ROCD: obsesyjne wątpliwości w miłości. Jak rozpoznać i zatrzymać błędne koło analizowania uczuć
dodał: Marta Dudzińska
W czasach, gdy każda emocja jest analizowana pod mikroskopem, a media społecznościowe podsuwają nam wzorce „idealnych związków”, coraz trudniej zaufać własnym uczuciom. Zamiast cieszyć się bliskością, wiele osób zaczyna poddawać miłość testom – rozkładając ją na czynniki pierwsze, szukając potwierdzeń, porównując i wplatając ją w niekończącą spiralę wątpliwości.
I właśnie wtedy pojawia się ROCD – zaburzenie, które sprawia, że miłość staje się nie tyle uczuciem, co nieustannym egzaminem z emocji.
Miłość pod mikroskopem – nieustanne wątpliwości
Czy naprawdę go kocham? A może tylko tak mi się wydaje? Dlaczego czasem czuję dystans, skoro powinnam być szczęśliwa? A co, jeśli to nie „ten jedyny”? Jeśli w kółko zadajesz sobie podobne pytania i nie potrafisz znaleźć spokoju – być może nie chodzi o wątpliwości, tylko o coś znacznie głębszego. ROCD (Relationship Obsessive-Compulsive Disorder), czyli relacyjne zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne, to forma OCD, w której centrum stają się relacje romantyczne. To nie zwykłe wątpliwości ani brak pewności siebie – to niechciane, natrętne myśli o miłości, uczuciach i partnerze, które potrafią zdominować codzienność.
Osoby z ROCD obsesyjnie analizują swoje emocje i relację: sprawdzają, czy czują „wystarczająco mocno”, porównują związek z innymi, interpretują każde zachowanie partnera. Towarzyszy im lęk, że związek jest „nie taki”, że coś jest „nie do końca prawdziwe”. W efekcie miłość, która powinna dawać ukojenie, zaczyna przypominać pole minowe – każdy krok wymaga kontroli, a każda myśl może uruchomić lawinę wątpliwości.
Relacyjne OCD to nie tylko strach przed odrzuceniem. To raczej strach przed brakiem absolutnej pewności. Osoba z ROCD nieustannie analizuje: Czy on jest wystarczająco atrakcyjny? Czy naprawdę do siebie pasujemy? Czy czuję to, co powinnam czuć? I choć rozum podpowiada, że to przesada, emocje pędzą własnym torem. Kompulsje czyli zachowania mające uspokoić lęk mogą przybierać subtelne formy: sprawdzanie wiadomości, szukanie potwierdzenia u przyjaciółek, testowanie swoich emocji („czy serce mi bije, gdy go widzę?”), a nawet przeszukiwanie internetu w poszukiwaniu „objawów prawdziwej miłości”. Niestety, każdy taki rytuał daje ulgę tylko na chwilę. W dłuższej perspektywie napędza błędne koło analizy i niepokoju, które zamiast umacniać relację – osłabia ją.
Badania psychologiczne pokazują, że ROCD często rozwija się u osób z wysokim poziomem lęku w przywiązaniu i niskim poczuciem własnej wartości. Mózg szuka gwarancji bezpieczeństwa tam, gdzie ich nie ma – w analizie. To próba kontrolowania niepewności w obszarze, który z natury jest… nie do końca przewidywalny. Bo przecież miłość nie da się zmierzyć ani udowodnić.
O leczeniu i akceptacji niepewności
Dobrą wiadomością jest to, że z ROCD można sobie poradzić. Terapia poznawczo-behawioralna (CBT) i techniki terapii akceptacji i zaangażowania (ACT) pomagają rozpoznawać automatyczne myśli, uczyć się dystansu wobec nich i przestawać szukać pewności tam, gdzie jej nie znajdziemy. Kluczem jest akceptacja niepewności jako części relacji, bowiem żadna miłość nie daje 100% gwarancji, a mimo to bywa prawdziwa i głęboka.
W relacjach z osobami cierpiącymi na ROCD ważna jest czułość i komunikacja. Partner, który rozumie mechanizm zaburzenia, może wesprzeć zamiast wzmacniać lęk (np. poprzez ciągłe zapewnianie o uczuciach). Warto wspólnie szukać balansu między bliskością a przestrzenią, między rozmową a ciszą, w której można po prostu być razem, bez analizy. Miłość nie potrzebuje testów. Nie jest arkuszem do wypełnienia, lecz procesem zaufania i obecności. Im szybciej przestajemy ją „sprawdzać”, tym większą ma szansę przetrwać.
Dlaczego warto o tym mówić? Bo w epoce perfekcji i autoprezentacji coraz więcej z nas doświadcza lęku, że nasza relacja nie jest idealna. Chcemy też wiedzieć, że nie jesteśmy sami w tym zamęcie emocji i pytań. I wreszcie dlatego, że świadomość takich zjawisk jak ROCD pozwala patrzeć na siebie łagodniej, zrozumieć, że nadmierna analiza nie jest słabością, lecz sygnałem, że wciąż uczymy się ufać. Miłość, która przestaje być perfekcyjna, może wreszcie stać się prawdziwa.
Polecamy również:
![]() |
Lustrzyca – jak oswoić obsesję na punkcie własnego odbicia |
![]() |
Filofobia – paniczny lęk przed miłością i jak sobie z nim radzić |
![]() |
Kiedy stany lękowe paraliżują życie |











