Przykro mi, że musisz to przeżywać. Wiem, że to trudne... właściwie to nie znajduję słów pocieszenia, mimo że sama przeszłam już wiele i wiesz co? Nie przypominam sobie po prostu, żeby jakieś słowa pocieszenia działały w takich sytuacjach.
Chyba po prostu musisz przejść przez to, bo skoro sprawa rozwodowa w maju, to jeszcze cała historia nie jest zakończona, domknięta, i może dlatego jeszcze nie rozpoczął się u Ciebie proces "zdrowienia". Ja po ostatniej relacji z mężczyzną wpadłam w depresję, zrezygnowałam z wielu rzeczy, które potencjalnie mogłyby mnie wyciągnąć z dołka, zaniedbałam obowiązki, wszystko i przez to zaczęłam wpadać jeszcze głębiej. Teraz od dwóch miesięcy męczę się z bezsennością, która dodatkowo dezorganizuje mi życie.
Jeśli mogę Ci coś poradzić, to nie izoluj się. Tak, wiem, napisałaś, że czujesz się samotna, ale nie izoluj się jeśli tylko masz możliwość przebywać między ludźmi, bo Cię to pochłonie. Jak za bardzo wypadniesz ze zwykłej, zajmującej codzienności, to będzie trudniej wrócić na właściwy tor. Bądź dzielna na co dzień. Przeżywanie smutku, zawodu, żalu za tym, co się zainwestowało i straciło, konieczność przeplanowania reszty życia to cholernie trudne, ale jeśli nie wypełnisz sobie czymś życia już teraz, to będziesz brnąć w smutek, w samotność. Teraz musisz znaleźć w sobie siłę, żeby siebie samą z tego wyciągnąć.