„Ona”- recenzja | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

„Ona”- recenzja

2 października 2014, dodał: Adrianna Kaczuba
Artykuł zewnętrzny

W szybko zmieniającej się rzeczywistości każdego dnia zasypywani jesteśmy kolejnymi nowinkami technologicznymi. Świat realny zlewa się z wirtualnym, a nam coraz trudniej odróżnić to, co prawdziwe od tego co sztuczne. Pośród nierzeczywistych relacji zaczynamy szukać czegoś, co da nam choć namiastkę prawdziwych uczuć. W takim właśnie świecie poznajmy Theodore’a (Joaquin Phoenix), utalentowanego i niezwykle wrażliwego pisarza. Zmagając się z samotnością po rozstaniu z żoną, decyduje się on na zakup systemu operacyjnego, który jako sztuczna inteligencja rozumie jego potrzeby lepiej niż ktokolwiek inny.  Szybko okazuje się, że Samanthę ( głos-Scarlett Johansson), tak bowiem nazywa się ów system, i Theodore’a zaczyna łączyć coś więcej niż tylko relacja człowiek-komputer.

Bez tytułu

her-650x337

Oglądając rozwijający się na naszych oczach romans zaczynamy zadawać sobie kolejne pytania: „czy bohater nie rozumie, że to nie jest prawdziwe?”, „czy ja zachowałbym się tak samo?” i wreszcie „czy miłość jest iluzją, jeśli otacza nas wirtualna rzeczywistość?”. Dzieło Spike’a Jonze  pozwoli widzowi zastanowić się nad tym jak głęboko sięga wirtualny świat, którym jesteśmy zewsząd otoczeni oraz jakie konsekwencje niesie zatracanie się w nim.

 

Ona1

W filmie „Ona” czyhające na człowieka niebezpieczeństwa wirtualnego świata ukazane są jako niezwykle kuszące, pozwalające wyrwać się z odczuwanej przez nas samotności. Co może być bardziej pociągające niż możliwość posiadania kogoś, kto rozumie nas lepiej niż my sami i  wysłucha nas kiedy tylko chcemy?

Jednak „Ona” przestrzega nas też, że podejmując decyzję o pójściu za głosem Samanthy powinniśmy liczyć się z całkiem realnymi konsekwencjami.

7595144.3

„Ona” to jednak przede wszystkim przepięknie ukazane studium ludzkich uczuć, które przeplatają zarówno te dobre jak i złe chwile. Melancholia łączy się tu ze szczerą radością, a łzy smutku pozwalają odkryć czym dla nas jest miłość. Reżyser Spike Jonze pozwala widzowi dokonać własnych przemyśleń, nie podsuwa mu też gotowych odpowiedzi. Każdy z nas może sam ocenić bohaterów i podejmowane przez nich decyzje. Polecam film „Ona” jako doskonałe połączenie delikatnej i pełnej samotności rzeczywistości ludzkich namiętności z  multikolorowym, futurystycznym światem, który tylko z pozoru jest idealnie dopasowany do wszystkich naszych potrzeb.






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz