Po czym rozpoznać nimfomankę? | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

Po czym rozpoznać nimfomankę?

29 listopada 2022, dodał: malgosia74
Artykuł zewnętrzny

Share and Enjoy !

Shares

 

 

Większość ludzi nie wie, co tak do końca oznacza to słowo. Potocznie nimfomanką nazywa się kobietę bardzo lubiącą seks. Przez niektórych mężczyzn jest to nawet określenie uważane za komplement.

Dlatego też nimfomania jest tematem żartów i anegdot. Niektórzy też uważają nimfomanię za groźne zboczenie. Na jej temat krąży wiele mitów. W rzeczywistości jest to choroba, która bardzo utrudnia życie, a jej leczenie jest trudne i długotrwałe.

Jak poznać nimfomanię?

Pod nazwą „nimfomania” kryje się uzależnienie od seksu występujące u kobiet. Jego natężenie może być zmienne. Kobieta uzależniona od seksu odczuwa nieodpartą chęć odbycia stosunku i dlatego wszystkie jej myśli koncentrują się wokół niego. Mimo, że stara się nie poddać swojej pokusie, wie, że z nią nie wygra. Po rozładowaniu napięcia podczas seksu, odczuwa pustkę i pogardę dla siebie. Obiecuje sobie najczęściej, że to już ostatni raz i że zapanuje nas swoim życiem. Obietnice te jednak przestają mieć znaczenie wraz z chwilą, gdy coś wyzwoli w niej myśl o seksie. Nimfomania może być wrodzona lub objawić się z czasem, często występuje okresowo w wieku dojrzewania.

zobacz też:

Erotyczna mapa ciała kobiety

Nimfomania to bardzo przykre zaburzenie, które potrafi wyniszczyć chorego człowieka. Dlatego tak ważne jest wsparcie otoczenia i bliskich osób, zdających sobie sprawę z powagi tej dolegliwości i nie uznających jej za coś fajnego.

Odkąd seks przestał być tematem tabu i wszystkie media wykorzystują go jako wabik na potencjalnego widza czy klienta, trudno wyobrazić sobie, że może on być źródłem cierpienia i udręki. A jednak, gdy nirwana uniesień cielesnych staje się cisnącą potrzebą, nad którą tracimy kontrolę, stajemy się prawdziwymi uzależnionymi.

zobacz też:

Jak kobieta osiąga orgazm: kilka wskazówek i faktów

W dobie liberalizmu seksualnego dostęp do tematyki erotycznej i wszelkiej maści zabawek urozmaicających życie zmysłowe nie stanowi dla nikogo problemu. Jedno kliknięcie myszką może przenieść nas do świata, gdzie wszystkie fantazje są zaspokojane natychmiast. Jednak to ciągłe poszukiwanie coraz nowych i nowych źródeł rozkoszy w końcu zaczyna przybierać rozmiar obsesji, z której ciężko się uwolnić.

Na czym polega nimfomania, jak z nią walczyć oraz… czy walczyć w ogóle?

 

Jak podaje Wikipedia, nimfomania to chorobliwie wzmożony popęd płciowy u kobiet, który przesłania inne potrzeby człowieka. Nimfomania (u mężczyzn satyriasis) potrafi być bardzo uciążliwa i traktowana jest jako zaburzenie czynności seksualnych. Bywa przejściowa, jednak bardzo często utrzymuje się przez bardzo długi czas, a nieleczona może trwać od momentu rozpoczęcia dojrzewania aż do śmierci. Jest uciążliwa nie tylko dla samej chorej osoby, ale i dla jej partnerów. Często takie zaburzenie uniemożliwia stworzenie związku partnerskiego. Co można zrobić, żeby ją przezwyciężyć?

