Tak, tak można i tak się właśnie dzieje, co dzień wokół nas, ale chciałem Szanowna Kasiarzyno, upiec tu dwie pieczenie na jednym ogniu. Rozprawić się z ich nieczystymi duszami naraz.
Kuocie - o czym tu mówić, nie trzeba było "kompromitujących taśm" - skoro minister pracy aplikował o pracę za granicę (czytaj Europarlament - bardziej dosadnie uberfasada kłamstw ponad rodzimymi fasadami), to o czym my mówimy?
Wespół z rządzącymi jako pierwszych do czeluści piekielnych posłałbym "ekonomistów".
Jak nazwa wskazuje powinni myśleć ekonomicznie, jednak "ekonomia" dziś odbiega od wszelkiego rozsądku i logiki.
Podobał mi się jeden cytat - nie pamiętam czyj - może to był Garfield (ale nie Kuot)? Brzmiał jakoś tak: "każdy kto wierzy, że za pomocą dodrukowania pieniądza można usprawnić jakąkolwiek gospodarkę jest albo idiotą, albo ekonomistą".
A, że nasz pęd do "ojropy" wiąże się właśnie z wiecznym dodrukowywaniem pieniądza lub też przyspieszaniem tempa zadłużania się jednostek czy to marko, czy mikro-, jestem za tym by uciekać od niej.
Jednak tak wielu phhh menażerów nagle potraciłoby swoje Lexusy i maszyny przetwórcze z leasingu, że pewnie nigdy do tego nie dojdzie.
Niestety na straży starego systemu stoi tak ogromna masa pozadłużanych pożal się matko boska "biznesmenów", że na pewno od tego nie uciekniemy. Kto dziś prowadzi biznes i nie jest zadłużony? Kto (oprócz milagro i mnie) nie jest zadłuzony w skali osobistej?
No i znowu wyszła z tego misja, ale przecież jest to też swego rodzaju "Związek na odległość" ten nasz mariaż z UNRĄ.