Planking – nowa i dziwna moda

Na kominie. Na półce sklepowej. Na schodach, balkonie czy na dachu samochodu. Czym dziwniejsze miejsce, tym lepiej. Bo przecież jakoś trzeba się wyróżnić. Po flash mobach i lipdubach przyszła kolejna moda, tym razem na planking. Wydaje się on jednak być „zjawiskiem”, którego popularności nie da się wytłumaczyć. Zjawiskiem mogącym fascynować jedynie internautów bądź osoby znudzone wszystkim, co może się kojarzyć ze słowem „normalność”.

Internauci uwielbiają dzielić się swoimi znaleziskami w sieci. W internecie granice nie istnieją. Najchętniej rozpowszechniane są zabawne, ekstremalne, żenujące albo obrzydliwe zdjęcia lub filmy. Swego czasu triumfy popularności święcił forfiter czy Hardkorowy Koksu, ostatnio cytuje się kazania kontrowersyjnego polskiego księdza oraz coraz chętniej podziwia dokonania osób uprawiających planking.

Wikipedia definiuje planking jako zabawę polegającą na położeniu się w miejscu publicznym na brzuchu, twarzą w dół i z rękami wyciągniętymi wzdłuż ciała, a następnie fotografowaniu się w takiej pozycji. Początkowo kładziono się na parkiecie w klubach lub barach żeby rozbawić tym publiczność. Pomysł chwycił, więc zaczęto go utrwalać na fotografiach i chwalić się tym w sieci.

Planking polega więc na tym by kłaść się twarzą w kierunku ziemi i leżeć nieruchomo niczym kłoda w jak najbardziej nietypowym lub publicznym miejscu. Mogą to być bolid formuły pierwszej, sklepowa półka, ruchome schody, kosz na śmieci, skrzynka na listy czy koszykarski kosz. Leżącą osobę (albo osoby) należy sfotografować, a zdjęcie umieścić w sieci. I już.

Zabawa powstała w Australii, a nazwę swoją wywodzi się od angielskiego słowa „plank” czyli „deska”, dosłownie – „deskowanie”, „udawanie deski”. Nie jest to zjawisko nowe – planking znany był już wcześniej w Wielkiej Brytanii jako „lying down game”, w Korei Południowej jako „udawanie trupa”, a we Francji – „na brzuchu”. Ale dopiero teraz zyskał tak ogromną popularność.

W dużej mierze przyczynił się do tego internet. Fani tej nietypowej zabawy skupiają się wokół wyrastających jak grzyby po deszczu stron internetowych, for i profili na portalach społecznościowych. Wzrastające zainteresowanie tym zjawiskiem tworzy modę na „bycie deską”. Oficjalna strona w serwisie facebook.com poświęcona plankingowi ma już ponad 565 tys. fanów, ich liczba powiększa się jednak bardzo szybko.

Codziennie dodawane są tam dziesiątki zdjęć dokumentujących wyczyny entuzjastów tej zabawy, a pochlebne komentarze pod najbardziej spektakularnymi fotografiami dodatkowo motywują do coraz odważniejszych wyczynów. Podobnie jest w serwisie YouTube, gdzie na hasło „planking” pojawia ponad sześć tysięcy krótszych lub dłuższych materiałów filmowych oraz na Flickr.com, na którym jest już ponad tysiąc nietypowych zdjęć.

Do Polski zjawisko plankingu dociera nieśmiało, ale już zyskało sobie pierwszych zagorzałych fanów. Choćby na profilu najbardziej znanego portalu społecznościowego ma setkę „lubiących”. Czy jednak moda na uprawianie plankingu przyjmie się na stałe, czas pokaże.

Powszechnie uważa się, że planking to nowa alternatywa dla tych, którzy znudzili się innymi sieciowymi przebojami jak lipdub czy flash mob. Potrzebują oni nowych wyzwań, choćby nie miały one najmniejszego sensu. Przyjmuje się, że praprzodkiem plankingu może być zwiastun filmu „Program”, który powstał w 1993 roku. Pojawiła się w nim scena, która wywoała masowy oddźwięk wśród amerykańskich nastolatków. Główny bohater filmu kładzie się na żółtej linii na środku autostrady, a samochody przejeżdżają nad nim. Chyba nie trzeba mówić, co chciały sprawdzić dzieciaki po obejrzeniu tej sceny w filmie.

Na razie zdaje się, że planking najpopularniejszy jest w Australii i to media robią mu dodatkową darmową reklamę. Coraz częściej australijscy celebryci w ramach zamanifestowania czegoś bądź też wyrażenia swojej radości „plankują”! Nawet australijski rysownik satyryczny Jon Kudelka sparodiował premier Julię Gillard i ogłoszony przez nią budżet państwa, przedstawiając Gillard plankującą na budżecie.

W Australii odnotowano już przypadki zwolnienia za plankowanie w pracy i chwalenie się tym w sieci. Jednak informacją, która naprawdę poruszyła cały świat była śmierć Australijczyka, który w maju tego roku spadł z balkonu podczas plankingu. Chłopak zabił się w wyścigu o najbardziej szalone zdjęcie. Po tym incydencie czołowi propagatorzy plankingu zachęcać zaczęli do robienia zdjęć w miejscach zabawnych, ale nie niebezpiecznych. Czy to wystarczy żeby ludzie chcący uprawiać planking dwa razy pomyśleli, zanim wybiorą miejsce zrobienia zdjęcia?

Zdania na temat plankingu są podzielone. Jedni uważają, że to świetna zabawa, a nawet przewrotnie nazywają ją „sportem”. Inni twierdzą, że to wymysł znudzonych ludzi, którzy mogliby zająć się czymś pożytecznym. Wszyscy chętni mogą zaś podziwiać kolejny internetowy hit, o którym zapewne zapomnimy za miesiąc, dwa lub pół roku.

Za: www.studente.pl, www.technologie.gazeta.pl, www.slowodnia.wordpress.com.