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że nimfomanię da się wyleczyć. W tym celu osoba chora musi udać się do seksuologa – ten zacznie od leków obniżających popęd seksualny, a następnie rozpocznie leczenie, które powinno być połączone z terapią u psychologa bądź psychoterapeuty. Ale to tylko czubek góry lodowej. Walka z nimfomanią powinna zacząć się dużo, dużo wcześniej…

Przyczyny nimfomanii

Do głównych przyczyn nimfomanii zalicza się:
– zaburzenia i trudności emocjonalne
– niskie poczucie własnej wartości
– lęk przed zaangażowaniem emocjonalnym
– problemy z radzeniem sobie ze stresem
– molestowanie lub wykorzystywanie seksualne

 

zobacz też:

Co to jest petting – czyli jak rozbudzić kobietę….

Zagrożenia

Jak każde uzależnienie, nimfomania znacząco wpływa na życie kobiety. Całym jej postępowaniem kieruje przede wszystkim seks i chęć zaspokojenia nadmiernego popędu. Taka osoba nie jest zdolna wejść w zdrowy związek i stworzyć trwałą więź emocjonalną. Także jej odczuwanie przyjemności z seksu jest zaburzone, ponieważ nie łączy się on z miłością, ani bliskością, jedynie służy zaspokojeniu.

Złudne może się wydawać, że prawdziwe uczucie „wyleczy” kobietę z jej zaburzeń – przestanie odczuwać ciągłą chęć odbycia stosunku lub będzie się zaspokajać tylko w stałym związku. Nimfomania jest chorobą psychiczną i nie ustępuje samoistnie. Dlatego jeżeli ma się jakiekolwiek wątpliwości odnośnie prawidłowości życia seksualnego, dobrze udać się do lekarza.

 

Jeśli to ty masz ten problem…

Wtedy możesz sobie nawet nie zdawać sprawy, że jesteś chora. Pomyślisz, że po prostu bardzo lubisz seks – jak reszta ludzi na świecie, więc co miałoby być w tym złego? Jednak gdy sfera płciowa zdominuje twoje życie do tego stopnia, że nie będziesz mogła spokojnie skoncentrować się na swoich zajęciach i obowiązkach, a interesował cię będzie jedynie seks, to alarm, że masz zaburzoną równowagę między racjonalną a chorobliwą seksualnością.

Uświadomienie sobie, że jesteś chora i masz z tym duży problem, jest już połową sukcesu. Wielu ludzi nie traktuje poważnie swojej przypadłości, uważając ją nawet za coś… pozytywnego. Na dłuższą metę jednak wzmożone uprawianie seksu dla samego aktu seksualnego nie jest niczym dobrym. Dlatego przyznanie się do problemu to pierwszy sukces na drodze do zdrowia.

Zanim wybierzesz się do specjalisty, walkę z nimfomanią warto zacząć od rozmowy z bliską osobą. Ktoś zaufany, znający powagę sytuacji, powinien starać się ograniczyć twoje nadmierne kontakty seksualne i nie prowokować sytuacji, które mogłyby do nich doprowadzić. Unikanie imprez, spotkań w zatłoczonych miejscach o późnych porach to drobne, ale skuteczne metody, aby przezwyciężyć nimfomanię. Przyjaciel akceptujący cię jako osobę uzależnioną od seksu i przymykający na to oko, tak naprawdę tylko ci szkodzi. Czy wiedząc, że bliska osoba jest chora, np. na nerwicę, nie zaleciłabyś jej leczenia? Oczywiście, że tak – i w przypadku nimfomanii jest tak samo, bo to zaburzenie jak każde inne.

Samotna walka z nimfomanią jest arcytrudna, ale jeśli osoba chora się bardzo zmobilizuje i zaweźmie, ma szansę może nie na całkowite wyleczenie, ale przynajmniej na złagodzenie choroby. Zablokowanie stron internetowych o treściach pornograficznych czy próba niezwracania uwagi na wszystkich nowo poznanych mężczyzn to krok w bardzo dobrym kierunku. Najlepiej, gdy praca nad sobą połączona jest z regularnymi wizytami u specjalisty – wtedy okres leczenia znacznie się skraca.

Jeśli ktoś ci bliski ma ten problem…

 

Często dzieje się tak, że osoba chora na nimfomanię zakłada rodzinę, bo nie zdaje sobie sprawy ze swojego zaburzenia. Nie zdaje sobie z niego sprawy również osoba z nią związana. Uznawanie, że „ten typ tak ma” to krzywda dla obu stron. Jeśli zauważysz, że ktoś z twoich bliskich ma z tym problem (albo, co gorsze, twoja druga połowa), porozmawiaj z nią o tym. Jest to wstydliwa dolegliwość, ale dotyka wielu ludzi. Szufladkowanie kogoś słowami „zboczeniec”, „łatwa” czy „erotoman” jest błędem. Nawet gdy rozmowa wydaje się bardzo ciężka i krępująca, warto ją podjąć, zwłaszcza kiedy czujemy, że coś jest nie tak u tej bliskiej nam osoby.

Zastanów się, czy dobrym rozwiązaniem nie byłoby wspólne chodzenie do psychologa?

Oczywiście, nie chodzi o to, żebyście siedzieli koło siebie ramię w ramię w czasie sesji u specjalisty, ale dla osoby chorej świadomość, że ktoś czeka na nią za drzwiami, jest bardzo ważna. Ponieważ leczenie może być bardzo trudne i długie, osobę chorą trzeba stale wspierać, żeby ta przedwcześnie nie zrezygnowała z terapii.

U kobiet jest to szczególnie widoczne – nasz rozwój seksualny związany z emancypacją był o wiele bardziej gwałtowny i dynamiczny, a wzrost prestiżu społecznego i niezależności majątkowej dodatkowo pobudził nasz apetyt na coraz to lepsze i mocniejsze zaspokoajanie naszych potrzeb, z częstym sprowadzaniem mężczyzny do roli przedmiotu erotycznego lub nawet całkowitym wykluczaniem jego udziału osiąganiu spełnienia.

Wedle specjalistów uzależnienie od niekwestionowanej cielesnej przyjemności jest najbardziej obsesyjne dla naszej psychiki. Rozkosz seksualna angażuje bardzo wiele neuro-hormonów takich jak endorfina, dopamina i oksytoksyna, które oddziałują na olbrzymi zasięg naszej codziennej aktywności – od fizycznego odczuwania orgazmu aż po samopoczucie emocjonalne i samoocenę. Wysokie i intensywne dawki tych hormonów wprowadzają nas z wolna w stan ciężkiego uzależnienia. U kobiet objawia się to najczęściej wymuszoną potrzebą stymulacji gadżetami erotycznymi, które same w sobie nie stanowią zagrożenia, jeśli są elementem harmonijnego współżycia. Gdy jednak stają się warunkiem niezbędnym do osiągnięcia zadowolenia, kobieta wchodzi w fazę auto-erotyzmu. Stosunki z mężczyzną zaczynają być coraz bardziej rozczarowujące i jedynie masturbacja z użyciem wibratorów itp. przynosi ukojenie.

Seksuolodzy są zgodni co do pozytywnych aspektów masturbacji – pozwala ona kobietom lepiej zrozumieć mechanizm osiągania przyjemności, rozładowuje stres, pomaga nabrać energii i poprawić samopoczucie. Ale znów przesada i uzależnienie od tej formy seksualności prowadzi do dewiacji.

 

Najpoważniejsze skutki seksoholizmu to podobnie jak w przypadku innych nałogów znaczące pogorszenie kontaktów społecznych i więzi międzyludzkich. Oprócz problemów z ułożeniem sobie życia uczuciowego, znalezieniem partnera a nawet utrzymaniem dawnych przyjaźni – osoba uzależniona zwykle skupia się wyłącznie na zaspokojaniu własnych pragnień – dochodzi również do fizycznych dolegliwości związanych z nadużyciem zabawek erotycznych: podrażnienia pochwy i narządów płciowych, tworzenia się cyst, a nawet zakażeń.

Leczenie powinno przede wszystkim skupić się na psychoterapii i stopniowym powrocie do świata stosunków międzyludzkich. Pacjentkom często podaje się środki uspokające i uczy się je jak samodzielnie zapanować nad dążeniem do rozkoszy.

Dzisiejsze skandale to mały pikuś w porównaniu z tym, co działo się na dworach, które opisuje Elwira Watała w książce „Wielkie nimfomanki”.

 

Świat wybujałej erotyki panującej na dworach Francji, Szkocji, królestwa Neapolu, w Wersalu czy… na Kremlu. Najnowsza książka Elwiry Watały przedstawia barwne portrety kobiet (Pauliny Borghese, Emmy Hamilton, Marii Stuart, Izabeli Bawarskiej, George Sand, Wieroczki Dawidowej, Haliny Breżniewej) jako istot bezwolnych, ulegających swoim chorobliwym skłonnościom seksualnym.

Erotyki w najbardziej chorym wydaniu należy szukać właśnie w “Wielkich nimfomankach”. Jakie rzeczy działy się na Kremlu? Z czego powinny słynąć francuskie dwory? Czy Polska powinna być kojarzona z nieuleczalnie chorymi nimfomankami?

Temat jest śliski, jednak autorka bez wstydu ani ukrywania szczegółów prezentuje nam światowe niewyżyte waginy. Co więcej – autorka nie ocenia zachowania kobiet rozwiązłych. Wyczuwa się nawet nutę współczucia wobec tego, co je spotyka. Mężczyźni natomiast są słabi i służą tylko do zaspokajania kobiecych potrzeb.
Autorka pisze ciekawie. Zwracając się co rusz do czytelnika nie pozwala oderwać się od lektury. Mimo, że książka nie należy do najcieńszych, lektura nie zajmuje dużo czasu.

„ Dziennik nimfomanki”

 

Wszystko ewoluuje, co zrozumiałe. Świat pędzi do przodu na złamanie karku, a my razem z nim. Nasze myśli, słowa i czyny kreują rzeczywistość oraz na tę rzeczywistość reagują, tworząc bez przerwy nowych nas, coraz lepiej do nowych czasów przystosowanych. Częścią tej ewolucji jest spuścizna czasów minionych. Nie wszystko nowe bierze się z nikąd: to często stare, tylko podrasowane, podkręcone, poddane totalnemu tuningowi. Ot, chociażby taki staruszek seks. Niby egzystuje poza nawiasem czasu, niby – technicznie rzecz ujmując – w wymiarze czysto cielesnym nie wykształcił na przestrzeni wieków niczego nowego… Co jednak nie jest prawdą. Sama mechanika kopulacji od zarania dziejów pozostała niezmienna, z czego można wnioskować, ze zmienił się tylko kontekst działań, co z kolei jest prawdą. Niemniej kontekst to nie tylko to, co nas otacza, ale i to, co siedzi w nas samych. Na obecnym etapie ewolucji zaczęliśmy postrzegać rzeczywistość przez pryzmat siebie. To znak naszych czasów. Otuleni kokonem wygodnego egoizmu staliśmy się istotami sterylnymi i samowystarczalnymi, co dotyczy również płaszczyzny czysto seksualnej. Nie oznacza to jednak, że do samozaspokojenia wystarczą nam wyłącznie własne ręce i – w skrajnych przypadkach – usta, o nie! Bo ewoluując staliśmy się nie tyle egoistami, ile WYRAFINOWANYMI egoistami. Dlatego techniki masturbacji ewoluowały wraz z nami, czerpiącymi garściami z neotechnologicznych dobrodziejstw. Kosmiczne wręcz wibratory, udające żywe twory dmuchane lale czy też… inni ludzie. Tak, tak, Panie i Panowie: szczytem seksualnej ewolucji i seksualnego wyrafinowania stał się onanizm żywym człowiekiem, czyli najdoskonalszym gadżetem służącym nowym nam do samozaspokojenia.

I o tym właśnie jest „ Dziennik nimfomanki”: o onanizmie drugim człowiekiem. Człowiek jest tu potraktowany czysto instrumentalnie i służy tylko i wyłącznie do zaspokojenia chuci drugiego człowieka. Czy to w sferze cielesnej (miłość fizyczna) czy to w sferze duchowej (miłość duchowa) każdy z bohaterów filmu skupiony jest wyłącznie na sobie. Jeśli pragnie, to tylko dlatego, że ON pragnie; jeśli kocha, to głównie dlatego, że ON kocha; uczucia drugiej strony wydają się nie mieć tutaj większego znaczenia…

Zobacz również:

  1. Erotomanka czyli kobieta hiperseksualna
  2. Czy nimfomanka to kobieta zepsuta?
  3. Dewiacje seksualne
  4. Swingowanie czyli zamiana partnerami

Share and Enjoy !

Shares


Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

15 komentarzy do Po czym rozpoznać nimfomankę?

  1. avatar On pisze:

    Mam to samo może czlowiek musi się tym przejesc tylko nie ma z kim tego zrobić jak narazie to jest cierpienie

  2. avatar Gosia pisze:

    A jeśli ja ciągle odczuwam potrzebę, ale jestem w związku i nie chce z nikim innym tylko z partnerem, kochamy się i lubimy eksperymentować a oprócz tego kiedy go nie ma masturbuję się często (widujemy się tylko na weekendy, bo mieszkamy w innych miastach) Jestem mu wierna, nie myślę o innych, to nie moja bajka aby bzykać się przygodnie z nieznajomymi, jednak potrzebuję często:) Nie potrafię osiągnąć orgazmu z partnerem, muszę sobie pomóc :) Ale nie przeszkadza mi to ani jemu, jednak zbliżenia są cudowne pełne emocji, uczucia, po każdym stosunku czuję jakbym kochała go co raz bardziej :) Gdzie jest ta granica? Jak ja rozpoznać? Kiedy tak na prawdę można uznać, że jest się chorym, a nie po prostu mającym duży temperament?

    • avatar rafał pisze:

      Gosiu – ale ilu partnerom sprawiasz przyjemność za co z cała pewnością są ci wdzięczni. To jest bardzo pożyteczny efekt Twojego problemu.

  3. avatar Bet pisze:

    Ja jestem z okolic wawy. Do kogo mogę udać się po pomoc?

  4. avatar Krzysztof pisze:

    Jestem 32-letnim mężczyzną, kulturalnym i podobno bardzo przystojnym. Mieszkam w GDAŃSKU. Cierpię na nimfomanię od lat. Wielokrotnie próbowałem samodzielnie pozbyć się tej choroby, ale niestety wszystkie próby okazały się bezskuteczne. Dlatego też szukam poważnej kobiety z podobnym problemem, kobiety, która mnie zrozumie i w pewnym sensie pomoże.

  5. avatar Ona pisze:

    Kurde tak sobie to czytam i jakbym widziala siebie, już wiem że jestem chora, A nie umiem z tego wyjść. Ciągle chce jednego to już jest męczące…

    • avatar nimfoman pisze:

      Powinnaś się cieszyć na stare lata może już się nie chcieć 😂

    • avatar rafał pisze:

      Może świadomość,że wielu partnerom sprawiłaś przyjemność za co są na pewno Ci wdzięczni jest dla Ciebie pewnego rodzaju satysfakcją i pociechą.

  6. avatar Nimfoman pisze:

    Chętnie poznam nimfomankę w celu pozbycia się tej przypadłości :)

  7. avatar Vinci pisze:

    Co też Księdza przyciągnęło na artykuł o nimfomanii……?
    Może chęci do grzechu?…..

  8. avatar ksiądz pisze:

    grzech, czyli diabeł wchodzi gdzie chce i przynosi cierpienie, choroby, ten jeden z tematów uzależnienia i beznadziei jest powszechnym zjawiskiem z którego wyrwać może jedynie Jezus Chrystus.

  9. avatar iwona pisze:

    wiem ze nimfomania jest uleczalna do jakiego lekarza sie zglosic help pomocy

Dodaj komentarz do Ona