość z nas kiedyś słyszała – jest to legenda miejska, która ma już blisko 30 lat, i wygląda na to, że prędko się nie zestarzeje. Wieść gminna niesie, że puszczanie muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta nowonarodzonym maluchom zwiększa ich inteligencję – geniusz mistrza spływa przez membrany głośników wprost do ich małych główek i przestawia im neurony.


Co szczególnego jest w muzyce Mozarta? Terapeuci twierdzą, że jest jasna, ma doskonałą formę i wysoką częstotliwość dźwięku. Jej fragmenty są wykorzystywane do różnego rodzaju terapii. Selekcji dokonuje się ze względu na tonację, tempo, a także czynniki psychologiczne, fizjologiczne i estetyczne – wszystko po to, by spowodować różnorodne reakcje słuchowe, fizyczne i emocjonalne. Beethoven, Vivaldi, Strauss harmonizują i integrują rytm pracy serca i mózgu. Muzyka Mozarta ma natomiast wyjątkowy charakter, bo wpływa np. na układ nerwowy i aktywność sensomotoryczną człowieka – mówi dr Swietłana Masgutowa z Międzynarodowego Instytutu Kinezjologii w Warszawie. Specjalnie ułożone kompozycje złożone z utworów muzyki klasycznej i chorałów gregoriańskich to podstawa terapii z wykorzystaniem „efektu Mozarta”. Wysokie częstotliwości tych dźwięków są zgodne z rytmem pracy serca – wyjaśnia dr Swietłana Masgutowa. Muzyka pomaga zintegrować wewnętrzny rytm procesów poznawczych i zewnętrzną aktywność. Równoważy również procesy emocjonalne.
Jednak eksperymenty na tym się nie kończą. Naukowcy z University of Texas w Houston sprawdzali „efekt Mozarta” na lekarzach wykonujących kolonoskopię, tj. badanie jelita grubego przy pomocy wziernika zakończonego kamerą. Jest to metoda wykorzystywana w diagnostyce chorób jelita grubego. Pozwala wykryć (i od razu usunąć) zmiany nowotworowe o charakterze łagodnym, tzw. polipy gruczolakowate, które z czasem mogą przekształcić się w raka. Lekarze szacują, że aż trzy czwarte raków jelita
grubego wywodzi się z tych łagodnych guzów. W doświadczeniu wzięło udział dwóch lekarzy wykonujących kolonoskopię, z których każdy przeprowadził wcześniej co najmniej 1000 takich badań. Obydwaj wykonywali kolonoskopię z muzyką Mozarta w tle oraz bez niej. Odsetek pacjentów, u których wykryli polipy porównywano następnie ze średnimi wynikami, jakie uzyskali w ostatnim roku. Obaj lekarze wykrywali polipy u znacznie większej liczby pacjentów, gdy słuchali Mozarta – komentuje prowadząca badania dr Katherine Noelle O’Shea. Badaczka przypomina, że wyższy odsetek pacjentów, u których wykryje się obecnego polipa jest związany z większą redukcją zachorowań na raka jelita grubego. Jest to ważny wskaźnik jakości kolonoskopii. Z pracy opublikowanej w maju 2011 roku na łamach pisma „New England Journal of Medicine” wynika, że jeśli odsetek ten wynosi dla danego lekarza mniej niż 20% to ryzyko raka jelita grubego w kolejnych pięciu latach znacznie wzrasta. Każda poprawa tych wyników może potencjalnie ocalić życie większej liczby osób – zaznacza dr O’Shea. Według niej, choć skala tych badań była bardzo mała, ich wyniki wskazują, że niekonwencjonalne podejście do problemu – w tym wypadku słuchanie utworów Mozarta – może potencjalnie przynieść korzyści lekarzom i pacjentom.

Czyli jednak istnieje jakaś prawda związana z „efektem Mozarta” i coraz więcej uczonych jest w stanie potakująco kiwnąć głową…
Materiały: www.odkrywcy.pl, www.nicprostszego.wordpress.com, www.zdrowie.gazeta.pl.