151

Odp: Rozstanie

Noooo... zwykle to życie ucierało mi nosa w ten sposób - "Mówiłaś, że gorzej być nie może... no to patrz!" big_smile
Gromów nie będzie... krok po kroku mężczyźni przestają być dla mnie... mężczyznami. Stają się bezpłciowi. Nadal tylko jego jestem w stanie postrzegać w kategoriach uczuciowych.

152

Odp: Rozstanie

To już jakiś postęp. Od czasu do czasu życie musi nas zaskakiwać, bo bez tego nie byłoby też tych miłych niespodzianek.

Ja sam ze 2-3 lata temu byłem innym człowiekiem niż teraz... no, zależy jak liczyć, ile lat wstecz. Innym byłem z moją Pierwszą, innym po naszym rozstaniu, a teraz kimś innym jestem z moją Królową... i lubię tego obecnego siebie.

Ale nawet po rozstaniu, zostaje w sercu ślad który nas odmienia. Oby zawsze na lepsze... przynajmniej do pewnego stopnia możemy wybrać, jak się zmieniamy a co odrzucamy.

153

Odp: Rozstanie

Gdyby człowiek był niezmienny to by się chyba zanudził samym sobą:)
U mnie też ciągle są jakieś zmiany, zresztą inni ludzie wymagają odpowiedniego podejścia, więc siłą rzeczy dostosowujemy się do nich:)

154

Odp: Rozstanie

Moja zmienność mnie cieszy, dzięki temu łatwiej się przystosowuję do zmian wokół, mam szerszy horyzont patrzenia na wiele spraw, nie tylko z własnego punktu widzenia

155

Odp: Rozstanie

Trafnie to ujęłaś Gabika smile

Hmm... zmiany jakie zaszły we mnie ostatnio... kiedyś myślałam, że nie można ufać prawie nikomu, teraz wiem, że nikomu smile

156

Odp: Rozstanie

Ale sobie jeszcze ufasz? Bo niektórzy nawet z tym mają już problemy...

157

Odp: Rozstanie

O mały włos, a bym przestała. Doszłam do wniosku, że skoro aż tak się pomyliłam, to nie mogę sobie ufać, tyle że szybko przypomniałam sobie, że ja wcale się nie pomyliłam. Po prostu siebie samej nie słuchałam. Widziałam i wiedziałam, ale podjęłam ryzyko, bo wolałam iść za emocjami niż rozumem. I wiecie co? Cierpię jak cholera, ale uzmysłowiłam sobie, że nie potrafię żałować. Nie w tym wypadku.

158

Odp: Rozstanie

@Gabika: Mnie też zmienność cieszy. Jak już nie mogę powstrzymać zmian, to chociaż staram się rozwijać a nie zwijać.

@niechcemisie: Miło to słyszeć. Człowiek musi ufać przynajmniej sobie. Można przyznać się do błędu, wszyscy popełniamy błędy, czasem też nie słuchamy głosu rozsądku czy głosu serca, a właśnie ważne, żeby je pogodzić, jak jedno i drugie nie zgłasza zastrzeżeń, to większa szansa, że decyzja jest słuszna.

A jak człowiek ma świadomość, że ma kiepski osąd, nie umie ocenić potencjalnych partnerów, to wtedy zawsze przed podjęciem decyzji dobrze jest poradzić się kogoś zaufanego, kto nam doradzi. Możemy potem nawet postąpić inaczej, ale zawsze będzie chociaż ta inna opinia i moment, na zastanowienie, zanim znowu zrobimy coś głupiego.

159

Odp: Rozstanie

Miłe jest rozwijanie się w tę dobrą stronę, bo czasem błądzimy, wydaje nam się, że coś jest dla nas dobre, ale później  konsekwencje są nieciekawe...

160

Odp: Rozstanie

[quote=Oczytany]A jak człowiek ma świadomość, że ma kiepski osąd, nie umie ocenić potencjalnych partnerów, to wtedy zawsze przed podjęciem decyzji dobrze jest poradzić się kogoś zaufanego, kto nam doradzi. Możemy potem nawet postąpić inaczej, ale zawsze będzie chociaż ta inna opinia i moment, na zastanowienie, zanim znowu zrobimy coś głupiego.[/quote]

Kłopot w tym, że różnie odbieramy ludzi, co dla jednego jest atrakcyjne, dla innego może być nie do przyjęcia i na odwrót. Ja w takich sprawach słucham tylko  siebie...

161

Odp: Rozstanie

@Gabika: Błądzić ludzką rzeczą jest.

Dobra ocena bierze się z doświadczenia, a doświadczenie... ze złej oceny.

Chcę przez to powiedzieć, że nie raz i nie dwa podejmiemy decyzję, myśląc że robimy dobrze, a potem okaże się, że to była pomyłka. Ale to nieuniknione, natomiast im częściej będziemy decyzje podejmować, tym więcej nabierzemy doświadczenia. Trafne decyzje można powielać, a nietrafione odłożyć do kosza typu 'okay, to nie był dobry pomysł'.

Najtrudniej o konsekwencję. Jeśli uparcie powracamy do tej samej decyzji, chociaż ostatnim razem to się źle skończyło, to znak, że nie umiemy uczyć się na błędach... i będziemy je powtarzać aż do skutku, czy jak mówią, do bólu. >.<

@virg11: Masz rację, takie różnice są na porządku dziennym.

Ale z mojego doświadczenia, każdy ma kogoś takiego, przynajmniej jednego przyjaciela lub przyjaciółkę, którego/ej zdanie jest podobne do naszego. To świetna osoba od której można zasięgnąć takiej drugiej opinii.

Ludzie mają przyjaciół i znajomych, ale nie wszyscy są świadomi, ile pomysłów i poglądów od nich przejmujemy. To naturalny proces budowania światopoglądu, nie jesteśmy przecież ekspertami we wszelkich dziedzinach życia, a do tego każdy człowiek jest inny, wyjątkowy, więc poprzez wymianę poglądów dzielimy się swoim doświadczeniem i przyjmujemy (często na wiarę) zdanie innych, mając nadzieję, że wiedzą, co robią.

Tak jest również w związkach, i jest to główny powód, dla którego dorastające dzieci tak często powielają w swoich pierwszych związkach wzorce wyniesione z domu, z małżeństwa swoich rodziców... jeśli takowe mają. Z braku innych punktów odniesienia po prostu sięgamy po pierwszy lepszy z brzegu, a jeśli nic innego nie przychodzi do głowy... no właśnie.

W ostateczności zawsze można też grać na czas, konserwatywnie i oszczędzając siebie, natomiast starając się wybadać drugą stronę tak dobrze, jak tylko się da. Prędzej czy później każdy ujawnia swoją prawdziwą naturę, dlatego w miłości tak ważna jest szczerość - zamiast udawać kogoś, kim się nie jest, lepiej być po prostu sobą i znaleźć kogoś, komu pasujemy.

162

Odp: Rozstanie

Tak się zastanawiam właśnie... Gdybym ja powielała to, o obserwowałam w rodzinnym domu, to chyba żaden mój związek by nie przetrwał dłużej niż tydzień... To nie są wzorce godne naśladowania...

163

Odp: Rozstanie

U mnie jakoś się to nie sprawdziło, przynajmniej nie widzę podobieństw między partnerami czy relacją z nimi, a rodzicami i ich relacją. Nie mówię, że tak nie jest, bo brzmi całkiem logicznie, tyle że naprawdę dostrzegam przeciwieństwa, nie podobieństwa. Być może jest coś głębiej ukrytego. Wiem wiem, to nie musi być reguła.
I nie sugerowałabym się też opinią znajomych, nawet tych o podobnych upodobaniach, z co najmniej dwóch powodów:
- nawet nie chciałabym, żeby moja przyjaciółka poznała mojego faceta od takiej strony jak ja. Ludzie oceniają innych dość pochopnie, nie znając historii ich życia, a partner przed partnerem może odsłonić takie elementy, które szybko wyjaśnią i uzasadnią pewne zachowania, które do tej pory postrzegane były w niewłaściwy sposób, a wynikało to jedynie z braku wiedzy.
- podejmując decyzję na NIE, kierując się choćby tylko po części sugestiami innych, miałabym poczucie, że nie dałam sobie i komuś szansy. Chciałabym, aby mój partner był akceptowany przez najbliższych i doświadczyłam już takiego braku akceptacji. To baaaardzo źle wpływa na związek, jednakże wolałabym to znosić, niż zrezygnować z niego.
Osoby trzecie mylą się w ocenie tak samo jak my, a wybór partnera to nie jest głosowanie na prezydenta i tak jak w przypadku wyborów prezydenckich, jeśli okaże się dupkiem, to będzie nim i dla tych, którzy na niego głosowali i dla tych, którzy byli przeciwko. Tak więc, nawet jeśli poszerzą moje postrzeganie o swoje punkty widzenia, nie wpłynęliby na moja decyzje.

Virrana, musisz mieć ogromną świadomość tego, o czym piszesz i podziwiam fakt, że potrafisz ją wykorzystać, bo tak wnioskuję. Ciągle mi się wydaje, że to jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu człowieka - dostrzeżenie wieloletnich negatywnych wpływów i dążenie do postępowania wolnego od nich. Ludzie to tylko ludzie i rodzina, jako że otacza nas przez tak długi czas i to wtedy, kiedy jesteśmy najbardziej podatni na nasiąkanie, potrafi wywrzeć na nasze życie przeogromny wpływ, tak pozytywny jak i negatywny niestety.

164

Odp: Rozstanie

Prawda jest takka, że małżeństwo często oznacza tkwienie w tym na siłę, z jakiś powodów, choćby materialnych, więc pewnie większość rodziców nie daje odpowiedniego nam przykładu jako pary...

165

Odp: Rozstanie

Moi rodzice traktują małżeństwo jak świętość. Nie okazują sobie miłości, ich życie jest takie... zwykłe, pozbawione emocji, ale coś takiego jak rozwód nie wchodzi w grę, dla nich to pewnie jakiś rodzaj patologii. Są ze sobą prawie 40 lat i nie wiedziałam, żeby się przytulali, całowali. Praktycznie się nie kłócą. Przez całe swoje życie pamiętam tylko kilka kłótni. Spokojni i bezbarwni jako para, jakby byli ze sobą z przyzwoitości. Druga rzecz to to, że oni nie potrafią okazywać uczuć, więc może jakaś tam miłość między nimi jest, tylko nie potrafią o niej mówić. Nie wiem, ale takiego związku bym nie chciała.

166

Odp: Rozstanie

Czyli wieje chłodem... -  jak nie ma uczuć, to nie ma i emocji, bo o co ma się kłócić para odrębnych emocjonalnie  lokatorów dzielących jedno mieszkanie?

167

Odp: Rozstanie

Ech... łączą ich tylko bieżące sprawy domowe, rozmowy o polityce, pracy, to by było na tyle. Ona nadal robi mu kanapki do pracy. Nice.

168

Odp: Rozstanie

Mądre zastrzeżenia zgłaszasz, niechcemisie. Podoba mi się zwłaszcza ten przykład z wyborem prezydenta.

Co do wzorców, to ja mam pół na pół... matka na mój gust wzorowa, ale ojciec już nie, za dużo uwagi przykładał do roboty całe lata... i teraz mnie inspiruje bardziej jako przykład tego, kim mam NIE być w przyszłości.

Ale i tak rodzina to dla nich świętość... chociaż teraz mniej niż dawniej. Ale po tyle latach to jednak ludziom trudno jest odejść na dobre, prawda? To raczej młode pokolenie chętniej szuka szczęścia z kimś nowym, albo przynajmniej nie ryzykuje zbyt wiele, nie tak jak nasi rodzice.

169

Odp: Rozstanie

Trudno po latach zaczynać od nowa, zwłaszcza w dojrzałym wieku, kiedy człowiek jednak chce stabilizacji, nawet z niekochanym partnerem...

170

Odp: Rozstanie

[quote=niechcemisie]Ech... łączą ich tylko bieżące sprawy domowe, rozmowy o polityce, pracy, to by było na tyle. Ona nadal robi mu kanapki do pracy. Nice.[/quote]

To chyba z wpojonego poczucia obowiązków, jakie żona ma świadczyć mężowi wink Stara szkoła nauk mamy i babci...

171

Odp: Rozstanie

Ludzi łączą nie tylko uczucia, ale też przyziemne sprawy, przy rozwodach problemem jest sprawiedliwy podział majątku, zwłaszcza jak żona nie pracowała zawodowo, to często mąż uważa, że niewiele jej się należy, a jak jeszcze ma nową partnerkę, to ona już zadba, żeby jak najwięcej wyszarpać dla siebie ...

Ostatnio edytowany przez Kalinka01 (2015-04-18 11:36:25)

172

Odp: Rozstanie

Jak przez tyle lat ludzie opracowali już sobie system pozwalający jakoś im zgodnie funkcjonować, to może rzeczywiście rozwód byłby za dużą zmianą i to z komplikacjami.
Poza tym może niektórzy przywykli do braku miłosnych uniesień i żyją w przekonaniu, że i tak nic podobnego ich już w życiu nie spotka, mają to za sobą, teraz czas na starość.
A może po prostu część z nich bardziej zainteresowana jest praktyczną stroną życia, tak jak moi rodzice - oni nie są romantyczni, emocjonalni, tylko tacy stabilni, praktyczni, pracowici, ludzie czynu. Zamiast kolacja przy świecach to wspólna praca na działeczce przy roślinkach. Ich prawo smile

173

Odp: Rozstanie

Wspólne działanie też zbliża, a mężczyznom łatwiej okazać uczucie wykonując konkretne prace, np. skopując rabatki niż gadając o miłości przy duszącym dymie świec  smile Na działce przynajmniej mają czyste powietrze wink

174

Odp: Rozstanie

Ja jestem zbyt emocjonalna i za bardzo potrzebuję przytulania, żeby chcieć żyć jak oni. Wspólną pracę pochwalam, ale po pracy chciałabym się pomiziać smile

175

Odp: Rozstanie

O ile jeszcze będziesz miała siłę hmm Po całym dniu pracy na roli to niejeden chłop wymięka, a co dopiero sł aba kobieta smile