Swingowanie czyli zamiana partnerami: zabawa czy perwersja? | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

Swingowanie czyli zamiana partnerami: zabawa czy perwersja?

10 sierpnia 2011, dodał: malgosia74
Artykuł zewnętrzny

Share and Enjoy !

Shares

Swing to w wielkim skrócie wymienianie się partnerami i  zarazem niebezpieczna zabawa małżeńska. Znudzeni rutyną łóżkową ludzie przyjmują innych znudzonych we własnych domach, oczywiście ustalając wcześniej warunki.

 

Zapraszanie do związku i sypialni znajomych lub całkiem obcych osób staje coraz bardziej popularne. Bo swing to już nie jest w Polsce egzotyczna moda – tylko codzienność. Oczywiście jedynie dla amatorów tego rodzaju aktywności seksualnej. Są bowiem tacy, dla których samo słowo powoduje odruch protestu. Swing kojarzy się zazwyczaj z szalonymi latami trzydziestymi, kobietami dającymi upust swojej żywiołowości na parkietach przedwojennej Europy, jednym słowem z czymś totalnie zwariowanym. Wszystko się zatem zgadza.

Swingowanie to efekt rewolucji seksualnej, która miała miejsce w Stanach Zjednoczonych pod koniec lat 60. W Polsce pierwsze kluby zrzeszające swingujące pary zaczęły powstawać na początku lat 90. i według doniesień założycieli klubów swingowych, miłośników tej zabawy wciąż przybywa. Według obserwacji seksuologów, eksperymenty w sypialni z udziałem innych par dotyczą zaledwie 1-4% Polaków posiadających stałych partnerów i, prędzej czy później, prowadzą do kryzysu w związku.

Na czym polega „swingowanie” i jakie zagrożenia ze sobą niesie? Kim są dzisiejsi wielbiciele swingu ? Co robić i jak reagować, jeśli partner zaproponuje eksperyment z układem „dwa plus” ?

Swingowanie to nie tylko seks, to również okazja (atrakcyjna szczególnie dla mężczyzn) do „podejrzenia” partnera w intymnej sytuacji z inną osobą. Z obserwacji wynika, że pary najczęściej preferują pary, rzadko decydują się na zaproszenie singla. Z kolei stereotypem jest twierdzenie, że to mężczyźni inicjują seks grupowy czy seks w trójkącie. W ostatnich latach to często kobiety znajdujące się w ustabilizowanych związkach sugerują partnerowi zaproszenie osób trzecich do małżeńskiej sypialni. Trudno powiedzieć więcej o skali zjawiska „dwa plus”, bo tak naprawdę polskich opracowań czy badań na ten temat jeszcze nie ma.

Może nawet nie wiemy, że koleżanka z biura i jej mąż chętnie wpuszczają do swojego łóżka inną parę i wspólnie baraszkują. Albo cnotliwy z wyglądu sąsiad z małżonką – być może oni często zaglądają do klubu dla swingersów?

Ruch osób swingujących przeżywa w Polsce złoty okres. Jeszcze nigdy ludzie nie byli tak skłonni do seksualnego eksperymentowania.  W internecie znajduje się mnóstwo portali przeznaczonych dla miłośników seksu grupowego  z wymianą partnerów. Coraz prężniej działają kluby, w których swingersi spotykają się regularnie, by realizować swoje najdziksze fantazje.

Atrakcyjna parka potrzebna od zaraz

Swingersi uważają, że dla człowieka naturalna jest poligamia. Nie wykluczają jednak miłości i budowania związku z drugą osobą. Ale monogamię traktują jak coś sztucznego. Sceptycznie zapatrują się na ślubowanie sobie wierności. Są przekonani, że namiętność do ukochanej osoby mija i wcześniej czy później każdy człowiek ulegnie popędowi i poszuka chwili zapomnienia  w ramionach kogoś innego. Swingersi szczycą się nowoczesnością i otwarcie wyszydzają hipokryzję. Mało tego – rzucają jej wyzwanie, biorąc udział w grupowym seksie. Szukają spełnienia z obcymi ludźmi i nie mają zahamowań w poszukiwaniu wciąż nowych bodźców.
Owo hedonistyczne podejście ma i drugie oblicze. To często dramat małżeństw, dla których wstąpienie do klubu swingersów czy wymiana partnerów „na próbę” staje się początkiem końca ich związku. Seks grupowy może rozluźnić więzi łączące najbliższe sobie do tej pory osoby. Dlatego też rozwody wśród par, które spróbowały swingowania, nie są rzadkością. Istnieją jednak małżeństwa twierdzące, że dzielenie się tajemnicami alkowy z innymi jest nierzadko sposobem na ratowanie rozpadającego się związku. Wiele osób opowiada o tym, jak stymulująco działa na nich widok partnera uprawiającego miłość z obcą osobą. Kiedy zawodzą inne środki, typu erotyczna bielizna, filmy, gadżety, stosunki w większym gronie stają się jedynym sposobem na ożywienie namiętności. Taka „zdrada pod kontrolą” może być znakomitą terapią małżeńską, jednakże pod pewnymi warunkami – partnerzy nie są o siebie zazdrośni, jedno jest pewne drugiego i oboje mają dystans do całej sytuacji. Swingersami zostają najczęściej ludzie po 30. roku życia. Rzadko spotyka się 18-letnie pary, a jeśli już, to najczęściej okazuje się, że oczekują one spotkań sponsorowanych.

Seks w klubie czy w domu?

Swingersi dzielą się na zwolenników przygód w klubach bądź na wyjazdach (hotele, pensjonaty, sauny etc.) oraz na tych, którzy preferują spotkania w bardziej kameralnych, domowych warunkach. Fani seksu klubowo-wyjazdowego argumentują, że spotkania na neutralnym terenie są bezpieczniejsze. Dlaczego? Po pierwsze: dobrowolność. W klubie można z kimś spółkować, ale nie ma takiego przymusu. Kluby dysponują przestronnymi łazienkami, nierzadko także i jacuzzi, zapewniają catering, no i oferują możliwość spotkania większej ilości osób, a tym samym swobodnego wyboru potencjalnych kochanków. Można tam zrealizować marzenia o numerku z anonimowym partnerem. Kolejny plus to swoboda zachowania, oczywiście w określonych granicach. W klubie nikt nie musi powstrzymywać ekspresji, która szczególnie mocno objawia się w chwilach ekstazy, a którą nie zawsze można uzewnętrzniać w mieszkaniach prywatnych (sąsiedzi). Niebagatelna jest również wygoda: nie trzeba sprzątać, czyścić mebli, kanap, myć naczyń, prać pościeli. Swingersi płacący za bilet wstępu na klubowe party mają wrażenie doświadczania czegoś wyjątkowego, luksusowego, niedostępnego zwykłym ludziom.

Największymi minusami urządzania sex-party w mieszkaniach jest wścibstwo sąsiadów oraz ryzyko kradzieży. Lokatorom zza ściany trudno zaoszczędzić jednoznacznych odgłosów.
A gospodarze, zajęci igraszkami, nie myślą o tym, by pilnować swoich dóbr przed ewentualnymi złodziejami. Kilkuosobowa orgietka oznacza konieczność generalnego sprzątania, nierzadko kończy się uszkodzeniem mebli. Podsumowując: spotkanie w domu często bywa droższe niż bilet wstępu na sex-party. Na forach i w rozmowach pojawia się jeszcze jeden, bardzo ważny argument przeciwko „domówkom”: zaproszona do mieszkania para czuje się zobowiązana do seksu z gospodarzami, nawet jeśli nie są oni zbyt pociągający.

W sieci pożądania

Swingersi skupiają się wokół serwisów społecznościowych, takich jak dru.pl, sexfotka.pl czy zbiornik.com. Zalogowani użytkownicy tworzą tu profile, udostępniają zdjęcia i filmy, budują siatkę kontaktów. Aktywność w internecie to w dużej mierze substytut seksu w „realu”. Sama publiczna prezentacja swoich walorów jest aktem czysto ekshibicjonistycznym, swego rodzaju grą wstępną z potencjalnymi partnerami, czymś, co podnieca równie silnie jak realny seks. Niektórzy ograniczają swoje swingowanie właśnie do rozmów na czacie i wymiany fotek. W sieci nie brakuje oszustów. Tworzą fikcyjne konta, posługując się skradzionymi z internetu podobiznami obcych ludzi. Robią to dla zabawy albo, co gorsza, by wyłudzić nagie fotki uczciwych internautów. W ich rękach mogą się one stać narzędziem szantażu. Kluby swingersów znalazły rozwiązanie problemu. Prowadzą portale internetowe, gdzie można się zalogować dopiero po wcześniejszej weryfikacji. W ten sposób zabezpieczają swoich klientów przed oszustami. Głównym celem działalności klubów jest organizacja spotkań. Oczywiście nie robią tego za darmo. Przykładowa cena za bilet wstępu na sex-party dla pary to średnio 100 zł. Samotne kobiety najczęściej wchodzą za darmo. Natmiast samotni panowie płacą najwięcej: od 150 zł wzwyż. Kluby często zapewniają prezerwatywy, żele nawilżające i środki higieny.

