Kobiece dolegliwości | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

Kobiece dolegliwości

16 czerwca 2011, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Share and Enjoy !

Shares

Vulvodynia – jakie są objawy i przyczyny tej przypadłości ginekologicznej?

Szereg badań prowadzonych w ostatnich latach wskazuje, że znaczna część kobiet w ciągu swojego życia cierpi na trwające dłużej niż pół roku bolesne dolegliwości ginekologiczne. Wyniki amerykańskich badań świadczą o tym, że problemy te w ciągu życia dotykają co szóstej kobiety. U podłoża niektórych z nich mogą znajdować się nie leczone infekcje czy urazy intymnych części ciała. Jednak u grupy dotkniętych dolegliwościami bólowymi kobiet badania nie wykazują obecności bakterii czy grzybicy. Niektóre kobiety z kolei odczuwają przewlekły ból w żeńskich genitaliach, czę­sto połą­czony z nie­moż­no­ścią współ­ży­cia płcio­wego, przy braku infekcji czy choroby mogącej tłumaczyć te objawy. Kobiety nią dotknięte odczuwają palący ból w zwykle okolicach przedsionka pochwy i w kroczu, którego intensywność jest zindywidualizowana, ale może być bardzo silna. Choroba uzyskała klasyfikację medyczną oraz nazwę: vulvodynia.
Znajomość  vulvodynii, nawet wśród lekarzy, jest bardzo ograniczona. Biorąc pod uwagę złożoną etiologię tych dolegliwości i brak prostego, skutecznego we wszystkich przypadkach leczenia staje się bardziej zrozumiałe dlaczego wiedza o niej jest tak rzadka. Nawet w Stanach Zjednoczonych pomimo bardzo dużego wysiłku szeregu organizacji kobiecych, lekarzy i naukowców oraz obecności zagadnienia w mediach, kobiety muszą udać się do kilku lekarzy zanim zostanie postawiona im poprawna diagnoza. Ame­ry­kań­skie bada­nia poka­zują jednak, że naj­wię­cej kobiet zaczyna cho­ro­wać na vulvo­dy­nię mię­dzy 18 a 25 rokiem życia, a naj­mniej – po 35 roku życia. W Polsce natomiast choroba jest zupełnie nieznana. Nie istnieje w oficjalnych wydawnictwach czy w programach edukacji medycznej.

Vulvo­dy­nię zwy­kle dzieli się na nastę­pu­jące podtypy:

1) Vulvo­dy­nia wła­ściwa (Generalized/​dysesthetic Vulvodynia). Na vulvo­dy­nię właściwą zwy­kle cho­rują kobiety po meno­pau­zie, ale pro­blem ten doty­czy rów­nież wielu młod­szych kobiet. Według wyni­ków badań prze­pro­wa­dzo­nych przez Sado­wika w 2000 roku 55% kobiet chorujących na vulvo­dy­nię właściwą cierpi rów­nież na inne chro­niczne cho­roby, takie jak aler­gie czy bóle pleców.
2) Vesti­bu­lo­dy­nia (nazy­wana też Vulvar Vesti­bu­li­tis Syn­drome, na język pol­ski cza­sami tłu­ma­czona jako zespół zapa­le­nia przed­sionka pochwy). W prze­ci­wień­stwie do pacjen­tek cho­ru­ją­cych na vulvo­dy­nię wła­ściwą kobiety z vesti­bu­lo­dy­nią zwy­kle odczu­wają ból tylko w trak­cie lub po dotyku czy naci­sku na vulvę. Ból ten naj­czę­ściej opi­sy­wany jest przez pacjentki jako „palący”, „pie­kący” czy „prze­szy­wa­jący”, a wywo­łują go zwy­kle takie czyn­no­ści jak: bada­nie gine­ko­lo­giczne, seks, zakła­da­nie tamponów czy jazda na rowe­rze. Wiele kobiet bar­dzo boli zwy­kłe sie­dze­nie. Ból może nawet poja­wiać się przy nosze­niu obci­słych ubrań czy bielizny. Bada­nia Wit­kina z 2000 roku wska­zują, że kobiety cho­ru­jące na vesti­bu­lo­dy­nię mają gene­tyczne predys­po­zy­cje do pro­duk­cji więk­szej ilo­ści sub­stan­cji che­micz­nych wywo­łu­ją­cych czy zwięk­sza­ją­cych stan zapalny. Wiele badań (np. Bohm-​​Starkea z 1998 roku) świadczy także o tym, że u pacjen­tek z vesti­bu­lo­dy­nią znaj­duje się wię­cej zakoń­czeń ner­wo­wych w przed­sionku pochwy niż u zdro­wych kobiet. Ste­wart pisze, że kobiety cho­ru­jące na vesti­bu­lo­dy­nię czę­sto cier­pią rów­nież na inne pro­blemy zdro­wotne, takie jak powta­rza­jąc się zatwar­dze­nia czy roz­wol­nie­nia, skur­cze w brzu­chu, zespół jelita wraż­li­wego, ból pęche­rza i czę­ste odda­wa­nie moczu (śród­miąż­szowe zapa­le­nie pęche­rza – inter­si­stial cysti­tis), zespół chro­nicz­nego zmę­cze­nia, migreny, uogólnione bóle sta­wów i mię­śni (fibro­mial­gię). Na tej pod­sta­wie nie­któ­rzy naukowcy wysu­nęli hipotezę, że u kobiet cier­pią­cych na vesti­bu­lo­dy­nię wystę­puje nie­do­bór sub­stan­cji che­micz­nych potrzeb­nych do pro­duk­cji endor­fin, które odgrywają ważną rolę w natu­ral­nym radze­niu sobie z bólem.
Nie­które kobiety cier­pią zarówno na vulvo­dy­nię wła­ściwą, jak i vestibulodynię. Szacuje się, że na vesti­bu­lo­dy­nię cierpi znacz­nie wię­cej kobiet niż na vulvo­dy­nię właściwą. Dr E. Ste­wart pisze, iż do jej kli­niki w Bosto­nie zgła­sza się pięć razy wię­cej pacjen­tek z obja­wami vesti­bu­lo­dy­nii niż vulvo­dy­nii właściwej. Średni wiek kobiet z vesti­bu­lo­dy­nią jest niż­szy niż kobiet z vulvo­dy­nią wła­ściwą i według danych podawanych przez dr Gla­zera i dr Rodke w USA wynosi 32 lata. Auto­rzy pod­kre­ślają, że na vestibu­lo­dy­nię cierpi także wiele młod­szych kobiet, w tym nastolatek.
Ponadto z vulvo­dy­nią czę­sto współ­wy­stę­pują nastę­pu­jące cho­roby, które rów­nież wywo­łują ból pochwy lub vulvy:
1) Nawra­ca­jące zapa­le­nie pochwy lub vulvy (Cyc­lic Vulvovaginitis),
2) Der­ma­tozy vulvy (Vulvar Dermatoses).
Ważny pro­blem dla wielu kobiet cier­pią­cych na vulvo­dy­nię sta­nowi także pochwica, czyli nie­za­leżne od woli skur­cze mię­śni wokół wej­ścia do pochwy.
Przyczyny vulvodynii nadal pozostają w dużej mierze niewiadomą. Przez wiele lat sądzono, że dolegliwości te wynikają przede wszystkim z problemów psychologicznych, jednak dziesiątki badań (wykazujących np. że u kobiet cierpiących na tę chorobę występuje zbyt duża gęstość zakończeń nerwowych) definitywnie obaliły te hipotezy. Wyniki sze­regu przepro­wa­dzo­nych do tej pory badań ukazują nato­miast, czym vulvo­dy­nia nie jest: cho­robą prze­no­szoną drogą płciową, infek­cją, cho­robą nowo­two­rową. Nie stanowi rów­nież pro­blemu o pod­łożu psycho­lo­gicz­nym. Wśród moż­li­wych przyczyn powo­du­ją­cych vulvo­dy­nię wskazuje się uszko­dze­nia ner­wów, czyn­niki gene­tyczne i/​lub nad­mierną gęstość zakończeń ner­wo­wych wywo­łu­jącą nadwraż­li­wość skóry. Jest to bardzo istotne, gdyż bardzo wiele cierpiących kobiet w przeszłości słyszało, że ich problem tkwi w głowie. Obecnie lekarze są przekonani o tym, że vulvodynia jest realną, fizyczną chorobą, choć nadal niestety nie są zgodni co do tego, w jaki sposób należy ją leczyć. Należy podkreślić, że wielu specjalistów uważa, że duża grupa pacjentek, którym stawiana jest diagnoza pochwicy w rzeczywistości cierpi na vulvodynię i wymaga medycznej pomocy.
Historie kobiet cierpiących na vulvodynię często są zaskakująco podobne – przez wiele lat są one bezskutecznie leczone na różnego rodzaju infekcje (grzybicze, bakteryjne), jednak ból nie ustępuje. Ból może być odczuwany stale (w przypadku vulvodynii właściwej) lub tylko przy dotyku przedsionka pochwy, np. podczas stosunku płciowego, badania ginekologicznego, jazdy na rowerze czy nawet długotrwałego siedzenia (ten podtyp choroby nazywany jest vestibulodynią). Ból ten jest zwykle opisywany przez kobiety jako palący, ale może też być przeszywający, ćmiący, uwierający itd. Pod­czas bada­nia gine­ko­lo­gicz­nego pacjentki cier­pią­cej na vulvody­nię wła­ściwą zwy­kle nie widać żadnych zmian, które mogłyby świad­czyć o tak inten­syw­nym bólu, dla­tego tak czę­sto trudno pacjent­kom uzy­skać jest dia­gnozę. Cza­sami widać pewne zaczer­wie­nie­nie lub lekką opu­chli­znę, jed­nak zmiany te nie wska­zują na tak silny ból, na jaki narze­kają cier­piące na tę cho­robę kobiety. Aby postawiona została diagnoza vuvlodynii należy przede wszystkim wykluczyć wszelkie inne źródła bólu – infekcyjne, dermatologiczne, hormonalne itd. W tym celu lekarz zbiera szczegółową historię choroby pacjentki, a także przeprowadza wszelkie niezbędne badania. Ponadto za pomocą wacika delikatnie dotyka bolesnych miejsc w przedsionku pochwy, żeby sprawdzić, czy kobieta cierpi na podtyp vulvodynii zwany vestibulodynią.
Obecnie nie istnieje niestety jedna skuteczna metoda leczenia vulvodynii. Wiadomo, że jest cho­robą chro­niczną, która zwy­kle ma ogromny wpływ na jakość życia, funk­cjo­no­wa­nie i sek­su­al­ność kobiety. Stosowanych jest wiele różnych prób leczenia, zależnie od specyfiki objawów i historii choroby każdej pacjentki. W krajach, w których vulvodynia jest rozpoznawaną chorobą specjaliści stosują leczenie farmakologiczne, fizjoterapeutyczne oraz – w niektórych przypadkach – chirurgiczne. Ważny jest także fakt, że w wyniku chro­nicz­nego bólu u wielu pacjen­tek cier­pią­cych na vulvo­dy­nię (zarówno na vulvo­dy­nię wła­ściwą, jak i vesti­bu­lo­dy­nię) powstają zmiany w mię­śniach dna mied­nicy – nastę­puje wzrost tzw. napię­cia pod­stawo­wego (mię­śnie są cały czas napięte) oraz obni­że­nie kon­troli woli­cjo­nal­nej (kobiety mają mniej­szą kontrolę nad tym, czy napi­nają czy też roz­luź­niają mię­śnie). Dla­tego współ­praca z doświad­czo­nym fizjo­te­ra­peutą może bar­dzo pomóc wielu pacjentkom. Zważywszy na fakt, jak ogromny wpływ vulvodynia ma na psychikę kobiety ważnym elementem leczenia może stanowić współpraca z psychologiem, psychoterapeutą czy seksuologiem. Lekarze podkreślają, że pierwszym krokiem przy tego rodzaju bolesnych dolegliwościach powinno zawsze być wyeliminowanie wszystkich czynników, które mogą podrażniać vulvę (srom): stosowanie mydeł, kremów, środków perfumowanych czy chemikaliów. Należy także unikać noszenia obcisłych spodni czy bielizny (najlepsza jest bielizna bawełniana biała). Kobieta powinna także dbać o to aby nie wykonywać czynności, podczas których duży nacisk na vulvę może pogorszyć dolegliwości (dla wielu chorych taką czynnością jest np. jazda na rowerze). Bardzo ważne jest, aby kobieta nie angażowała się w takie aktywności seksualne, podczas których odczuwa ból.
Spe­cja­li­ści pod­kre­ślają, że vulvo­dy­nia jest nadal bar­dzo nie­do­strze­ga­nym proble­mem, co utrud­nia lecze­nie i zwięk­sza poczu­cie osa­mot­nie­nia i cier­pie­nia dotknię­tych nią kobiet. Z badań nie­dawno prze­pro­wa­dzo­nych pod nad­zo­rem dr Bernarda Har­lowa z Uni­wer­sy­tetu Har­wardz­kiego wynika, że nawet 13 mln kobiet w Stanach Zjednoczo­nych może w swoim życiu cho­ro­wać na vulvo­dy­nię. Wyniki różnych badań wska­zują, że w USA na Vulvo­dy­nię cho­ruje mię­dzy 3 a 16% kobiet. Cierpienie i  dramat wieloletnich, desperackich prób szukania pomocy to natomiast realia kobiet chorych na vulvodynię w Polsce. W USA i Europie Zachodniej istnieją dziesiątki organizacji, gdzie kobiety mogą dostać wsparcie choćby w postaci potwierdzenia, że są chore, że jest to problem, w końcu miejsca gdzie mogą pisać o swoim wycieńczeniu, przerażeniu albo o ty, jak udało im się wyzdrowieć. Ponieważ choroba ma tak przewlekły, trudny i społecznie nieakceptowany charakter, jej dewastujący wpływ niszczy życia kobiet, ale również ich bliskich i rodzin.
na podstawie: www.vulvodynia.pl

Zobacz również:

  1. Nie lekceważ nadżerki!
  2. Grzybica wewnętrzna
  3. Czy torbiele są groźne?
  4. Najczęstsze choroby miejsc intymnych
 

Share and Enjoy !

Shares


Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz