Serdecznie dziękujemy za tak liczny udział w konkursie z manufakturą Kostka Mydła. Do wygrania były fantastyczne zestawy kosmetyków kąpielowych i pielęgnacyjnych.
Po burzliwych naradach postanowiliśmy nagrodzić autorów poniższych komentarzy, które jednoznacznie wskazują, że jesień nie musi być nudna i szarobura:
Gosia589
Mój najlepszy sposób na poprawę humoru w okresie jesiennym to zajęcie się ulubionym hobby, którym jest decoupage. Polega to na ozdabianiu zwykłych przedmiotów serwetkami papierowymi i wtopienia ich w tło za pomocą farb. Nigdy nie myślałam o tym, że będę sama potrafiła to robić. Wszystko zaczęło się od kolczyków. Zobaczyłam takie piękne w internetowym sklepie i wtedy po raz pierwszy dowiedziałam się co do decoupage. Niektórzy pewnie by wydali pieniądze i zakupili od razu tą biżuterie, ale nie ja. Ja musiałam zrobić ją sama. Dopiero wtedy byłabym usatysfakcjonowana. Rozpoczęłam od czytania na ten temat, w końcu kupiłam odpowiednie preparaty i zaczęłam tworzyć. Z tego względu, że jestem samoukiem musiałam sama się nauczyć tego fachu na zasadzie prób i błędów. Każda pochwała mojej rodziny podnosiła mnie na duchu i dodawała siły w tym co robiłam. Od razu pokochałam to zajęcie. Wtedy dowiedziałam się, że jeśli się bardzo chce można samemu stworzyć coś pięknego, albo coś bezużytecznego zamienić w coś wartościowego. Zrobiłam trochę biżuterii, pudełek, butelek i innych przedmiotów i zostałam doceniona. Najpierw przez rodzinę i znajomych, którzy oczywiście w każde święta otrzymywali prezent zrobiony przez zemnie. Następnie poznałam osoby, które robią to co ja i teraz dzielę się moimi wyrobami z innymi.
Takaja
Kiedy aura za oknem nie rozpieszcza, łatwo poddać się jesiennej chandrze, tudzież przygnębieniu, zniechęcającym skutecznie do jakiejkolwiek aktywności. Nie warto jednak…
Lepszym rozwiązaniem jest nauczenie się dostrzegania pozytywnych aspektów jesieni i wykorzystania ich dla sprawienia sobie małych przyjemności. Mam takie swoje sprawdzone „umilacze”, które pozwalają przetrwać mi pochmurne jesienne dni oraz wieczory w dobrym samopoczuciu. A o to i kilka z nich:
1. Gorąca kąpieli z dodatkiem olejku, o odprężającym, pobudzającym zmysły do działania aromacie egzotycznych owoców, niwelującym ogromną tęsknotę za słonecznym latem .
2. Masaż z wykorzystaniem kosmetyków o intensywnym zapachu dojrzałych w słońcu soczystych wiśni, przywodzącym na myśl beztroskie lata dzieciństwa i wakacje spędzane u Dziadków na wsi w domu otoczonym ogromnym wiśniowym sadem, w którym uwielbiałam przebywać.
3. Gorąca czekolada ze szczyptą chili, wypita w przepastnym fotelu, podczas, gdy otulona miękkim, przyjemnym w dotyku kocem, „oddaję się” zaległej lekturze z przyjemnością sięgając po ulubione praliny z nadzieniem orzechowym. Ich wyjątkowy smak, skutecznie poprawia humor, tłumiąc wyrzuty sumienia, że nie powinnam, bo przecież jestem na diecie :)
4. Wspólne wraz z domownikami pieczenie szarlotki na kruchym spodzie, z dodatkiem kandyzowanej skórki pomarańczy, rodzynek i cynamonu, z kratką na wierzchu, polaną podwójną porcją lukru o smaku cytrynowym. Cudowny zapach wyciągniętego z piekarnika ciasta, roztaczający się po całym domu, zwiastujący pyszny podwieczorek, sprawia, że nic mi do szczęścia więcej nie potrzeba. No może jedynie własnej roboty soku malinowego dodanego do gorącej herbaty, stanowiącej idealny dodatek do ciasta.
5. Delektowanie się aromatyczną, rozgrzewającą zupą, przygotowaną z zebranych podczas rodzinnego weekendowego wypadu do lasu grzybów, z dodatkiem dużej ilości makaronu i świeżego koperku.
To tylko nieliczne sposoby na poprawienie sobie samopoczucia, gdy za oknem szaro, buro i ponuro. Myślę, że każdy człowiek powinien chcieć znaleźć swoje własne. Odkąd zaczęłam doceniać te wszystkie małe przyjemności, znacznie lepiej znoszę jesień, której niegdyś tak bardzo nie lubiłam.
Halina Kot
Nagrodami w konkursie są 3 zestawy kosmetyków kąpielowych i pielęgnacyjnych. W skład każdego zestawu wchodzą:
1) Sól do stóp zmiękczająca
2) Półkula kąpielowa nagietkowa
3) Półkula kąpielowa waniliowa
4) Półkula kąpielowa trawa cytrynowa
5) Mydło Lawendowe
6) Puder oczyszczający różany
O NAGRODACH
Sól do stóp zmiękczająca
Sól do stóp zmiękczająca zawiera w swoim składzie pełną minerałów kłodawską sól kamienną, nawilżające perełki mocznika, wygładzającą glinkę niebieską oraz aromaterapeutyczne olejki eteryczne z pomarańczy, lawendy i rozmarynu.
Idealnie sprawdzi się podczas domowych zabiegów pedicure, będzie też pretekstem do chwili relaksu w domowym SPA. Zapach olejków eterycznych unoszących się podczas kąpieli będzie miał działanie aromaterapeutyczne, uspokajające i rozluźniające.
Sól do stóp jest też idealnym kosmetykiem do podarowania w prezencie, bo dzięki niej bez słów powiesz obdarowanej osobie „Jesteś dla mnie ważna. Chcę podarować Ci chwilę dla siebie”.
Półkula kąpielowa nagietkowa
Półkula kąpielowa nagietkowa zawiera w swoim składzie delikatnie oczyszczającą skórę sodę oczyszczoną oraz tonizujący kwasek cytrynowy. Dodatkowo wzbogacona jest odżywczym dla skóry pełnym mlekiem, a także dużą ilością nierafinowanego, obłędnie pachnącego oleju kokosowego, ekstraktem olejowym z nagietka lekarskiego sporządzonym na bazie delikatnego oleju ze słodkich migdałów, oraz pielęgnującym skórę olejem marchewkowym.
Półkule wrzucone do wanny wypełnionej ciepłą wodą rozpuszczają się musując. Uwalniają tym samym ze swojego wnętrza moc ekstraktu nagietkowego, mleka, olejów i olejków eterycznych. Po kąpieli należy spłukać ciało ciepłą wodą i delikatnie osuszyć ręcznikiem. Skóra będzie odżywiona i nawilżona bez konieczności nakładania balsamu.
Półkula kąpielowa waniliowa
Półkula kąpielowa waniliowa zawiera w swoim składzie delikatnie oczyszczającą skórę sodę oczyszczoną oraz tonizujący kwasek cytrynowy.
Dodatkowo wzbogacona jest łagodzącą skrobią ziemniaczaną, a także dużą ilością nierafinowanego, obłędnie pachnącego oleju kokosowego, delikatnym olejem ze słodkich migdałów i mieloną laską wanilii.
Półkule wrzucone do wanny wypełnionej ciepłą wodą rozpuszczają się musując. Uwalniają tym samym ze swojego wnętrza moc ekstraktu nagietkowego, skrobi, i olejów. Po kąpieli należy spłukać ciało ciepłą wodą i delikatnie osuszyć ręcznikiem. Skóra będzie odżywiona i nawilżona bez konieczności nakładania balsamu.
Półkula kąpielowa trawa cytrynowa
Półkula kąpielowa trawa cytrynowa zawiera w swoim składzie delikatnie oczyszczającą skórę sodę oczyszczoną oraz tonizujący kwasek cytrynowy. Dodatkowo wzbogacona jest odżywczym dla skóry pełnym mlekiem, a także dużą ilością nierafinowanego, obłędnie pachnącego oleju kokosowego, ekstraktem olejowym z trawy cytrynowej sporządzonym na bazie delikatnego oleju ze słodkich migdałów, oraz pielęgnującym skórę olejem konopnym.
Półkule wrzucone do wanny wypełnionej ciepłą wodą rozpuszczają się musując. Uwalniają tym samym ze swojego wnętrza moc ekstraktu z trawy cytrynowej, pełnego mleka, nierafinowanych olejów i olejków eterycznych. Po kąpieli należy spłukać ciało ciepłą wodą i delikatnie osuszyć ręcznikiem. Skóra będzie odżywiona i nawilżona bez konieczności nakładania balsamu.
Mydło Lawendowe
Mydło lawendowe, w każdym gramie przepełnione mocą lawendy. Z potrójną ziołową mocą – lawendowym olejkiem, lawendowym naparem i olejowym wyciągiem z lawendy lekarskiej. Oliwa z oliwek stanowi niemal 40% użytych tłuszczy w recepturze, co sprawia, że lawendowe kostki są wyjątkowo pielęgnujące i odżywcze dla skóry. Spora ilość masła shea gwarantuje puszystą, kremową pianę. Olejek eteryczny z lawendy posiada działanie uspokajające i antyseptyczne, to dzięki niemu kostki swoim aromatem przywołują prowansalskie lato, nawet w środku zimy.
Puder oczyszczający różany
Puder oczyszczający do twarzy różany to kosmetyk przeznaczony do codziennego, delikatnego oczyszczania skóry twarzy. Usuwa on nadmiar sebum, łagodnie oczyszcza pory skóry, delikatnie usuwa martwy naskórek pozostawiając skórę miękką i nawilżoną.
Biała glinka delikatnie usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry, jednocześnie dostarcza jej niezbędnych minerałów, wygładza i ujednolica koloryt. Mąka owsiana koi i regeneruje skórę wrażliwą, normalizuje wydzielanie sebum i przywraca skórze naturalne Ph. Dodatkowo dzięki zawartemu w swoim składzie beta-glukanowi przywraca skórze odpowiednie nawilżenie i poprawia jej elastyczność. Sproszkowane płatki róży damasceńskiej są bogate w witaminę C i przeciwutleniacze dzięki czemu rozjaśniają zmęczoną cerę i intensywnie ją regenerują . Olej z pestek róży mocno nawilża, odżywia i uelastycznia skórę. Ekstrakt z aloesu i alantoina łagodzą podrażnienia, wygładzają skórę i przyspieszają gojenie się ran.
więcej na: Kostka Mydła – ręcznie robione kosmetyki naturalne (kostkamydla.pl)
W czasach mego dzieciństwa „sielskiego anielskiego” JESIEŃ miała w sobie pierwiastek MAGICZNY, który sprawiał, że jej atrybuty wzbudzały radość i sprzyjały długim, beztroskim zabawom na powietrzu…. . Któż z nas nie znikał częściowo w kaloszach w „toni” kałuży, nie zbierał „BRĄZOWYCH DIAMENTÓW” ZWANYCH KASZTANAMI, czy nie podrzucał LIŚCI W PARKU NICZYM NAJSZCZERSZE ZŁOTO… . A już taniec z parasolką, szturchaną przez wiatr to był niemalże obowiązek podczas powrotu ze szkoły do domu…. . Na samo wspomnienie tychże chwil łezka kręci się w oku… . Dziś jako osoba, która przekroczywszy 35 rok życia znalazła się jak to ujął Dante Alighieri „w wędrówce życia na połowie czasu”, obdarzona MELANCHOLIJNYM usposobieniem, nie darzę tejże pory roku szczególną sympatią, może dlatego, że kocham ciepło i słońce… . Dlatego muszę mieć w zanadrzu „COŚ”, co od razu wyciągnie mnie z okowów smutku i sparwi, że poczuję się lepiej. A idealnym do tego jest mój swoisty „PLAN” o nieco enigmatycznym kryptonimie 5 x „K”. I tak sidam sobie wygodnie na nieco już wysłużonej KANAPIE, otulam się mięciutkim KOCYKIEM, w jednej ręce trzymam ciekawą KSIĄŻKĘ, w drugiej KIELISZEK dobrego wina, a na kolanch trzymam „kogoś”, kto jest megakumulacją ciepła i piękna w jednym, czyli mojego KOTA-Grosika. I to jest właśnie mój sposób na poprawę humoru zwłaszcza w długie,jesienne wieczory.
W czasach mego dzieciństwa „sielskiego anielskiego” JESIEŃ miała w sobie pierwiastek MAGICZNY, który sprawiał, że jej atrybuty wzbudzały radość i sprzyjały długim, beztroskim zabawom na powietrzu…. . Któż z nas nie znikał częściowo w kaloszach w „toni” kałuży, nie zbierał „BRĄZOWYCH DIAMENTÓW” ZWANYCH KASZTANAMI, czy nie podrzucał LIŚCI W PARKU NICZYM NAJSZCZERSZE ZŁOTO… . A już taniec z parasolką, szturchaną przez wiatr to był niemalże obowiązek podczas powrotu ze szkoły do domu…. . Na samo wspomnienie tychże chwil łezka kręci się w oku… . Dziś jako osoba, która przekroczywszy 35 rok życia znalazła się jak to ujął Dante Alighieri „w wędrówce życia na połowie czasu”, obdarzona MELANCHOLIJNYM usposobieniem, nie darzę tejże pory roku szczególną sympatią, może dlatego, że kocham ciepło i słońce… . Dlatego muszę mieć w zanadrzu „COŚ”, co od razu wyciągnie mnie z okowów smutku i sparwi, że poczuję się lepiej. A idealnym do tego jest mój swoisty „PLAN” o nieco enigmatycznym kryptonimie 5 x „K”. I tak sidam sobie wygodnie na nieco już wysłużonej KANAPIE, otulam się mięciutkim KOCYKIEM, w jednej ręce trzymam ciekawą KSIĄŻKĘ, w drugiej KIELISZEK dobrego wina, a na kolanch trzymam „kogoś”, kto jest megakumulacją ciepła i piękna w jednym, czyli mojego KOTA-Grosika. I to jest właśnie mój sposób na poprawę humoru zwłaszcza w długie,jesienne wieczory.
Mój najlepszy sposób na poprawę humoru w okresie jesiennym to zajęcie się ulubionym hobby, którym jest decoupage. Polega to na ozdabianiu zwykłych przedmiotów serwetkami papierowymi i wtopienia ich w tło za pomocą farb. Nigdy nie myślałam o tym, że będę sama potrafiła to robić. Wszystko zaczęło się od kolczyków. Zobaczyłam takie piękne w internetowym sklepie i wtedy po raz pierwszy dowiedziałam się co do decoupage. Niektórzy pewnie by wydali pieniądze i zakupili od razu tą biżuterie, ale nie ja. Ja musiałam zrobić ją sama. Dopiero wtedy byłabym usatysfakcjonowana. Rozpoczęłam od czytania na ten temat, w końcu kupiłam odpowiednie preparaty i zaczęłam tworzyć. Z tego względu, że jestem samoukiem musiałam sama się nauczyć tego fachu na zasadzie prób i błędów. Każda pochwała mojej rodziny podnosiła mnie na duchu i dodawała siły w tym co robiłam. Od razu pokochałam to zajęcie. Wtedy dowiedziałam się, że jeśli się bardzo chce można samemu stworzyć coś pięknego, albo coś bezużytecznego zamienić w coś wartościowego. Zrobiłam trochę biżuterii, pudełek, butelek i innych przedmiotów i zostałam doceniona. Najpierw przez rodzinę i znajomych, którzy oczywiście w każde święta otrzymywali prezent zrobiony przez zemnie. Następnie poznałam osoby, które robią to co ja i teraz dzielę się moimi wyrobami z innymi.
Gdy na parapecie słychać jak jesień wybija miarowo rytm swojej muzyki, uwielbiam zaszyć się w fotelu, okryć się cieplutkim kocem i … Marzyć. Staram się każdego dnia dbać o jakość swoich myśli, sprawiać by było jak najwięcej tych pozytywnych. Analizuję, rozmyślam, tworzę w głowie nowe pomysły, szukam rozwiązań dla „problemów”. Staram się każdego dnia znaleźć choć kwadrans dla pobycia z samą sobą. Idealnym miejscem dla jesiennych chwil sam na sam ze sobą jest też…. wanna:) niesamowicie kuszący zapach specyfików do kąpieli, olejki do masażu na ciepło- coś niesamowitego. W łazience jest rewelacyjne pole do wygłupów. Z maseczką na twarzy robię śmieszne miny i trzymając dezodorant udaję światowej sławy piosenkarkę:-D. Po takich zabawnych chwilach wychodzę „do ludzi” pełna pozytywnej energii i uzbrojona w dobre słowa:-)
Lubię też prowokować Jesienne Szczęście, co też niniejszym czynię:-)))
Mój najlepszy sposób na poprawę humoru w okresie jesiennym to aromadziałanie.
Bo kiedy człowiek czuje zapach,
który miłe chwile przypomina,
wskakuje tryb humoru-plus,
i niestraszna nawet zima.
Pachnące mydełko,babcine konfitury,
słowem echa czystej,cudownej natury,
to jest ten prosty a skuteczny kierunek,
na jesiennego humoru ratunek.
Lubię jesienią wieczorem wyjść z domu na spacer(po całym dniu w pracy i załatwieniu obowiązków domowych).Szukając wiatru,by… przewietrzyć głowę.Wczesną jesienią łapiąc ostatnie ciepłe tchnienia lata albo tropiąc w powietrzu pierwsze ślady zbliżającej się zimy.Poźną jesienią rozglądam się po oknach i ogródkach sąsiadów,podziwiając to jak ustroili swoje domy na zbliżające się święta.
kiedy za oknem plucha i deszcz
kiedy po plecach przechodzi dreszcz
kiedy się snujesz po swoim domu
kiedy podjadasz tak po kryjomu….
wtedy do wanny ja wrzątek leję
i do tej wanny wlewam olejek
i robię pianę, tak aż po szyję
i ja w tej pianie dopiero żyje
obok też stoi kubek herbaty
aby mój przełyk nie poniósł straty –
i dobra książka, co wciąga w głąb
rozgrzeje duszy mojej ziąb
i wtedy nie jest straszna plucha
ani śnieżyca ni zawierucha
boja w tej wannie niczym królowa
wszystkie swe smutki starannie chowam
Kiedy aura za oknem nie rozpieszcza, łatwo poddać się jesiennej chandrze, tudzież przygnębieniu, zniechęcającym skutecznie do jakiejkolwiek aktywności. Nie warto jednak…
Lepszym rozwiązaniem jest nauczenie się dostrzegania pozytywnych aspektów jesieni i wykorzystania ich dla sprawienia sobie małych przyjemności. Mam takie swoje sprawdzone „umilacze”, które pozwalają przetrwać mi pochmurne jesienne dni oraz wieczory w dobrym samopoczuciu. A o to i kilka z nich:
1. Gorąca kąpieli z dodatkiem olejku, o odprężającym, pobudzającym zmysły do działania aromacie egzotycznych owoców, niwelującym ogromną tęsknotę za słonecznym latem .
2. Masaż z wykorzystaniem kosmetyków o intensywnym zapachu dojrzałych w słońcu soczystych wiśni, przywodzącym na myśl beztroskie lata dzieciństwa i wakacje spędzane u Dziadków na wsi w domu otoczonym ogromnym wiśniowym sadem, w którym
uwielbiałam przebywać.
3. Gorąca czekolada ze szczyptą chili, wypita w przepastnym fotelu, podczas, gdy otulona miękkim, przyjemnym w dotyku kocem, „oddaję się” zaległej lekturze z przyjemnością sięgając po ulubione praliny z nadzieniem orzechowym. Ich wyjątkowy smak, skutecznie poprawia humor, tłumiąc wyrzuty sumienia, że nie powinnam, bo przecież jestem na diecie :)
4. Wspólne wraz z domownikami pieczenie szarlotki na kruchym spodzie, z
dodatkiem kandyzowanej skórki pomarańczy, rodzynek i cynamonu, z kratką na wierzchu, polaną podwójną porcją lukru o smaku cytrynowym. Cudowny zapach wyciągniętego z piekarnika ciasta, roztaczający się po całym domu, zwiastujący pyszny podwieczorek, sprawia, że nic mi do szczęścia więcej nie potrzeba. No może jedynie własnej roboty soku malinowego dodanego do gorącej herbaty, stanowiącej idealny dodatek do ciasta.
5. Delektowanie się aromatyczną, rozgrzewającą zupą, przygotowaną z zebranych podczas rodzinnego weekendowego wypadu do lasu grzybów, z dodatkiem dużej ilości makaronu i świeżego koperku.
To tylko nieliczne sposoby na poprawienie sobie samopoczucia, gdy za oknem
szaro, buro i ponuro. Myślę, że każdy człowiek powinien chcieć znaleźć swoje własne. Odkąd zaczęłam doceniać te wszystkie małe przyjemności, znacznie lepiej znoszę jesień, której niegdyś tak bardzo nie lubiłam.
Nie ma lepszego sposobu na poprawę humoru niż rozgrzewająca herbata po rosyjsku. Poniżej prezentuję autorski przepis:
– czarna herbata – najlepiej sypana
– ulubiona konfitura – polecam jakąś z dodatkiem imbiru
– przezroczysty eliksir dobrej zabawy o napięciu równym ok. 40%
– dla lubiących słodsze mikstury – można dodać cukier lub słodzik
P.S.: Nie przesadzić z eliksirem dobrej zabawy, możliwość wystąpienia delikatnych efektów ubocznych.
Mój najlepszy sposób na poprawę humoru w okresie jesiennym to ,,babski wieczór”. W ten sposób nazywam czas, kiedy odkładam wszystkie rzeczy do zrobienia na inny termin, wyłączam telefon i wylogowuję maila. Siadam wygodnie przed telewizorem w ulubionej piżamce, otulona mięciutkim kocykiem i włączam w zapętleniu ulubiony serial/film. I jedyne co wtedy robię to bezmyślnie oglądam telewizję i objadam się wszystkimi najbardziej kalorycznymi rzeczami jakie akurat udało mi się znaleźć w domu i na które mam ochotę. Nie wolno wtedy przejmować się ani brakiem ,,kontaktu” ze światem, ani pochłanianymi kaloriami, ani tworzonym bałaganem, który na czas terapii zamienia się w artystyczny nieład. Babski wieczór (mimo nazwy) można spędzić z każdym, komu również potrzebna jest pilna poprawa humoru – z przyjaciółmi, chłopakiem, mamą, psem etc., bo jest to dzień, kiedy wszystko wolno i nic nie trzeba!
Mój humor nie tak łatwo zepsuć, należę do osób, które zazwyczaj wstają prawą nogą (zasługa łóżka przy dobrej ścianie), chociaż jesienna aura nawet takim optymistom, nie do końca sprzyja. Kiedy mój wewnetrzny dobry duch przeżywa kryzys i czuję, że mam dosyć, a najchętniej kopnęłabym w ścianę lub zdewastowała inny cenny element mieszkania, wtedy (powoli zdając sobie świadomość z narastającego niezadowolenia) spontanicznie rzucam telefon gdzieś daleko (prawdopodobnie tkwiłby w mojej ręce), rozbieram się ( uff co za ulga) i napuszczam goracej wody do wanny, w tym czasie lece szybko do lodówki (szybko,bo juz mi zimno) i chwytam paczkę sera żółtego czy inne awokado, coś na co mam obecnie ochotę, raczej na słono. Wchodzę do gorącej wanny, wrzucam kule do kąpieli i czuje jak rozluźniają się moje mięśnie. W łazience unosza się cytrusowe opary, a ja zaczynam doceniać zmysł węchu. I okazuje się, że do szczęścia nie potrzeba tak wiele, a może aż tyle?