Swinguj, ale z głową

Swingowanie może być ekscytującym przeżyciem dla małżeństwa, które od pewnego czasu czuje w sypialni niedosyt i znudzenie. Jednak decyzja o zaproszeniu do łóżka obcych osób musi być podjęta przez współmałżonków jednomyślnie. Powinni oni również określić granice zachowań – np. dotyczące wymiany partnerów. Brak tych czynników może sprawić, że dobrze zapowiadająca się zabawa nie dojdzie do skutku, ponieważ żona uzna, iż nie zniesie widoku męża w objęciach innej kobiety. Dzielenie się intymnością, do tej pory zarezerwowaną jedynie dla współmałżonka, to próba, z której małżeństwa przeżywające poważniejsze kryzysy, nie zawsze wyjdą obronną ręką. Warto więc przemyśleć wszystkie za i przeciw, by w pogoni za chwilą rozkoszy nie utracić najbliższej nam osoby.

Napaleni oszuści

Życie nie szczędzi swingersom rozczarowań. Często okazuje się, że poznana przez anons para nie wygląda tak, jak na przesyłanych wcześniej fotkach. To pół biedy – gorzej, gdy rzekome małżeńtwo składa się z singla. Na forum internetowym opisano sytuację duetu, który umówił się z inną parą w pensjonacie na drugim końcu kraju. Po przejechaniu całej Polski małżonkowie zamiast atrakcyjnej kobiety i jej męża, jakich znali ze zdjęć, ujrzeli mężczyznę o dość odpychającej fizjonomii, nadgryzionego zębem czasu. Człowiek ten tłumaczył się, że żona właśnie się rozchorowała i nie może dołączyć. No, ale – argumentował, śliniąc się – zawsze przecież można zabawić się w trójkącie…

Wyznania Anny

Ma 39 lat, jest urzędniczką, otwarcie przyznaje się do orientacji biseksualnej. Jej mąż, Robert (42), pracuje w branży motoryzacyjnej. Jest zakochany w mechanice pojazdów, swądzie palonych gum i swojej żonie.

– Co sprawiło, że postanowiliście spróbować zabaw w większym gronie?

– Robert znał moje marzenie o tym, by kochać się z kobietą. Zawsze byliśmy otwarci w sprawach seksu, przed stosunkiem oglądaliśmy często filmy erotyczne. Znał wiec moje marzenia i wiedział, czego chcę. W tajemnicy przede mną zamieścił ogłoszenie w „Seksretach” i zgłosiła się chętna. Z naszego miasta. Dziecko zostawiliśmy u teściów i zaprosiliśmy tę dziewczynę do nas. Najpierw kochałam się z Robertem, potem spróbowałam miłości lesbijskiej z nią.

– Spotykacie się na seks z innymi w swoim mieszkaniu czy w klubie?

– Najczęściej w mieszkaniu. Trochę z tym kłopotu, bo mieszkamy w bloku, ale kiedy zapraszamy do siebie parę na seks, umawiamy się, o której wychodzą. Sąsiedzi myślą, że to zwykła impreza – gra muzyka, jest włączony telewizor, te dźwięki trochę tłumią nasze odgłosy. Raz wybraliśmy się do klubu, zapłaciliśmy 100 złotych za wejście. Miałam wrażenie, że jestem w burdelu, bo w środku było kilku starszych dziadków, jakieś dwie mało atrakcyjne pary i kilka chętnych Ukrainek, które chciały się kochać, ale za pieniądze. Wyszliśmy po godzinie. Od tamtej pory wolimy robić to w mieszkaniu.

– W jaki sposób poznajecie inne pary?

– Mieliśmy profil na www.dru.pl, ale kilkakrotnie daliśmy się nabrać jakimś samotnym onanistom, którym wysłaliśmy zdjęcia. Potem założyliśmy konto na www.zbiornik.com.
W sumie nic konkretnego z tego nie wyszło. Mamy jedno zdjęcie na www.sexfotka.pl i jakoś się kręci.

1 % dorosłych polaków przyznaje się do swingowania. Chętnych jest natomiast więcej:

aż 15 procent osób w stałych związkach deklaruje chęć wymiany partnerów czy udziału w swingers party. Są to na ogół ludzie powyżej 35 roku życia, wykształceni, dobrze sytuowani.

 

Wbrew pozorom to kobiety, a nie mężczyźni, częściej namawiają współmałżonka na swing. Robią to, bo są wyzwolone i pragną nowych doświadczeń. Inny powód – profilaktyka. Żony Wiedzą, że wcześniej czy później partner będzie miał ochotę na skok w bok, więc lepiej zawczasu zafundować mu zdradę pod ścisłą kontrolą.

Zasada numer jeden klubów dla swingersów to do niczego nie zmuszać. Wszystko ma odbywać się na zasadzie wolnej woli dorosłych przecież, czyli mających świadomość tego, co robią (i z kim robią) ludzi. Nie bez znaczenia pozostaje oczywiście bezpieczeństwo kontaktów.

W każdym klubie prezerwatywy są na wyciągnięcie ręki. A nadrzędną dewizą organizatorów zabaw jest zapewnienie prywatności ich uczestnikom. Dlatego zabronione jest robienie zdjęć czy kręcenie filmów, nawet telefonami komórkowymi. Imprezy są bardzo często ubarwiane występami drag queens, pokazami tatuażu erotycznego czy pokazami seksu… na żywo! Ciekawe, po co… Gośćmi takich klubów są zazwyczaj ludzie w wieku od 27 do 45 lat, zamożni – bo taka zabawa słono kosztuje. Singielki wchodzą bezpłatnie. Inne są ceny imprez typu gangbang (rodzaj seksu grupowego, w którym jedna osoba odbywa stosunek płciowy z wieloma partnerami, z których każdy ma kontakt seksualny tylko z nią) czy innych imprez…tematycznych.

Moda na swingowanie

„Powiedziałam mojemu mężowi, że jedyne, na co ewentualnie, mogę się zgodzić, to sytuacja, w której to ja będę kochać się z inną kobietą na jego oczach, a on będzie mógł tylko patrzeć. Okazało się, że ta opcja jest akceptowalna” – opowiada Marta, mieszkanka dużego miasta, od lat w związku. Oboje z mężem są aktywni zawodowo. Nie mają dzieci.

„Moda na „swingowanie” przyszła do Polski w ciągu ostatnich pięciu, sześciu lat. Mniej więcej w tym czasie zaczęto mówić głośno o tym zjawisku, powstały społeczności z określonymi regułami oraz portale internetowe dla swingersów” – mówi Grażyna Czubińska z Polskiego Centrum Zdrowia Seksualnego w Londynie.

Jak to jest, że pary decydują się na seks z innymi parami? Co ich pcha w ramiona obcych osób? I wreszcie, czy wyzwolenie seksualne przynosi oczekiwane efekty?

Sprawy damsko-męskie przechodzą cały czas transformacje. To, co kiedyś mogłoby się nie mieścić w głowie, teraz jest na wyciągnięcie ręki. Coraz powszechniejsze staje się swingowanie, czyli seks par z innymi parami. Nie jest to wcale wynik zepsucia XXI wieku, bo zjawisko swingowania powstało w latach 60. i było efektem ówczesnej rewolucji seksualnej.

Moda na swingowanie dotarła do Polski stosunkowo późno, bo na początku lat 90. Wtedy zaczęły powstawać pierwsze kluby dla par, które zapragnęły seksu z innymi osobami. Według badań, na dzień dzisiejszy swinguje jedynie 1 – 4 proc. Polaków, ale osób zainteresowanych tą formą uprawiania seksu wciąż przybywa. Co najmniej 15 procent wyraża chęć swingowania.

Powstaje pytanie: czym kierują się osoby „znudzone w sypialni swoim partnerem”?

Wystarczy zajrzeć na portal internetowy zrzeszający swingersów. Należy dodać, że właśnie Internet jest formą kontaktu dla takich osób. Tam się poznają, omawiają szczegóły spotkania, itd.

