Konkurs walentynkowy z Oriflame – wyniki! | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

Konkurs walentynkowy z Oriflame – wyniki!

13 lutego 2015, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Share and Enjoy !

Shares

_Oriflame konkurs

Serdecznie dziękujemy za podzielenie się z nami wspomnieniami z pierwszej randki! Wiele ciekawych historii i niezapomnianych przeżyć było Waszym i teraz naszym udziałem, postanowiliśmy nagrodzić po obradach w redakcji autorkę NETKA, do której należy to wspomnienie:

Na samą myśl „pierwsza randka” moja dusza uśmiecha się od ucha do ucha albo od serducha do serducha. Jako nie już nastolatka, ale panna w „statecznym” wieku, mając lat dwadzieścia i trochę, na nic mi były poszukiwania tego „jedynego”. W koło kolegów miałam sporo…ale księcia na białym koniu nie było. No sam nie chciał przyjechać, a szukać mi się go nie chciało;)Dnia pewnego zaproszona zostałam na wesele mojej koleżanki. Wybrałam jednego z „kumpli” jako „pana do towarzystwa” i poszłam. Tancerka ze mnie nie była wyborowa a mój wybranek po kursach tanecznych w iście dobrym stylu deptał mi po palcach;) Takie były te nasze harce, że kątem oka szukałam innego partnera. A jak to na weselach bywa… pani i pan młody to mają w zwyczaju tańczyć ze swoimi gośćmi. No i tańczyłam z panem młodym…jeden kawałek, potem kolejny, i piąty, dziesiąty. Myślicie sobie, no ładnie, poderwała pana młodego na jego własnym weselu! Ha, też się dziwiłam, że „młody” ma tak dużo czasu aby tańczyć z „obcą babą”. Ale było miło…więc:). I wesele się skończyło. Nic nikomu nie mówiłam, że „wytańczyłam się” z młodym panem na jego własnym balu. A wesele było duuuże… gości spoooro. Łudziłam się, że może nikt nie widział jak wywijałam z szanownym małżonkiem mojej koleżanki. A jak to w dawnych czasach bywało, potem były poprawiny i popoprawiny. Jakież było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam dwóch panów młodych! Kropka w kropkę! O mało na zawał nie zeszłam z wrażenia! To ich jest dwóch? I prawie takich samych! No to nie dziwota, że taką gafę popełniłam! Uf, kamień z serca spadł, sumienie miałam czyste:) No ale, jeżeli ON jest wolny…:) Tamto wesele, to była nasza pierwsza randka, i przetańczona wspólnie prawie cała noc! W tym roku mamy 10 rocznicę ślubu…już naszego:) I nikt nie chce uwierzyć, że pomyliłam młodego pana z jego bratem. No ale w sumie, też mam na imię tak jak młoda pani:) Czyli wszystko zostało w rodzinie. A prawdziwa pierwsza randka … kiedy już wiedziałam z kim „tańczę” ..to długi, zimowy spacer. W mroźną noc, usłaną gwiazdami, ze śniegiem migoczącym od mrozu i wielkimi białymi płatkami spadającymi nam na policzki. Było pięknie… i w końcu miałam swojego księcia w bieli. Słowa były takie bezszelestne, wiatr na oszronionych gałązkach grał nam „Czekasz na tę jedną chwilę, serce jak szalone bije…” … i niech bije jeden wspólny rytm aż do końca.

serdeczne gratulacje!

Nagrodą w konkursie był 1 zestaw zapachów dla niej i dla niego: So Fever Her i So Fever Him Oriflame.

 

prosimy autorkę o przesłanie danych do wysyłki nagrody na adres: [email protected]

 

Regulamin konkursu zgodny z ogólnym regulaminem portalu.

O NAGRODACH:

Daj się ponieść namiętności z nowymi zapachami od Oriflame So Fever Her i So Fever Him. Czy potrafisz wyobrazić sobie perfumy, których zapach rozgrzewa zmysły i uwalnia najskrytsze fantazje? Kuszący, zmysłowy, magnetyczny? Zapach, który porywa namiętnością.

Takie są właśnie dwa nowe zapachy So Fever – woda perfumowana dla niej i woda toaletowa dla niego. Zapach tych perfum od razu rozgrzewa zmysły do czerwoności i sprawia, że temperatura rośnie.

So Fever Her

31099Dla kobiety wzbudzającej pożądanie. Prowokacyjny zapach orientalno-drzewny z nutą wanilii, który rozpala zmysły ogniem namiętności.

Zapach rozpoczyna się pikantnym akcentem papryczek piri pri, połączonym z orzeźwiającą nutą zapachu bergamotki i soczystej, czarnej porzeczki. Wszystko po to, aby wyzwolić intensywność gorącego uwodzenia i namiętnych wibracji.

Serce zapachu to kombinacja soczystej mirabelki, czarującego zapachu kwiatu datury wzmocnionego delikatnym a zarazem ognistym zapachem kwiatu imbiru.
Baza perfum to połączenie charyzmatycznych i słodkich nut magnetycznego zapachu drzewa sandałowego, który miesza się z czerwoną i czarną lukrecją, otoczoną zmysłową nutą zapachu słodyczy.

Poj. 50 ml. – cena regularna: 99,90 zł

So Fever Him

31074Ognisty, orientalno-drzewny zapach, któremu nie można się oprzeć. Emanuje magnetyzującą męskością już od pierwszej nuty. Mocny akcent drewna imbirowego działa na kobiety zniewalająco.

Pierwszym zapachem, który trafia do zmysłów jest elektryzująca woń mieszanki papryczek piri piri, która miesza się z akordami morskimi i orzeźwiającym zapachem soczystej pomarańczy, aby wyzwolić moc uwodzenia i ucieleśnić palące pożądanie.

Serce perfum to kombinacja namiętnych, zmysłowy i intrygujących nut zapachowych. Mieszanka zapachów kwiatu pomarańczy, cytrynowego geranium (pelargonii) została wzmocniona wonią kadzidła. Połączenie tych składników dało pasjonującą, ale zrównoważoną mieszankę.

Baza perfum So Fever Him zawiera zaskakująco wyjątkowe połączenie zapachów: magnetycznej paczuli, intensywną woń wanilii oraz, elektryzujący zapach drewna imbirowego, któremu nie można się oprzeć.

Poj. 50 ml. – cena regularna: 99,90 zł

 

Share and Enjoy !

Shares


Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

44 komentarzy do Konkurs walentynkowy z Oriflame – wyniki!

  1. avatar Nulek pisze:

    Ona i on. I spotkanie.
    Jakie? Gdzie? On pomysł na nie
    ma od dawna już gotowy,
    chce dziewczynę wziąć… na łowy
    (to myśliwy zapalony)
    w okolice swej ambony.
    Ona już z uciechy skacze:
    „Będą sarny i rogacze,
    dziki, zajączki puchate,
    zrobię foty aparatem!”
    Poszli. Wieczór, zmierzch i rosa.
    Ona: „Będę tańczyć bosa!”.
    On ucisza, perswaduje,
    by być cicho. Się poluje!
    Siedzą więc na rusztowaniu.
    On… nie spojrzy nawet na nią,
    tylko gapi się w lunetę,
    z widoków czerpiąc podnietę.
    Ona marznie i się złości:
    „I co ja mam z tej miłości?…”
    Siedzi w kącie, już wkurzona,
    tuląc aparat do łona.
    On celuje, lecz nie strzela…
    Smutny nastrój się udziela,
    księżyc wędruje po niebie…
    On dalej przy strzelbie grzebie.
    I tak siedzieli do rana…
    Pierwsza randka. Nieudana.
    Ona jednak szanse daje
    drugą – i gdy ranek wstaje
    jadą na kawę. Przy kawie
    zapomnieli noc już prawie,
    rozmowa przykre wrażenia
    w całkiem przyzwoite zmienia…
    Kaw tych było jeszcze kilka
    zamiast polowań na wilka,
    potem kolacja i kino,
    potem spacer, potem wino,
    potem… tu cenzura działa.
    I tak miłość ich związała.

    Nieważne, że potem koniec
    rozplótł na amen ich dłonie,
    wszakże liczy się przeżycie.
    Wspominam je… znakomicie. :)

  2. avatar Alice139 pisze:

    Wspomnienie pierwszej randki tak na mnie działa,
    iż przypominać bym ją chciała, chciała i chciała.
    Na zielonej łące,
    dwa serca się spotkały – w sobie kwitnące.
    Na wygodnym kolorowym kocyku,
    Wokoło pięknych kwiatów bez liku.
    Których zapach się unosił,
    Mój wówczas chłopak na randkę mnie zaprosił.
    To nie była żadna przy świecach kolacja,
    Ani ekskluzywna restauracja.
    Miejscem była prawdziwa przyroda,
    Śpiew ptaków namiętności dodał.
    To było oderwanie się od rzeczywistości,
    Serce mocniej biło, drżały kości.
    Klika godzin w niebo się wpatrywaliśmy,
    Cały czas z ręce się trzymaliśmy.
    Chmurki, które nas mijały,
    Tak jakby do nas się uśmiechały.
    Chłopak bardzo się do tej randki przygotował,
    Naprawdę bardzo mi zaimponował.
    Wszystko miał zapięte na tzw. ostatni guzik,
    By potem był tylko luzik.
    Widać było ,że serce w to włożył,
    Po prostu do randki ze mną się przyłożył.
    Mieliśmy wówczas po naście lat,
    Wtedy to inaczej wyglądał w główce świat.
    Byliśmy młodzi – życie było przed nami,
    Leżeliśmy na kocu pomiędzy kwiatami.
    Podarował mi bukiet kwiatów wcześniej zerwanych,
    Jak one pachniały – zapach niezapomniany.
    Z koszyka wyciągnął przez siebie zrobione kanapeczki
    Ach jak one smakowały – choć były to zwykłe kanapeczki.
    Boso po łące biegaliśmy,
    Namiętności się poddaliśmy.
    Wtedy to pierwszy prawdziwy pocałunek został mi skradziony,
    Ohh to była przyjemność nieziemska – z każdej strony.
    A gdy się trochę chłodniej zrobiło,
    Ciało jedno do drugiego się przytuliło,
    Ależ było miło.
    Koniec bajki i bomba,
    Kto nie pamięta pierwszej randki ten trąba.

  3. avatar Regina pisze:

    „Limeryk o zbytkach w ubytkach”

    Najpierwsza randka w Miłosnej
    Zdarzyła nam się na wiosnę
    On szczerbaty był
    I miał sporo sił –
    To wszystko było żałosne…

  4. avatar kapitan_barbarossa pisze:

    WSPOMNIENIE PIERWSZEJ RANDKI… czyli coś o czym będę zawsze pamiętać, choć wolałabym jak najszybciej zapomnieć.

    Dzień 14 sierpnia 1998 roku był pięknym dniem. Pamiętam to jak dziś, słońce niepodzielnie królujące na bezchmurnym niebie i ja tak szczęśliwa, bo właśnie dziś umówiłam się na swoja pierwszą w życiu randkę. Nic nie zapowiadało ani zbliżającej się katastrofy ani jej traumatycznych następstw. On był największym łobuzem na osiedlu, ja stałą bywalczynią miejskiej biblioteki. Myślałam, że propozycja randki to tylko pretekst do kolejnego psikusa, długo więc nie chciałam zgodzić się na spotkanie. W końcu jego urok i moja ciekawość sprawiły, że dałam się skusić, cały czas mając się jednak na baczności. Gdy ubrana w swoje ulubione dżinsy i T-shirt wyszłam przed swój blok, nawet nie licząc na jego punktualność stanęłam jak wryta. On miał na sobie garnitur! Okazało się, że na ten wyjątkowy wieczór zaplanował romantyczny wypad na zapiekanki, a ja przecież jestem taka kulturalna, więc nie wyobrażał sobie, przyjść na to spotkanie inaczej niż na galowo… Słuchałam tego wszystkiego powstrzymując śmiech, nie mogąc pojąć tej przewrotnej logiki. I kiedy tak trwaliśmy w tej przytłaczającej i wszechobecnej konsternacji, nagle zza rogu, jak koło ratunkowe, wyłoniła się prawie cała moja rodzina wracająca z cotygodniowych, piątkowych zakupów. Moja mama nawet nie zastanawiała się co robię pod klatką: „Basia dobrze, że zeszłaś weźmiesz mi te siatki” rzuciła w moja stronę. Moja randka nie zamierzała stać z założonymi rękami więc wszyscy razem wróciliśmy do mieszkania. „A to co to, jakaś akademia w bibliotece była” spytał mój tato wskazując na mojego towarzysza. „Nie, nie ja… ja po prostu nie miałem już czystych ubrań” odpowiedział Romeo znikając w drzwiach. I choć nigdy więcej już nie umówiliśmy się na randkę dzień 14 sierpnia zmienił nas dwoje na zawsze. Mojego Łobuziaka, bo przestał już być takim łobuziakiem, i mnie bo od tego czasu jak ognia unikam zapiekanek…

Dodaj komentarz do Nulek