Kosmetyki z komórkami macierzystymi – warto kupować? Fakty i mity

Wyrażenie „komórki macierzyste” jest ostatnio przez producentów kosmetyków odmieniane przez wszystkie przypadki. Czy rzeczywiście cudowne remedium na odmłodzenie skóry można kupić już w najbliższej drogerii?

Nie wdając się w szczegółowe rozważania bio-chemiczne: komórki macierzyste są zarodkami komórek produkowanymi przez nasze organizmy, które wykształcając się, zmieniają się w te fragmenty tkanek, w jakich przyszło im dorastać. Mogą więc pomagać w odbudowie komórek naskórka, tkanki tłuszczowej, kolagenu, a nawet kości.

Jeśli więc moglibyśmy aplikować komórki macierzyste w postaci kosmetyków albo suplementów, rozwiązałyby one problemy urodowe niemal całej  populacji kobiet. Zmarszczki byłyby wypełnione, biusty i pośladki pełne, kości policzkowe zarysowane, a skóra jędrna i elastyczna.

Przemysł bio-technologiczny pracuje więc ostro nad przygotowaniem tego marzenia do realizacji. Nowojorska klinika Personal Cell Science opracowała technologię izolowania komórek macierzystych z tkanki tłuszczowej pacjenta, a następnie wyhodowania z nich białek (czyli cytokin) w takiej ilości, że można aplikować je zewnętrznie. Super sprawa, ale i super cena – za jednorazowy, indywidualnie skomponowany zestaw serum, kremu do twarzy i kremu pod oczy zapłacimy ok. 5000 złotych. Doliczmy do tego koszt wizyty w klinice, konieczny po zrobienia mikroliposukcji – i widzimy, że przyjemność prawdopodobnie jest skuteczna (na zdjęciu poniżej zobaczyć można efekty stosowania kremu pod oczy kliniki), ale z całą pewnością bardzo droga.

Pozyskanie autentycznych komórek macierzystych jest więc możliwe, skuteczne, ale jak na razie szalenie kosztowne. Dlatego producenci chętnie używają nazwy „komórki macierzyste” w opisie swoich produktów, jednak zastępują je dostępnymi i nieporównywalnie tańszymi zamiennikami. Syntetyczne cytokiny obiecują stymulację komórek macierzystych skóry do częstszego podziału. Nie ma jednak jak na razie wiarygodnych badań, mogących potwierdzić efektywne działanie ich na skórę. Kwestionowana jest nawet ich realna przenikalność do naskórka.

Z powodzeniem udało się natomiast wyodrębnić roślinny hormon wzrostu komórek macierzystych – kinetynę, pozyskaną z grupy cytokinin. Komórki roślinne uzyskiwane są z nasion, łodyg i owoców, a rezultaty ich stosowania wyglądają bardzo obiecująco. Aktywny składnik bardzo dobrze daje sobie radę z usuwaniem skutków nadmiernego opalania: regeneruje skórę i faktycznie przyśpiesza jej odbudowę. Kremy z dodatkiem tego składnika polecane są dla kobiet po 30 roku życia.

Kosmetyki z dodatkiem komórek macierzystych roślin kupić można już od 50 zł (Bielenda Krem Odmładzający do twarzy z komórkami macierzystymi PhytoCellTec Argan – 49 zł, Clarena Eco Line Stem Cells Cream – 145 zł). Nieco droższe są cytokiny syntetyczne – za krem z cytokinami Germaine Capucini z linii Excel Therapy O2 zapłacimy ok. 200 zł, za najnowszy krem Shiseido z serii Bio-Performance z dodatkiem cytokin – 460 zł, kremy marki Menard – od 3300 zł.

Do przetestowania:

WERSJA OSZCZĘDNA: 

ATW, Krem trójfazowy na noc z kinetyną – 50 zł

BIELENDA, Krem Odmładzający do twarzy z komórkami macierzystymi PhytoCellTec Argan – 49 zł

WERSJA „NA BOGATO”:

SHISEIDO, Advanced Super Restoring Cream – krem liftingujący z cytokinami, 460 zł

MENARD, Authent Crem: krem stymulujący  naturalne zdolności regenerujące komórek macierzystych – 3390 zł

zobacz również:

1. Naturalne kosmetyki – czy warto je kupować?
2. Z czego robi się kosmetyki naturalne
3. Kosmetyki naturalne kontra tradycyjne
4. Nowoczesne zabiegi kosmetyczne