Błonnik – hit czy kit?

28 lutego 2015, dodał: sz
Artykuł zewnętrzny

O tym, że błonnik pozytywnie wpływa na nasz organizm, wiele się mówi i pisze. Najczęściej słyszymy, że sprzyja lepszemu trawieniu, przedłuża uczucie sytości i pomaga w odchudzaniu, a nawet przeciwdziała wielu chorobom. Choć nie zawiera żadnych substancji odżywczych, to nie powinno zabraknąć go w diecie. Sprawdzamy, ile powinniśmy go więc jeść i czy można go „przedawkować”.

Niestety w sklepach i na naszych talerzach króluje żywność wysokoprzetworzona, pełna konserwantów i sztucznych polepszaczy smaku. To prowadzi nie tylko do problemów z utrzymaniem prawidłowej wagi, ale też innych dolegliwości, na przykład tych związanych z układem trawiennym. Lekarstwem może być zmiana diety na taką, która dostarczy nam odpowiednią ilość błonnika.

Włókno o dwóch twarzach

Jeszcze do niedawna wiele osób uważało go zaZdjęcie - Shutterstock niepotrzebny składnik żywności. Chociaż rzeczywiście nie ma on wartości odżywczych, nie dostarcza witamin ani nie jest przyswajany przez organizm, to bardzo go potrzebujemy. Warto wiedzieć, że błonnik występuje w dwóch różnych postaciach – nierozpuszczalnej i rozpuszczalnej w wodzie. Pierwsza forma to włókna roślinne, które nie są wchłaniane ani trawione przez nasz organizm. Wędrują one w niemal niezmienionej formie przez układ pokarmowy, usprawniając i przyśpieszając w ten sposób pracę jelit i oczyszczając je z niestrawionych resztek pokarmowych, ubocznych produktów przemiany materii, a także szkodliwych substancji takich jak konserwanty czy metale ciężkie. Dzięki temu możemy uniknąć wielu nieprzyjemnych dolegliwości żołądkowych. Z kolei błonnik rozpuszczalny po wymieszaniu z wodą zmienia się w substancję przypominającą żelową galaretkę – dzięki temu dłużej czujemy się syci i mniej podjadamy między posiłkami. Według ekspertów ten jego rodzaj obniża również poziom „złego” cholesterolu, reguluje wchłanianie glukozy, pomaga utrzymać stabilny poziom cukru we krwi i obniża apetyt na słodycze, a także chroni przewód pokarmowy przed podrażnieniami i ma właściwości prebiotyczne.

Gdzie szukać błonnika?

Według Światowej Organizacji Zdrowia dorosły człowiek dziennie powinien spożywać od około 20 do 40 g błonnika. Statystyczny Polak zjada go jednak tylko około 15 g. Jakich pokarmów powinno być zatem w naszym codziennym jadłospisie więcej, by zminimalizować ewentualnie niedobory? Na stałe powinny zagościć w nim przede wszystkim suszone i świeże owoce ze skórką, surowe i krótko gotowane warzywa, mąka z pełnego przemiału, brązowy ryż i kasze. Nieprawdą jest też informacja, że chcąc jeść zdrowo, powinniśmy unikać pieczywa. Zarówno to tradycyjne, jak i chrupkie może być bowiem doskonałym źródłem błonnika. Wystarczy, że wybierzemy z głową i zdecydujemy się na przykład na to produkowane z 100% pełnych ziaren marki Tovago, które – w zależności od wybranego rodzaju – ma od 3,8 do nawet 13,4 g błonnika w 100 g. Warto więc przed kupnem żywności sprawdzić informację na opakowaniu i porównać, czy i ile błonnika zawiera, ponieważ często to, co wydaje nam się zdrowe, niekoniecznie musi zawierać go wiele w swoim składzie.

Co za dużo, to niezdrowo

Błonnik ma wiele zalet, a w dodatku jest pozbawiony kalorii, ale to nie oznacza, że możemy go jeść bez ograniczeń. Trzeba pamiętać o tym, że spożywanie zbyt dużej ilości tego składnika może obniżać przyswajanie niektórych leków i zaburzyć wchłanianie witamin (między innymi A, D, E i tych z grupy B), żelaza, magnezu, cynku i wapnia. Pamiętajmy również o tym, by jego spożycie zwiększać stopniowo – w przeciwnym razie możemy nabawić się wzdęć, bólu brzucha lub biegunki. Na potrawy z dużą zawartością błonnika powinny też w szczególności uważać osoby, które zmagają się z nadwrażliwością układu pokarmowego czy wrzodami bądź problemami z drogami żółciowymi.