Najnowszy film Pedro Almodóvara to pierwszy obraz reżysera oparty nie ma jego autorskim scenariuszu, lecz na fabule powieściowej. Po raz pierwszy w swojej karierze twórca „Wszystko o mojej matce” sięgnął po materiał literacki i przygotował scenariusz na podstawie powieści „Tarantula” Thierry’ego Jonqueta, francuskiego pisarza specjalizującego się w literaturze noir i kryminałach.
Pedro Almodóvar, posiadający wyrazisty, autorski styl reżyserii, jest jednym z najbardziej znanych hiszpańskich reżyserów. Jego filmy to najczęściej melodramatyczne, pełne nieprawdopodobnych sytuacji historie, z elementami czarnego humoru, swobodnie wplatające w fabułę wątki homoseksualne. Bohaterami często były osoby pochodzące z marginesu społecznego: prostytutki, transwestyci, kryminaliści. Kicz był jego znakiem szczególnym, ale mimo to został doceniony na świecie. Almodóvar jest zdobywcą ponad 90 prestiżowych nagród filmowych, w tym dwóch Oscarów.
„Tarantula”, czyli literacki pierwowzór „Skóry, w której żyję” to historia chirurga plastycznego, który jest dziwnie zafascynowany przepiękną Ewą. Kobieta jest znana w kręgu znajomych lekarza, lecz nikt nie wie, jak znalazła się w życiu doktora. Ich związek to studium bólu, perwersji, nienawiści i zemsty. Wszyscy, którzy zanim wybiorą się do kina woleliby przeczytać książkę, mają dobrą okazję. Na początku września nakładem wydawnictwa Prószyński i Spółka ukazała się książka Jonqueta.
Almodóvar dosyć luźno opiera się na powieści Jonqueta. Zmienił nieco fabułę dla swoich potrzeb, a także imiona bohaterów. W roli chirurga wystąpił Antonio Banderas, który wrócił na plan hiszpańskiego twórcy po ponad dwudziestu latach.
„Skórę, w której żyję” bardzo dobrze się ogląda, fabuła nie nudzi i nie rozczarowuje. Na koniec film otwiera się na wiele interpretacji – etycznych, społecznych, genderowych. Polecam ten film przede wszystkim osobom, które znają i lubią twórczość Almodóvara.