Ale to naiwność jest. Przecież chyba każdy z nas zna przykłady ludzi, którzy planują wprowadzenie dużych zmian "kiedyś":
- jak będę miał dziewczynę to nie będę się oglądał za innymi, a kończy się kłótniami w związku
- jak będę z kimś to nie będę tyle pił, a kończy się tym, że dziewczyna takiego zostawia, bo za często/za dużo pije
- jak się zgodzi ze mną chodzić to się zmienię dla niej.
To jest to samo co "od jutra, od poniedziałku, od nowego roku". To zbyt duże zmiany, aby móc je wprowadzić w życie nagle. Ok, czasem bywa tak, że w jednej chwili podejmujemy decyzje o ważnej zmianie, zaprzestaniu czegoś, dążeniu do czegoś, ale to są silne impulsy przychodzące niespodziewanie, a nie oczekiwane jak te powyższe.
Co więcej często jest tak, że własnie brak tych zmian i dostatecznej motywacji JUŻ, sprawia, że do tego oczekiwanego związku może nigdy nie dojść. Co z tego, że facet sobie pomyśli "jak będę kogoś miał to przestanę być babiarzem", jak kobieta myśli "byłabym nim zainteresowana, gdyby nie to, że jest babiarzem".
Ja młodemu tłumaczyłam, że gdzieś w jego pobliżu może być wyjątkowa dziewczyna, z którą mógłby być szczęśliwy, ale przestanie się nim interesować jeszcze zanim mu to okaże, gdy zobaczy, że on ogląda się za wszystkimi. W normalnej kobiecie zrodzi się podejrzenie, że taki facet mógłby zdradzić i nie będzie chciała się angażować. takie coś nie przeszkadza dziewczynom, które płytko traktują związki i robią to samo, więc tym sposobem naraża się sam na kolejną laskę, która sobie pójdzie na bok albo będzie tak jak on flirtowała ze wszystkimi. Nie mówię oczywiście, że tak jest zawsze.
A Wy co myślicie? Bo może ja zbyt cnotliwe myślenie mam jak na te czasy i robię z igły widły...