Też się nie obawiam, bo mi się zdania narzucić zwyczajnie nie da Ja to tak pół żartem, pół serio piszę, ale szczerze się przyznam, że jeśli ktoś ma bardzo odmienne od moich poglądy w temacie, który wzbudza moje emocje, to pojawia się zdenerwowanie, nawet niewykluczona jest pewna agresja (tak, wiem, jest to niewłaściwe, niedojrzałe itd.).
Przykładowo: roztrząsaliśmy ze znajomym kwestię zdrady, winnych i współwinnych.
Moje stanowisko: winny jest ten, kto zdradza, ale jeśli kochanek/kochanka ma świadomość, że idzie do łóżka z kimś, kto jest zajęty, to świadomie [b]bierze udział w zdradzie[/b], co czyni go w pewnym sensie współwinnym.
Stanowisko mojego rozmówcy: kochanek jest w 100% niewinny, ponieważ to nie on zobowiązany jest do wierności, on niczego nikomu nie obiecywał.
Ok., niezaprzeczalnie winna jest osoba, która zdradza, ale sama ze sobą by nie zdradziła, bo żeby zdradzić, trzeba mieć z kim i o ile nie zataiła przed kochankiem faktu, że ma męża / żonę / chłopaka / etc., to on w tej zdradzie [b]w pełni świadomie uczestniczy[/b].
Takie jest moje zdanie i dosłownie zagotowało się we mnie, kiedy koleś przedstawiał opozycyjne względem moich argumenty.