Odp: Jaka bielizna
Niezły hardkor! Facet musiał być wniebowzięty!
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 10 11 12 13 14 … 17 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Niezły hardkor! Facet musiał być wniebowzięty!
niechcemisie była crazy girl...
Summerlove, to było u niego na chacie i on ją znał, bo jakąś tam miętę mieli, ale wybrał mnie. Byłyśmy bardzo dobrymi koleżankami. W sumie nadal się kumplujemy. Chciałyśmy mu dać dwa w jednym na pożegnanie, ale nie chciał. Poza tym trochę ciekawe byłyśmy.
Teraz za nic w świecie bym czegoś takiego nie zrobiła, bo go kocham. Serce by mi pękło gdybym zobaczyła jak kogoś dotyka, albo ktoś dotyka jego. Dobra, czasem jakaś taka fantazja się pojawi, ale to na takiej zasadzie jak fantazje o gwałcie na przykład - czasem kobieta sobie niby to wyobrazi, ale nie chciałaby tego przeżyć naprawdę. Oszalałabym z bólu gdyby, nie daj Boże, coś takiego się stało. Takie zabawy z partnerem może i byłyby czasami fajne, ale kiedy ja kocham to nie ciągnie mnie do czegoś takiego. Nie dzielę się!
Nie kręć, to Ty go wybrałaś a nie on Ciebie! Zawsze to dziewczyna decyduje
Pod tym zwględem jestem tradycjonalistką - jeśli chłopak mi się podoba pozwalam się poderwać, jeśli nie, nie pozwalam.
A wybrał mnie on, bo ja się nie wtrącałam, myślałam że oni coś tam do siebie będą mieć, ja nie byłam zainteresowana żadnym facetem, właśnie w tym czasie, dokładnie na dniach, jak to się mówi, zakończyłam krótki romansik dwutygodniowy i już mi się nie chciało następnego póki co. Przestał się migdalić z tamtą a zaczął przyjaźnić ze mną, po miesiącu przyjacielskich relacji poszliśmy do łóżka (tzn. znaliśmy sie już wtedy od ponad roku). To zainteresowanie nim zrodziło się z przyjaźni, dobra, jest bardzo pociągający, ale mi to nie wystarczyło wcześniej, miałam swoje sympatie, a jego traktowałam jak kumpla. Dopiero jak się zaprzyjaźniliśmy.
No cóż, skomplikowane to wszystko
To te romansiki dwutygodniowe tak wszystko komplikują...
I kto tu moralizuje i poucza - sama masz co nie co za pazurkami a byś chciała żeby inni żyli jak w zakonie!
To do mnie było?
I skąd wiesz co bym chciała? Pisałam Ci już - nie próbuj nawet dochodzić motywacji kobiety i tego co ona naprawdę ma w głowie, bo myslimy inaczej niż wy, męskie rozumowanie nie doprowadzi Cię do rozumienia kobiety.
A zakon to ostatnie czego by chciała dziewczyna zabawiająca się w biały dzień na ławce za posterunkiem policji, ha ha. Ja szukałam tylko faceta, który pod względem temperamentu będzie taki jak ja i będzie miał granice wierności tam gdzie ja - czyli kogoś, kto będzie do mnie pasował, nie nakazywałam sobie, jemu i innym aby robili tak czy inaczej. Moim zdaniem w związku bardzo ważne jest dopasowanie. Żeby nie było, że jedna strona robi coś, co rani drugą i żeby nie było tak, że jedna strona lubi raz na miesiąc, a druga ma 10x większe potrzeby, bo takie związki się rozpadają. Ja znalazłam i tyle. Reszta niech robi co chce, tylko nie lubię kiedy ludzie sami zawalają a potem się dziwią, że im źle i nie widzą w tym swojej winy.
Piszesz, że chciałabym, żeby inni żyli jak w zakonie. Inni, czyli kto?
