Cała znajomość trwała 11 miesięcy, z czego 4, może nieco więcej... 5 (?) to był intensywny romans, ale... przez Internet
I własnie o to cała końcowa afera, że ja nie chciałam przenieść tego do reala. Prawie sto tysięcy wiadomości na facebooku, setki sms'ów... Przez prawie całą znajomość kłóciliśmy się o to, że nie chcę się spotkać ;p
Przeważyło kiedy nie chciałam spędzić z nim Sylwestra i każde poszło w swoją stronę, zostaliśmy kumplami, ale potem się rozpadło, warknęłam do niego, obraził się, ale... on już wtedy miał dziewczynę, a ja akurat zakochiwałam się w swoim ideale...
To zwykły babiarz był (i z pewnością jest nadal) jak się okazało. Przykładowa sytuacja: wraca z pracy, czeka na niego dziewczyna, on pisze ze mną proponując niby w żartach seks albo przerywa pisanie, bo widzi laskę w legginsach i jak sam twierdzi, ślini się w tym momencie. Zrobiło mi się autentycznie niedobrze... ta jego dziewczyna wygląda na kogoś miłego i dobrego, więc strasznie mi jej żal
Mam nadzieję, ze szybko otworzy oczy, zanim on ją skrzywdzi. Ja byłam zauroczona, bo on naprawdę potrafi sprawić, że kobieta czuje się jak ktoś najważniejszy, najpiękniejszy, najwspanialszy na całym świecie.