Odp: Zdrada
Udawanie na dłuższą metę jest ciężkie, ja bym nie umiała udawać że nic nie wiem....
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 49 50 51 52 53 … 77 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Udawanie na dłuższą metę jest ciężkie, ja bym nie umiała udawać że nic nie wiem....
To musi być męczarnia prawdziwa... chyba że ktoś lekko do tego podchodzi, obojętnie, ale po co takiej osobie wtedy związek?
Może po to żeby nie być samemu? Pewnie to samotność jest dla takiej osoby najgorsza
[quote=Qubova]Udawanie na dłuższą metę jest ciężkie, ja bym nie umiała udawać że nic nie wiem....[/quote]
Jeśli np. byś była na utrzymaniu partnera to pewnie byś inaczej myślała...
Dla każdego inne jest to tzw. mniejsze zło... Zależy od sytuacji i priorytetów.
Największe zło to wyrządza sobie ten kto się godzi na złe traktowanie z jakiś tam powodów....
[quote=joann.f]Dla każdego inne jest to tzw. mniejsze zło... Zależy od sytuacji i priorytetów.[/quote]
Zawsze mi się wydawało że głównym priorytetem powinno być własne bezpieczeństwo i spokojne życie...
Naprawdę nie widzę najmniejszego sensu w takim związku, również dla tej osoby, która zdradza.
Panom mieszkającym ze zdradzanymi kobietami powiem: Jeśli ktoś chce się "bawić" i mieć w domu gosposię, to może ją sobie zatrudnić, a jeśli bieda mu na to nie pozwala, to niech za dach nad głową przyjmie panią gospodynię do domu, niejedna będzie chętna. Piszę bieda, bo człowiek, który wiąże się z drugim po to, żeby mieć posprzątane, ugotowane, uprane i uprasowane to człowiek ubogi intelektualnie, emocjonalnie i finansowo najwidoczniej też
Ale to tylko jeden przykład, bo tyle jest różnych sytuacji... zdradzają ci, którzy ze sobą mieszkają i ci, którzy mieszkają oddzielnie, po miesiącu chodzenia i po latach małżeństwa, będący na czyimś utrzymaniu i samodzielni, szukający miłości (chyba nie tędy droga) i szukający rozrywki...
Naprawdę nie jestem w stanie pojąć po co być z kimś, jeśli ktoś inny nas pociąga na tyle, że oddajemy mu własne ciało.
Co do samotności, to chyba w takim związku jest ona jeszcze większa.
Ostatnio edytowany przez niechcemisie (2014-11-04 20:10:09)
A niby skąd tyle narzekań w internecie i poza nim? Ludzie się męczą w takich fikcyjnych związkach, bo ślub, dzieci, rodzina... A tak naprawdę każde sobie...
Męczą się, męczą, a połowa z nich po prostu nie jest w stanie włożyć w związek więcej niż minimum zaangażowania.
Najgorsze jest to że ludzie żyją wyobrażeniami, że u innych to jest bajka, oglądają te filmy, gdzie ona budzi się w pełnym makijażu a on oczywiście do śmierci jest w niej zakochany:)
A życie to przecież nie jest film...
Jeśli dwie strony się starają to wcale nie musi być gorzej niż w filmie, przynajmniej na początku:)
Na początku... a potem co? A potem przeżywa się początek z kim innym i tak dalej i tak dalej... a chcemy przecież mieć to na dłużej.
Można i na dłużej, jeśli ma się dobry powód żeby poudawać mocno zakochanego
[quote=niechcemisie]Na początku... a potem co? A potem przeżywa się początek z kim innym i tak dalej i tak dalej... a chcemy przecież mieć to na dłużej.[/quote]
A potem on albo ona dostrzega, że w okolicy są całkiem niezłe nowe osoby do kolejnych zakochań...
Trzeba umieć oddzielić zauroczenie od miłości, to pierwsze trwa krótko i potem nierzadko chce sie wracać do tego, co było trwalsze...
Żeby umieć odróżnić jedno od drugiego trzeba się wykazać dojrzałością, a dziś większość ludzi nie chce spoważnieć w tych sprawach, tylko dąży do powierzchownych relacji, które przez jakiś czas zaspokajają ich idealistyczne wyobrażenie o związku. Jak pojawiają się problemy to najłatwiej odejść zamiast podjąć trud naprawienia relacji...
Ja tak miałam w tym internetowym romansie z P. Zaczęłam dostrzegać objawy zakochania, analizowałam i doszłam do wniosku, że się zakochałam, nie przyznawałam się, on pisał, że chyba się zakochał a czasami że się zakochał, że chciałby spróbować coś więcej, miał, jak to ujął, plany względem mnie, składał różne propozycje, które odrzucałam i kiedy na koniec każde z nas poszło w swoją stronę to beczałam jak bóbr, ale pocieszyłam się niezwykle szybko. Wnioskuję, że było to zauroczenie, bo:
- trwało tylko kilka miesięcy (jakieś 3 lub 4 m-ce na hmmm... nie chce mi się liczyć ale około 8 m-cy znajomości, potem jeszcze jakieś 2 m-ce byliśmy już tylko znajomymi)
- facet nie był w moim typie, chciałam go mieć w łóżku i tyle, dopiero potem relacja się zmieniła
- gdybym się zakochała to nie pozbierałabym się tak szybko
- poznałam w tym czasie kogoś, o kim pomyślałam, że gdybym znała go wcześniej, to nigdy nie byłoby P. Zganiłam siebie samą za takie myśli, ale taka prawda.
Do czego dążę... [b]nieraz[/b] się zastanawiałam czy jestem już zakochana, czy jeszcze nie, czy to jest to, czy to nie jest to. To bardzo trudne do oceny, kiedy człowiek niesiony jest falą emocji, dobrych emocji, kiedy ktoś drugi tak nas uszczęśliwia, daje nam coś, czego potrzebujemy, wnosi radość w nasze życie. Przecież na początku zakochania tak właśnie jest.
Zastanowiło mnie dlaczego powiedziałam, że się zakochałam dopiero jak się skończyło i wydaje mi się, że to taka próba zatrzymania go była, bo było mi przy nim dobrze.
Skończyło się między nami, bo wściekł się, że nie chcę tego bardziej rozwijać. Nie chciałam. Chciałam zatrzymać wszystko na wygodnym dla mnie etapie bez zobowiązań i bez większego zaangażowania i wyłącznie w sieci i to najlepszy dowód na to, że to było tylko zauroczenie.
Pytanie 1: Czy da się upewnić w trakcie, że to tylko zauroczenie?
Po fakcie jest to proste, dostrzega się więcej i nie ma już takich emocji.
Pytanie 2: Czy potrzebna nam jest odpowiedź na pytanie 1?
Oczywiście można teoretycznie poznać, np. jeśli spróbujemy pomieszkać razem i sprawdzić na ile nas druga osoba irytuje, a na ile jesteśmy w stanie jej wiele wybaczyć:) To chyba najlepszy sprawdzian:)
[quote=niechcemisie]Pytanie 1: Czy da się upewnić w trakcie, że to tylko zauroczenie?
Po fakcie jest to proste, dostrzega się więcej i nie ma już takich emocji.
Pytanie 2: Czy potrzebna nam jest odpowiedź na pytanie 1? [/quote]
Zauroczenie jest wtedy, gdy chce od Ciebie pożyczyć ostatnią stówę i nie pożyczasz.
Miłość - jeśli ją pożyczasz
A może jeśli pożyczasz , ale się nie upominasz o oddanie to jest miłość, a jeśli się upominasz to zauroczenie?:)
Jak odda to jest miłość, a jak nie to zauroczenie
A komu? Czy to temu najukochańszemu?
Temu, z którym byłam najdłużej. Był czas, kiedy to on był najukochańszy.
Strony Poprzednia 1 … 49 50 51 52 53 … 77 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź