Brak światła zabija? | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

Brak światła zabija?

29 listopada 2012, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Share and Enjoy !

Shares

Przedłużające się okresy jesieni czy zimy i brak słońca powodują u osób podatnych na tego typu zmiany meteorologiczne stany depresyjne, charakteryzujące się obniżeniem nastroju i utratą energii życiowej.

depressie

Przyczyną jest zaburzenie – depresja afektywna sezonowa tzw. SAD (seasonal affective disorder) dwu- lub jednobiegunowa (zaburzenia depresyjne nawracające). Depresja ta może rozpoczynać się nawet w listopadzie i trwać do marca lub nawet połowy kwietnia.
Depresja sezonowa nie jest chorobą nową. Już bowiem w pracach starożytnych i średniowiecznych lekarzy jest wiele wzmianek, które można uznać za nawiązanie do depresji zimowej. Jednak dokładne określenie znaczenia tych źródeł jest trudne, ponieważ, zdaniem historyków medycyny, do czasu wojen napoleońskich określenie „melancholia” było czymś w rodzaju worka, do jakiego wrzucano wszystkie choroby psychiczne, których wspólnym mianownikiem było występowanie niewielkiej liczby urojeń*. Termin depresja sezonowa wprowadził Lewy i wsp. (1982) na określenie takiej depresji, której początek i koniec przypada na tę samą porę roku. Określenie praktycznie oznacza to samo, co depresja zimowa, choć ściśle rzecz biorąc nie są to synonimy, gdyż występuje jeszcze depresja letnia, bardzo rzadka w Polsce, częstsza natomiast w innych krajach. Przełomem we współczesnej historii depresji zimowej było opublikowanie przez Rosenthala i wsp. (1984) opisów pacjentów z cyklicznie występującym zaburzeniem afektywnym, które zostało określone, jako choroba afektywna sezonowa.
Zimowa depresja może utrudnić, lub wręcz uniemożliwić wypełnianie codziennych obowiązków i czerpanie radości z życia. Podczas ciemnych, zimowych dni może brakować energii witalnej. Ludzie bywają smutni, a ich kreatywność i wydolność spadają. Są mniej zainteresowani światem zewnętrznym i innymi ludźmi, odczuwają zwiększoną potrzebę snu, mają zmniejszone lub wyraźnie pobudzone łaknienie, przestają też odczuwać pociąg seksualny. Wiele z nich chciałoby po prostu położyć się do łóżka, zakryć głowę kołdrą i nie wychodzić stamtąd aż do wiosny. Zresztą niektórzy eksperci traktują SAD właśnie, jako formę snu zimowego. Typowym objawem jest też znaczne zwiększenie apetytu na węglowodany, występujące zwłaszcza u kobiet. Zwiększonemu apetytowi najczęściej towarzyszy wyraźne zwiększenie masy ciała, od kilku do nawet kilkunastu kilogramów*.
Naukowcy twierdzą, że przyczyną zimowej chandry jest zmniejszona ilość światła dziennego docierającego do siatkówki oka we wczesnych godzinach rannych, co powoduje zakłócenie cyklu snu i rytmu wydzielania hormonów. Nasz organizm w czasie ciemności oraz w trakcie snu produkuje melatoninę – hormon odpowiedzialny za regulowanie zasypiania, budzenia się oraz faz snu, ale także za starzenie się komórek ciała. Wydzielanie melatoniny stymulowane jest przez ciemność i blokowane przez światło. Zmienia się też stężenie w mózgu serotoniny, która odpowiada za kontrolę nastroju. Zbadano, że wpływ braku światła na depresję jest największy krajach północnych – aż 11% populacji Anglii i Szwecji cierpi na depresję, a tym czasem w Argentynie, Brazylii i Grecji na depresję cierpi zaledwie 1% populacji*. Przypadłość ta występuje najczęściej u osób między 30-tym a 60-tym rokiem życia, a aż 80% cierpiących z powodu braku światła to kobiety. Dwie trzecie chorych nawet nie wie, co im dolega.
221
Zimowa depresja objawia się najczęściej zmęczeniem, nadmiernym apetytem, sennością i drażliwością, a przede wszystkim brakiem nastroju. Często występują też bóle żołądka, serca i kręgosłupa. Zdarzają się również ataki płaczu, poczucie winy i stany lękowe. Zimowej depresji nie należy lekceważyć. Jeśli jej objawy utrzymują się dość długo, warto wybrać się do specjalisty. Wcześniej trzeba jednak wypróbować domowe sposoby.
Do utrzymania dobrego samopoczucia potrzeba stałej, codziennej dawki światła o natężeniu minimum 4000 luksów. Najpowszechniej stosowanym sposobem leczenia jest wystawianie się przez kilka godzin dziennie na światło. By nie dać się depresji, należy korzystać jak najwięcej ze światła naturalnego odbywając, co najmniej pół godziny spaceru dziennie, np. do pracy. Zbawienny jest też zimowy odpoczynek w plenerze – śnieg odbija promienie słoneczne, więc nasz organizm otrzyma podwójny zastrzyk energii o dużym natężeniu. Dodatkowo korzystne jest połączenie spacerów z regularnymi ćwiczeniami fizycznymi na świeżym powietrzu. Samopoczucie poprawią systematyczne seanse w solarium – 10 minut tygodniowo, które mają ,,symulować’’ dłuższe letnie dni. Najlepiej od listopada do kwietnia korzystać z takich zabiegów, jeśli oczywiście finanse na to pozwolą.
Należy też odpowiednio się odżywiać. Codzienne posiłki powinny być wzbogacone w magnez i selen – pierwiastki te znajdziemy w czekoladzie, kakao, orzechach, płatkach owsianych czy otrębach. Wg terapii dr Gersona, depresji zapobiega też dieta, która opiera się na spożywaniu dużej ilości surowych soków warzywno – ziołowo – owocowych.
Zimowej depresji może też zaradzić fototerapia, czyli leczenie białym, jaskrawym światłem. Już starożytni medycy kazali swym pacjentom zwracać oczy w kierunku słońca. Pierwszy Instytut Światła, w którym leczono chorych na gruźlicę, powstał w 1898 roku, a jego założyciel Duńczyk Niels R. Finsen za swe osiągnięcia otrzymał w 1903 roku Nagrodę Nobla. W Skandynawii lampy do fototerapii znajdują się prawie we wszystkich ośrodkach zdrowia i portach lotniczych, a także w wielu biurach. W Niemczech używa się ich w blisko 180 klinikach i szpitalach*, a we Francji fototerapia uważana jest za najlepsze lekarstwo na chandrę.
Lecznicze światło z lamp do fototerapii ma natężenie od 2.500 do 10.000 luksów. Fototerapia polega na codziennym naświetlaniu oczu sztucznym jasnym światłem. Do uzupełnienia niedoboru światła słonecznego wystarczą dwa seanse dziennie – rano i wczesnym wieczorem (co najmniej na dwie godziny przed snem) po 30-60 minut. Czas naświetlania zależy przede wszystkim od intensywności promieni. Najczęściej jest to 5-10 zabiegów. Fototerapia jest skuteczna w 80 procentach przypadków i szybko przynosi efekty. Już po paru dniach jej stosowania odczuwa się ulgę i poprawę nastroju, zmniejsza się też senność i stabilizuje się apetyt. Naświetlanie lampą do fototerapii jest bardzo wygodne, ponieważ można je stosować w warunkach domowych. Jest też bezbolesne i nie niesie ze sobą niebezpieczeństwa oparzenia skóry, ponieważ lampy nie emitują promieniowania ultrafioletowego. Objawy niepożądane, jak podrażnienie oczu czy ból głowy, występują sporadycznie i dają się szybko wyeliminować poprzez skrócenie czasu naświetlania i zwiększenie odległości od źródła światła. Fototerapia nie może być stosowana tylko u osób zażywających leki, które wywołują nadwrażliwość na światło np. chloropromazyny, litu, imipraminy, amiodaronu, hydrochlorotiazydu oraz u ludzi ze schorzeniami narządu wzroku, jak: jaskra, zwyrodnienie barwnikowe siatkówki czy choroby soczewki. Fototerapia nie powinna być prowadzona w trakcie ataku migreny. Fototerapię oferują zwykle gabinety odnowy biologicznej, a także niektóre przychodnie medycyny naturalnej. Coraz częściej stosują ją również psychiatrzy i neurolodzy.
W Polsce lampy do fototerapii pojawiły się stosunkowo niedawno. Pierwsza polska lampa do fototerapii Fotovita powstała w Łodzi i została zbudowana przez inżynierów z „Ultra-Viol” we współpracy z fizjologami i psychiatrami Akademii Medycznej im. L. Rydygiera w Bydgoszczy. Obecnie w sprzedaży są trzy rodzaje lamp emitujących światło o natężeniu 9500, 5000 i 3200 luksów. Wszystkie posiadają niezbędne atesty.
Alternatywne metody terapii światłem, takie jak symulacja świtu, umożliwiająca leczenie podczas snu, czy też przenośne przyłbice świetlne, nie są zbyt dobrze zbadane i trudno je z całą odpowiedzialnością polecać. Wyniki badań wskazują, że barwne światło monochromatyczne (zielone) jest równie skuteczne jak światło białe, mogłoby więc także być stosowane w terapii, jednak źródła światła monochromatycznego są zwykle droższe niż światła białego.
Niewiele badań dotyczy stosowania leków przeciwdepresyjnych w terapii depresji zimowej. Najobszerniejsze i najlepiej udokumentowane dane dotyczą stosowania fluoksetyny i sertraliny, choć poważnym problemem jest długi czas, jaki musi upłynąć do wystąpienia pełnej reakcji na lek. Podstawowa przewaga fototerapii nad farmakoterapią polega właśnie na znacznie większej szybkości działania tej pierwszej metody.
Za alternatywne metody leczenia depresji zimowej uznawana jest też psychoterapia i akupunktura i leki ziołowe, np. preparaty z wyciągiem z dziurawca, terapia esencjami kwiatowymi Dr Bacha czy seria preparatów regeneracyjnych Energy.
Chociaż można samemu rozpoznać objawy depresji sezonowej, warto uzyskać potwierdzenie diagnozy od lekarza specjalisty. Depresja może być bowiem sygnałem innej poważnej choroby (np. choroby Parkinsona, stwardnienia rozsianego, zaburzenia czynności tarczycy) lub może być również spowodowana niepożądanym działaniem leków przyjmowanych z różnych przyczyn.
*Ł. Święcicki: Depresja zimowa – epidemiologia, etiopatogeneza, objawy i metody leczenia, Psychiatria w Praktyce Ogólnolekarskiej, tom 7, nr 1/2007, s. 15-21.

Zobacz również:

  1. Kiedy należy przeprowadzić detoks organizmu?
  2. Dlaczego się śmiejemy?
  3. Czego potrzebuje Twój mózg aby mieć dobry humor?
  4. Jak walczyć z depresją?

Share and Enjoy !

Shares


Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

2 komentarzy do Brak światła zabija?

  1. avatar Joanna pisze:

    Depresja to straszny stan szczególnie dla kobiet, bo są słabsze psychicznie niż mężczyźni

    • avatar Ola pisze:

      Nie zgadzam się z Joanną. Jestem kobietą i jestem znacznie silniejsza psychicznie niż każdy z moich byłych facetów. Przez całe życie nie miałam problemów psychicznych, a oni mieli je nawet przed 20 rokiem życia.

Dodaj komentarz do Joanna