Pan Idealny dużo dobrego wniósł w moje życie i nadal korzystam z inspiracji jakie po sobie pozostawił. Niestety też przecierpiałam swoje. Suma sumarum nie mogę o nim powiedzieć, że "do niczego", co to to nie, z całą pewnością. Wywarł na mnie duży wpływ. Ta znajomość bardzo ubogaciła moje życie.
Właściwie to każdy z nich coś mi dał, zanim nasze drogi się rozeszły. Każdy z nich spełnił swoją rolę i tylko jednego z nich chciałabym zatrzymać w swoim życiu.
P. wlał we mnie tyyyyle optymizmu, te kilka miesięcy to był bardzo fajny okres w moim życiu, ale ja nie chciałam niczego więcej, tylko poromansować. On chciał, więc nie było nam po drodze. To chciałam i to dostałam.
Co więcej... gdybym to idealnego poznała wcześniej, nie byłoby żadnego P. (tzn. znajomość by była, ale na zasadzie koleżeństwa).
Małolat z kolei to ktoś, kto stanął na mojej drodze w bardzo ciężkim okresie mojego życia, kiedy nie było przy mnie nikogo. Miał cierpliwość i czas, żeby wysłuchiwać moich histerii w środku nocy, nawet i do rana, dawał mi poczucie, że jest ktoś przy mnie. To nie rozwiązywało oczywiście w żaden sposób moich problemów, ale czasem człowiek potrzebuje po prostu nie być osamotniony w przeżywaniu ich, a sił na to, by je rozwiązywać wtedy nie miałam. Byłam kompletnie załamana, bezradna i nie potrafiłam się podnieść. A on był. Potrafił zadzwonić np. o drugiej w nocy i do trzeciej powtarzać, żebym nie płakała, albo... popłakać się razem ze mną. I przetrwałam ten ciężki czas, przemęczyłam te swoje smutki, bo czasami się nie da zebrać w sobie od razu, czasem trzeba przejść taki etap dołowania się i kiedy wysmuci się już wszystko to wtedy przychodzi czas na to, żeby wstać i zacząć działać. Nie każdy potrafi wziąć się za siebie od razu kiedy pojawia się problem. Ja jego histerii też wysłuchiwałam, służyłam pocieszeniem, radą itd. Pomogliśmy sobie i poszliśmy każde w swoją stronę.
Dochodzę do wniosku, że bliższe znajomości albo się rozwijają albo zanikają... że tylko te mniej zażyłe da się utrzymać na tym samym poziomie przez lata, a te nasączone emocjami lub uczuciami albo się pogłębiają albo rozpadają.