Czy ubrania mogą być niebezpieczne?

28 września 2010, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Kiedy wybieramy w sklepie nowa bluzkę lub spodnie, rzadko kiedy zastanawiamy się nad bezpieczeństwem tych wyrobów. Komu by do głowy przyszło, że ubranie może być… niebezpieczne? Na przykład trujące albo grożące uduszeniem. A jednak okazuje się, że taka groźba jest całkiem realna.
Najstarsze ubrania tworzone były ze skóry, futer, liści oraz trawy i miały przede wszystkim zapewnić ochronę przed zimnem. Dziś nie tylko lista dostępnych materiałów się wydłużyła. Więcej wymagań stawiają też sami konsumenci, a przede wszystkim – prawo. Produkty włókiennicze muszą być zatem bezpieczne i odpowiednio oznakowane. Niestety rzeczywistość przedstawia się zgoła inaczej: aż 35% skontrolowanych przez Inspekcję Handlową ubrań nie spełnia tych wymagań. Inspektorzy objęli kontrolą 4187 partii produktów: ubrań dla dorosłych i dzieci, bielizny, wyrobów metrażowych, pończoszniczych oraz apaszek i szali. W 1455 stwierdzili różnego rodzaju nieprawidłowości. Najwięcej zastrzeżeń mieli w stosunku do oznakowania.
Czego nie powinny zawierać ubrania? Metali takich jak kadm, ołów i nikiel. Jak wygląda to w rzeczywistości? Różnie. Co trzeci produkt włókienniczy sprawdzony przez Inspekcję Handlową na zlecenie UOKiK wzbudził zastrzeżenia. W ramach kontroli Inspekcja sprawdziła, czy w produktach włókienniczych znajdują się szkodliwe substancje chemiczne. W laboratorium zbadano obecność w ubraniach: amin aromatycznych i formaldehydu, aby sprawdzić, czy nie są w ich wypadku przekroczone ilości, które dopuszcza prawo. Zbadano także, czy w wyrobach włókienniczych znajdują się zakazane metale ciężkie: nikiel, kadm i ołów. Te związki chemiczne mogą powodować nowotwory i wywołują reakcje uczuleniowe. Niestety ubrania dostępne w polskich sklepach nierzadko zawierają w sobie szkodliwe substancje. Do tych najczęściej wykrywanych należą: nikiel i ołów. Wymagań nie spełniały między innymi nadruki na koszulce męskiej „Superdziadek”, zawierające ołów oraz metalowe nity w spódnicy zawierające nikiel. Zakazane związki najczęściej znajdują się na nadrukach, występujących np. na koszulkach, a także na metalowych nitach, którymi obszywane są spodnie czy spódnice. Niebezpieczne mogą być także wszelkie nylony oraz ortaliony, z których wykonywane są np. kurtki. Dodatkowo, w przypadku wyrobów przeznaczonych dla dzieci do lat trzech, sprawdzano sposób przymocowania ozdób do ubrań czy bielizny, a także sznurki na przykład przy kapturach bluz. Powód? Niewielkie elementy oderwane od ubrania lub sznurki niewłaściwej długości mogą bowiem stać się przyczyną uduszenia. Dlatego na przykład ubrania dla dzieci do lat siedmiu i 134 cm wzrostu nie powinny mieć sznurków przy kapturze i na elementach osłaniających szyję. Łącznie Inspekcja Handlowa zakwestionowała 34 partie z 2039 skontrolowanych (czyli 1,75%).
Ponadto z raportu sporządzonego przez Komisję Europejską w 2010 roku wynika, że co dziesiąte ubranko wyprodukowane w krajach Unii Europejskiej (oraz sprowadzone z krajów spoza UE) może zagrażać zdrowiu lub życiu dzieci. W trakcie zakupów trzeba zwracać szczególną uwagę na to, co wybieramy dla najmłodszych. Kontrole zaczęły się po tym, jak w państwach członkowskich Unii wzrosła liczba przypadków, w których dzieci ulegały wypadkom, spowodowanym zaplątywaniem się sznurków od odzieży między szprychy rowerowe, czy sprzęty na placach zabaw. Jak donosi „Dziennik”, Komisja Europejska wzięła pod lupę ponad 16 tys. sztuk dziecięcej odzieży. 2-letnie inspekcje wykazały, że ponad 2 tys. z nich nie odpowiada unijnym standardom bezpieczeństwa. Z tej liczby aż 70% ubranek było przeznaczonych dla niemowląt. Najbardziej niebezpieczne okazały się sznurki i troczki, zwłaszcza te w kapturach, które w wielu wypadkach mogą nawet doprowadzić do uduszenia malucha. Bezpieczeństwu naszych pociech zagrażają też zapięcia, którymi mogą się udusić, albo zakrztusić. Wiele do życzenia pozostawiają też materiały, z których zostały zrobione – sztuczne, nieprzewiewne tworzywa. Komisja Europejska już skierowała do producentów i dystrybutorów dziecięcej odzieży wytyczne, zgodnie z którymi ubrania dla dzieci poniżej 7-ego roku życia nie powinny posiadać sznurków i troczków w okolicy szyi. W ubraniach dla dzieci poniżej 14-ego roku życia sznurki nie powinny być elastyczne i dłuższe niż 7,5 cm. Z kolei ubrania wiązane z przodu nie powinny mieć pasków i szarf dłuższych niż 36 cm. „Dziennik” cytuje wypowiedź unijnego komisarza ds. zdrowia i konsumentów. John Dalii ostrzega: Moja informacja dla rodziców streszcza się w słowach: miejcie się na baczności, a przedstawicielom rynku odzieżowego przypominam, że są odpowiedzialni za bezpieczeństwo tego, co wprowadzają na rynek. Według zaleceń KE, na wadliwą odzież można poskarżyć się u służb konsumenckich w każdym z krajów członkowskich.
Co powinniśmy znaleźć na wszywce lub etykiecie ubrania? Informację o składzie surowcowym i sposobie konserwacji. Kolejny etap kontroli dotyczył więc jakości ubrań. Chodziło głównie o sprawdzenie zgodności deklarowanego przez producentów składu surowcowego z rzeczywistym, określonym w badaniach laboratoryjnych, zewnętrznych cech wyrobów oraz sprawdzeniu zgodności deklarowanego wymiaru z rzeczywistym. Takiej ocenie poddano wyroby z 2129 partii, z czego zakwestionowano 132 partie (6,2%). Informacje o rodzaju użytego materiału, na przykład 100% bawełny, pozwalają na odpowiednią konserwację, w tym pranie i suszenie. Poza tym jest to niezwykle istotne dla konsumentów uczulonych na określone włókna czy preferujących pewne materiały. Ze względu na inny skład niż deklarowany inspektorzy zakwestionowali aż 122 z 371 partii (32,9%) poddanych specjalistycznym badaniom laboratoryjnym. Niezgodne z zadeklarowanym składem okazały się między innymi: spódnica, która zamiast 100% bawełny zawierała wełnę, wiskozę, akryl i poliester oraz piżama damska w 100% poliestrowa, a nie bawełniana, jak zapewniał przedsiębiorca na opakowaniach. Wątpliwości kontrolerów wzbudziły także skarpety z włókna bambusowego, które, jak się okazało, zawierały to włókno jedynie na… etykiecie.
Zgodnie z przepisami na każdym wyrobie włókienniczym powinna znajdować się nie tylko informacja o składzie surowcowym, ale i o sposobie konserwacji – określenie między innymi metod prania, suszenia i prasowania – napisana jednolitym, czytelnym wyraźnie widocznym drukiem. Co więcej, informacje te powinny być w języku polskim. Okazuje się, że i tu mamy do czynienia z różnymi nieprawidłowościami. Kontrolerzy stwierdzili je w 1359 z 4024 skontrolowanych partii (33,8%). A dotyczyły między innymi: braku, niepełnej lub sprzecznej informacji o składzie i sposobie konserwacji – na przykład na etykiecie podano „100% bawełna”, a na wszywce „100% poliester”, na etykiecie podano „pranie w temp. 95°C”, a na wszywce „pranie w temp. do 40°C”. Którą zatem informacją się kierować? Na tym jednak jeszcze nie koniec, niektórzy producenci w ogóle nie umieszczali na etykietach poprawnych nazw włókien, z których ubrania były uszyte.
Co się dzieje z wyrobem, który, jak wykazała kontrola, nie spełnia wymagań prawa? Otóż w zależności od stwierdzonych nieprawidłowości przedsiębiorcy mogą dobrowolnie wycofać z obrotu wyroby niewłaściwie oznaczone, a także niezgodne co do składu surowcowego, do momentu poprawy ich oznakowania. Większość kontrolowanych podejmowała właśnie takie działania. Ponadto Inspekcja Handlowa nałożyła 167 mandatów karnych, a w przypadku 81 produktów wszczęto 28 postępowań.
Zanim kupisz, czyli na co zwracać uwagę podczas zakupów ubrań:
1) Etykiety i wszywki – przeczytajmy informacje na nich umieszczone: skład surowcowy, sposób konserwacji, dane umożliwiające identyfikację przedsiębiorcy odpowiedzialnego za wprowadzenie produktu na rynek. Wyniki kontroli wskazują bowiem, że naszemu bezpieczeństwu bardzo często zagrażają wyroby nieznanego pochodzenia;
2) Skład surowcowy – jest bardzo ważny ze względu na nasze bezpieczeństwo, z uwagi na przykład na zapobieganie poważnym reakcjom alergicznym oraz właściwą konserwację ubrań;
3) Sposób konserwacji – zwracajmy uwagę na znaki graficzne lub słowny opis i przestrzegajmy warunków konserwacji określonych przez producenta, szczególnie w zakresie temperatury i sposobu prania, prasowania, suszenia czy stosowania wybielaczy;
4) Rozmiar ubrania – przedsiębiorcy stosują różne określenia i oznaczenia wielkości wyrobów, na przykład S, M, L czy 34, 36, 38… Również poszczególne rozmiary ubrań, na przykład 42, w dwóch sąsiednich sklepach mogą znacznie się od siebie różnić. Dlatego ważne jest, aby przed dokonaniem zakupu, przymierzyć ubranie. Pamiętajmy, że przyjęcie przez sklep zwrotu produktu pełnowartościowego jest dobrą wolą sprzedawcy, oraz że nie wszystkie sklepy dają konsumentowi taką możliwość;
5) Bezpieczeństwo produktów – szczególną uwagę powinniśmy zwrócić kupując ubrania dla dzieci. Sprawdzajmy na przykład, czy ozdobne elementy są przymocowane w sposób trwały i dziecko nie będzie w stanie ich odłączyć (dotyczy dzieci do lat 3). Zagrożenie dla dzieci mogą stwarzać również sznury i sznurki ściągające zastosowane przy odzieży. Unikajmy zatem tych elementów zwłaszcza w przypadku kapturów i elementów osłaniających szyję w ubraniach dla małych dzieci (do lat 7) z uwagi na ryzyko uduszenia dziecka.
Szczególną uwagę powinniśmy zwrócić na kupowane dla dzieci ubrania. Sprawdzajmy, czy ozdobne elementy są przymocowane w sposób trwały i dziecko nie będzie w stanie ich odłączyć (to dotyczy dzieci do lat trzech).
Źródła:
[1] Zanim kupisz PRO-TEST: Nr 7-8 (101) lipiec-sierpień 2010.
[2] http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-bruksela-alarmuje-co-dziesiate-ubranko-niebezpieczne-dla,nId,243053.
[3] Niebezpieczne ubrania PRO-TEST: Nr 7-8 (101) lipiec-sierpień 2010.
Dodała: Marta



FORUM - bieżące dyskusje

Pastelowy makijaż oczu
Dla blondynek to jest dobra opcja, ale brunetki potrzebują wyrazistych makijaży...
Opalona skóra
Picie soku z marchwi powoduje też taki opalony odcień skóry...
Praca w dużej firmie a zarobki
Często takie duże firmy mają nieormowany czas pracy i za nadgodziny nikt nie płaci...
Kolczyki
Fajne są takie z dodatkiem naturalnych kamieni, np. hematytu, kwarcu itp.