Swingersi to najczęściej zamożni ludzie, którzy chcą się trochę „rozerwać”, ale wolą pozostać anonimowi. W końcu Polska nie jest otwartym krajem na wszelkie odstępstwa od normy.

 

Kilka przykładów par swingerskich:

1. Piotr i Anna są małżeństwem od 20 lat. Mieszkają w Warszawie, są przedsiębiorcami. Ona – wysoka, zadbana, stylowa, on – umięśniony, dobrze ubrany typ metro faceta. Pewni siebie, dobrze sytuowani, jeżdżą luksusowymi autami, mieszkają w segmencie na Żoliborzu. Jedyne, czego nie mogą mieć, to dzieci.

Początek był niewinny. Piotr zaczął się interesować tematem w tajemnicy przed Anną. Trochę się wstydził swoich fantazji. Nie wiedział, jak małżonka zareaguje na jego pomysł. W końcu, mimochodem, Anna dowiedziała się o „fantazjach” męża. Po długich negocjacjach uległa.

Ich małżeństwo przechodziło kryzys. Jak wspólnie twierdzą, za dużo pracy, za mało przyjemności. I jeszcze coś, brak budulca w związku, czegoś takiego, co by ich spoiło na wieki. Do wspólnego majątku brakowało dziecka. Adopcja nie wchodziła w grę.

Pozornie wydawało im się, że małżeństwo wychodzi z kryzysu. Dlatego umawiali się więcej i więcej, w pewnym momencie ich życie zaczęło się obracać głównie wokół spotkań z innymi parami. Doszło do tego, że oboje stracili kontakt z rzeczywistością. Dziś przyznają, że przesadzali. Zamiast wyluzowania, była zazdrość i wieczne awantury, a nawet groźba rozwodu. Ona jest typem wrażliwca, nie potrafiła się do końca otworzyć, obnażyć przed obcymi ludźmi. On nerwowy, wybuchowy, szybko się irytuje.

Wspólnie zdecydowali, że ograniczą spotkania z innymi parami, a nawet całkowicie je wyeliminują z życia. Teraz swingują raz na jakiś czas. Anna dodaje, że to głównie w celu zaspokojenia potrzeb Piotra. Zapytana przez nas, czy jest szczęśliwa, milczy, uśmiechając się dwuznacznie. Coś nam mówi, że szczęśliwa to była przed decyzją o swingowaniu…

Jak wynika z badań, swingują osoby na poziomie, dobrze sytuowane, zarabiające ponad przeciętną średnią. Zazwyczaj trzydziesto- i czterdziestolatkowie, biznesmeni, handlowcy, pracownicy agencji reklamowych. Takie zabawy wiążą się z kosztami – dojazdami, alkoholem, noclegami w drogich hotelach. Nie każdego na to stać.

2. Aneta i Artur – małżeństwo z Gdańska. Akurat przyjechali do Warszawy na spotkanie w klubie dla swingersów. Zostaną tutaj cały weekend. Ona w wyzywającym stroju i makijażu, nieco obsceniczna, arogancka. On – wysoki, postawny, wydaje się szorstki i znudzony. Swingować zaczęli trzy lata temu, w momencie kiedy ostatnie dziecko poszło na studia i wyprowadziło się na swoje. Jak mówią, „to w nich drzemało od lat”. I nagle się obudziło. Z czasem odkryli też, że oboje są biseksualni. Ale z miłości i szacunku do siebie postanowili się nie zdradzać solo. Tylko wspólne zabawy wchodzą w grę.

Z racji, że oboje są bi-, takich par też szukają. Nie chcą wdawać się w szczegóły. Artur pokazuje na zegarek, sygnalizując, że już powinni iść. Na koniec, oboje dodają, że taka forma uprawiania seksu i spędzania czasu bardzo im odpowiada i na pewno będą ją praktykować przez długie lata. Dla nich swing to sposób na życie – styl życia.

Zdaniem seksuologów, udział w spotkaniach w domach dla par to jedna z form zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb, która, o ile nie dzieje się w wyniku przymusu, może przemóc na bardziej otwarte rozmowy z partnerem o seksie.

 

3. Pani Maria – próbowała swingować ze swoim byłym mężem. Trwało to ponad rok. Ona nigdy nie pracowała, zajmowała się domem i dziećmi. To ona pierwsza zaproponowała Jankowi, byłemu mężowi, „spotkanie w większym gronie”. On z początku nie był zainteresowany, potem mu się bardzo spodobało. Maria była prowodyrką, chciała zobaczyć, jak to jest z kobietą. Dodaje, że nie jest biseksualna, to była zwykła ciekawość. Nie spodobało jej się, Jankowi przeciwnie. Tak bardzo, że rozbił swoje i inne małżeństwo. Po prostu nie był w stanie kochać się już z samą Marią. Dziś Maria żałuje, że w ogóle kiedykolwiek o tym pomyślała. Ale, niestety, jest za późno na refleksje. Dodaje, że jeżeli kiedyś kogoś pozna, na pewno nie będzie praktykować swingowania, nawet jeśli partner będzie ją błagał i zapewniał, że to tylko jeden, jedyny raz.

„Swing zniszczył mi życie, straciłam męża, mieszkanie, samochód i środki do życia – rozdzielność majątkowa” – kwituje.

Zabawa w parach to balansowanie na granicy zdrowego rozsądku, uczuć wyższych i poczucia godności. Nie każdy jest w stanie obserwować, jak jego partner/partnerka uprawia seks z obcą osobą. Bo to, co jest w sferze fantazji, nie zawsze sprawdza się w praktyce.

Trzeba też pamiętać, że jeśli swingowanie dzieje się bez przyzwolenia obu stron w związku, może doprowadzić do jego rozpadu.

Przyczyny, dla których pary decydują się na zaproszenie osób trzecich do współżycia seksualnego, są bardzo różne. Najczęściej kryje się za tym chęć uatrakcyjnienia czy ożywienia związku. To najczęstszy argument pojawiający się podczas moich rozmów z pacjentami o „swingowaniu”. Niektórzy oczekują, że dodatkowa osoba czy osoby przełamią bariery, które istnieją w związku lub partner/partnerka nauczy się czegoś nowego.

Zgody szukaj w sobie

„Pojawił się dylemat, kto ma dołączyć do naszej sypialni. Koleżanka czy obca kobieta poznana, na przykład, na wakacjach – opowiada Marta. – Obawialiśmy się, że możemy trafić na kogoś niezrównoważonego, z drugiej strony, jeżeli eksperyment okazałby się porażką, moglibyśmy się już nigdy więcej nie spotkać. Nasz problem rozwiązał się przez zupełny przypadek. W jeden z sobotnich wieczorów wypiliśmy za dużo alkoholu ze znajomym małżeństwem. Okazało się, że drugi mężczyzna ma podobne fantazje, a jego żona myśli, co z tym fantem zrobić. Finał spotkania był taki, że obie znalazłyśmy się na podłodze delikatnie pieszcząc się i całując, a panowie patrzyli. Nasza gra polegała na tym, że tak naprawdę nic nie było widać, a działała fantazja. Jednym słowem wilk syty i owca cała.”

 

„Normą jest to, co sobie założymy, na co oboje dajemy przyzwolenie – mówi Grażyna Czubińska. – Kluczowym pytaniem jest, dlaczego wchodzimy w układ więcej niż dwie osoby i czy obie strony mają w sobie wewnętrzną zgodę na to doświadczenie. To, co deklarujemy niekoniecznie musi oznaczać świadomą zgodę. Zastanówmy się czy nie ulegamy drugiej stronie i nie działamy pod przymusem sytuacji czy naszego partnera/ partnerki.”

Nigdy nie będzie tak samo

„Szczęściem naszych mężów jest to, że potrafimy czerpać przyjemność z bycia z kobietą i dla nas to doświadczenie było przyjemne i podniecające. Przyjaźnimy się nadal i – o dziwo – nie zepsuło to naszych relacji. Co więcej, myślimy, że może jeszcze w przyszłości pokażemy naszym mężom coś więcej. Ale zgodne jesteśmy co do tego, że tylko pokażemy.”

Podejmując decyzję o trójkącie czy „swingowaniu” zawsze trzeba liczyć się z tym, że po takim doświadczeniu związek nie będzie już taki sam. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy zmieni się na gorsze. Niektóre pary podkreślają, że to doświadczenie scaliło ich związek, że jest to coś nowego, ożywczego w ich relacji. Jednakże, trzeba pamiętać, że, pomimo iż na początku może być atrakcyjnie i związek może się stabilizować, istnieje ryzyko, że życie bez dodatkowych bodźców może stać się nudne i że pojawi się pragnienie coraz to nowych doznań. Takie eksperymenty prowadzą po jakimś czasie do znużenia oraz zapotrzebowania na kolejne bodźce aktywizujące i to może mieć poważne konsekwencje dla związku.

Zdarza się, że układ „dwa plus” kończy się odejściem partnera z osobą trzecią, pojawiają się także kwestie porównawcze, które mogą tylko pogłębić problem, który od początku stanowił przyczynę zaproszenia osób trzecich do partnerskiej sypialni. U niektórych osób budzą się też wątpliwości, czy to jest „normalne”.  Są również osoby, które czują się w jakiś sposób przymuszane do układu „dwa plus” i robią to, bo nie chcą stracić partnera czy partnerki. Przy czym nawet jeżeli obie strony są absolutnie przekonane, że taki układ im służy, to powinny pamiętać, że może ich związek dobrze funkcjonuje tylko wtedy, gdy jest w nim więcej osób. Lecz na dłuższą metę nie jest to komfortowa sytuacja i nie da się  przeżyć tak całe życie.

Ważne jest również, że gdy partner proponuje  pożycie w układzie więcej niż dwoje, a my czujemy silny opór przed spełnieniem takiej prośby, to przede wszystkim powinniśmy z nim o tym porozmawiać. Opowiedzieć, dlaczego nie widzimy się w takim związku i jakie mamy obawy z tym związane. Warto wspólnie zastanowić się, co możemy zmienić w naszej relacji, żeby było ciekawiej oraz postarać się uzyskać odpowiedź na pytanie, dlaczego nasz układ nie sprawia nam już przyjemności. Jeśli sami, poprzez rozmowy z partnerem czy fachową literaturę, nie da się znaleźć rozwiązania, warto skorzystać z pomocy specjalisty.

Swing – dewiacja czy lifestyle?

Zwolennicy tego typu zabaw uważają, że jest do ich sposób na życie, który wymaga zaangażowania i odwagi. Według seksuologów, na eksperymentowanie najczęściej decydują się osoby w wieku od 30 do 40 lat, o długim stażu małżeńskim, którzy poszukują nowych bodźców. Jednak, aby swingować, trzeba znać reguły gry, nalezy dostosować się do panujących reguł – według doniesień organizatorów, w zabawach nie mogą brać udziału osoby samotne – jest to rodzaj zabezpieczenia przed osobami, które mogą być zarażone chorobami wenerycznymi lub wirusem HIV. Za udział w grupowym spotkaniu trzeba zapłacić, zwłaszcza, jeśli spotkanie organizuje wyspecjalizowana agencja, zapewniająca uczestnikom wyżywienie i nocleg.

„Swing to dla nas sposób na życie – jesteśmy małżeństwem od 10 lat i dawno już przestały nam wystarczać zabawy we dwoje. Co drugi weekend jedziemy do znajomych na przyjęcie. Nie wymieniamy się jednak partnerami, a jedynie obserwujemy, jak to robią inni” – mówi Monika z małej miejscowości w warmińsko – mazurskim. „Niestety, kiedy sprawa naszych upodobań wyszła na jaw, sąsiedzi nie dali nam żyć. Ze względu na dobro rodziców, przeprowadziliśmy się do Warszawy – tutaj nikogo nie interesuje, kto odwiedza naszą sypialnię”. Monika, która nie zgodziła się na ujawnienie nazwy miasteczka, z którego pochodzi, twierdzi, że ten typ „rozrywki” nie wpływa negatywnie na jej relacje z mężem, ale zna osoby, które niepotrzebnie zdecydowały się na takie przygody. Według niej, na tego typu eksperymenty nie powinny decydować się pary, które mają problemy z poczuciem własnej wartości i są chorobliwie zazdrosne o męża lub żonę. „Znam dziewczyny, które po takim grupowym spotkaniu kompletnie się załamały i poczuły wstręt do swojego mężczyzny. To zabawa dla twardych, a nie romantyków!” – tłumaczy.

 

Życie po swingowaniu…

Zdeklarowani swingersi twierdzą, że grupowe zabawy seksualne nie prowadzą do rozpadu ich związków, wręcz przeciwnie – cementują je. Swingowanie to dla nich już nie trend, nie moda czy chwilowy kaprys, tylko sposób na życie. Ale niebezpieczeństwo istnieje, uprzedzają nawet o tym właściciele klubu na swojej stronie.

-„Jestem singielką, uwielbiam swing parties, ale wiem, o co najmniej dwóch rozwodach po takich imprezach. Moi znajomi rozstali się po tym, jak się okazało, że ona woli seks z facetem poznanym w klubie. Inne zaś małżeństwo się rozpadło, gdy mężowi nagle przestał podobać się widok żony, leżącej pod obcym mężczyzną. Ona miała na ten temat inne zdanie…” – mówi Marta, 30-letnia bywalczyni klubu.

Opinia seksuologów jest jednoznaczna. Swing, choć początkowo może wydawać się ciekawym urozmaiceniem w małżeństwie, w krótkim czasie może doprowadzić do kompletnej destrukcji związku. Swingersi uzależniają się od intensywności bodźców, seks i partnerzy zaczynają być traktowani instrumentalnie. Zwłaszcza że decyzja o swingu nie zawsze jest rzeczywiście dobrowolna. Partnerzy często zgadzają się na to, by nie stracić ukochanego czy ukochanej. A czasami tak bardzo boją się zdrady, że zgadzają się na swing party po to, by móc kontrolować pozamałżeńskie kontakty swojej drugiej połówki. Tylko czy to nadal jest ich druga połówka ?…

Autor: Małgorzata

Źródło: Dziennik.pl, zdrowy-seks.pl.  Twój weekend

Zobacz również:

  1. Czy Polacy lubią seks?
  2. Seksoholizm: seks jak narkotyk
  3. Gwarancja udanej randki: krótki poradnik
  4. Błędy jakie mężczyźni popełniają podczas seksu

 

 

Share and Enjoy !

Shares


Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

5 komentarzy do Swingowanie czyli zamiana partnerami: zabawa czy perwersja?

  1. avatar lew75 pisze:

    jestem z olsztyna spotykam wielu ludzi którym niewiele brakuje do podjęcia decyzji, jeśli jest jakaś para to jestem gotów pomóc

  2. avatar darek pisze:

    Owszem,ale z osobami godnymi.

  3. avatar maXX pisze:

    PRZYZNAJE ARTYKUL JEST BARWNIE NAPISANY I DLA NIEZDECYDOWANYCH WACHAJACYCH SIE SLABYCH PSYCHICZNIE PAR BEZ POMYSLU NA WLASNE ZYCIE MOZE BYC POPCHNIECIEM DO PODJECIA AKCJI. W ZYCIU SA PEWNE GRANICE KTORYCH NIE NALEZY PRZEKRACZAC BO MOZE SIE TO ZLE SKONCZYC, SWINGUJACY TO SKONCZONE CIOTY I CIOTKI, SAM FAKT PODJECIA RYZYKOWNEGO KONTAKTU STAWIA ICH W SWIETLE LUDZI KTORZY ZA CENE ZYCIA SA W STANIE PODJAC RYZYKOWNA ZABAWE NAPRAWDE JESLI KTOS TWIERDZI ZE SWING MOZE BYC SPOSOBEM NA ZYCIE (LIFESTYLE TO WAM TYLKO WSPOLCZUC, MODA STADA BARANOW) A CO Z WASZYMI NAJLEPSZYMI ZNAJOMYMI, MOZE MALA WYMIANKA PARTNEROW???

  4. avatar Ja i On pisze:

    czytam z chłopakiem Pamiętniki Swingersów, wydaje się być prawdziwa historia…

  5. avatar angelika pisze:

    Swingowanie w Polsce coraz bardziej modne. Mi się to nie podoba.

Dodaj komentarz


FORUM - bieżące dyskusje

Co na ściany do salonu?
Moim zdaniem sprawdzą się panele na ścianę. W nowoczesnych wnętrzach świetnie sprawdzą...
Najtrudniejsze kierunki studiów
Moim zdaniem to przyszły student powinien wiedzieć i decydować jakie są jego zainteresowania...
opadająca powieka
Jednym z naturalnych sposobów na zlikwidowanie problemu opadającej powieki są okłady na opadające powieki....
moda męska
Wiosna 2024 to świetny moment na powrót do stylu retro. Płaszcze męskie i cieplejsze...