Jeśli dla Ciebie bycie wiernym to życie w zakonie to powodzenia, będzie Ci potrzebne, ale bez wierności szczęścia w związku nigdy nie doświadczysz, a wiesz dlaczego? Bo jak miłość to i wierność. Wierność wypływa z prawdziwego uczucia, nie jest przymusem ani obowiązkiem. Ktoś kto kocha po prostu nie interesuje się kimś innym niż obiektem swojego uczucia. A we dwoje można robić takie rzeczy jakich profesjonalistki nie potrafią (ani męskie ani damskie), bo dwie osoby się znają, wyczuwają się i mogą spełniać swoje najskrytsze pragnienia. Są osoby, które pragną głębokiej relacji z jednym człowiekiem, są takie, które wolą mieć kilka mniej zobowiązujących relacji jednocześnie. I ja to rozumiem, nic do tego nie mam. Tylko jeśli komuś jeden to za mało, niech się z jednym nie wiąże, bo z siebie zrobi szmatę, a komuś zrobi krzywdę.
Jakby widzieli nawet to by nic nie powiedzieli. Znam paru, to są lepsze zboczuchy niż my tu na forum razem wzięci
Nie wątpię, znam i ja, ale nie posuwam się do pewnych rzeczy. Znam parę, która rozbierała się tańcząc przy rurze po pijaku i potem wszyscy mieli sensację, że ona do stringów założyła zwykłą wkładkę higieniczną. Znam dziewczyny, które pokazywały na mieście biusty przechodniom, bo to je kręciło. Znam pary, które umawiają się z innymi parami. Ja nie chcę żeby mnie w pewnych okolicznościach widziano, fajna jest świadomość, że ktoś mógłby, ale gdyby jednak widział nie kręciłoby mnie to. I nie zamierzam pokazywać biustu oraz innych części intymnych nikomu poza moim facetem.
Czasem jak na dyskotece która za dużo wypije to też jest na co popatrzeć, laski mają zwariowane pomysły wtedy
Zależy co kto lubi. Najważniejsze, żeby oboje lubili to samo jeśli mają ze sobą kręcić. No bo jeśli facetowi podoba się, że np. dziewucha od razu robi laskę w wc na dyskotece, niech się liczy z tym, że innemu też zrobi od razu. Niektórzy lubią takie rzeczy.
Nawet więcej niż niektórzy
Tylko kto bardziej - dziewczyna woli zdradzać chłopaka, czy chłopaka kręci rozpustna dziewczyna i nieważne, że będzie go zdradzać.
Czasem tak człowieka zakręci że sie na to nie zwraca uwagi i nie wierzy sie w to co o niej mówią na mieście...
Z tym masz rację w 100%. Rzeczywiście tak jest, że jak się zabuja to nie chce wierzyć. Pokazują go palcami, a on nie wie o co chodzi.
Pokazywali mi znajomi dziewczynę, która robiła to ze wszystkimi braćmi swojego chłopaka i urodziła im dzieci, a on myśli, że to jego. Ożenił się chyba nawet z nią. Kumple mu mówili, ale on nie wierzył. Było nawet tak, że przychodzili do ktoregoś z braci, a tam ona szła na pokoje z którymś z braciszków i było słychać co robią. Długo mu nie mówili, bo nie wiedzieli jak, a jak już powiedzieli to nie uwierzył.
A zafascynowanie i zauroczenie nie zawsze się w miłość przeradza, ale zawód boli i tak bardzo.
Ważne żeby odróżnić jedno od drugiego i mieć dystans do tej tzw. miłości
Trudno, wiem o tym. Ale stracić wzrok i słuch aż w takim stopniu, to zadziwiające...
Boli mnie trochę, że większość facetów trzeba sobie ułożyć. A oni durnie myślą i mówią, że "babę to sobie trzeba wychować". Jednemu takiemu odpowiedziałam:"Wychowuje sie dzieci, nie partnerkę." Zgasiło, ale nie na długo, zdania i tak nie zmienił.
Ten akurat nie był mój. Znajomy mojego. Współczuję żonie. A zresztą, jeśli jej odpowiada stanie przy garach i odrabianie lekcji za dzieci to jej sprawa.
Strony Poprzednia 1 … 10 11 12 13 14 … 17 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź